Ostatni reportaż nie był udany. Zane został niemal zdemaskowany i teraz chce zrezygnować z kolumny i tajnej tożsamości, by zająć się krytyką sztuki. Jednak jego redaktor ma dla niego jeszcze jeden, ostatni materiał do zrealizowania. W Tupela, w stanie Missisipi jego brat bliźniak, Alonzo, o skórze czarnej jak smoła, ma kłopoty. Został aresztowany pod zarzutem morderstwa białej dziewczyny, Micheali Matters. Zane, podając się za wysokiego działacza Ku Klux Klanu, wraz ze swoim przyjacielem z Nowego Jorku (również „bladym” Afroamerykaninem) ruszają na pomoc.
 
Mat Johnson, autor scenariusza, jest jednocześnie pisarzem obficie nagradzanych książek traktujących o tematyce afro-amerykańskiej i od 2005 roku ojcem bliźniaków. Jedno z nich jest białe, drugie czarne. Johnson przyznaje, że fabuła komiksu dosyć luźno nawiązuje do działalności Warrena Francisa White’a, aktywisty NAACP, jednej z najstarszych organizacji walczących o zniesienie segregacji rasowej i o prawa człowieka.

White był pierwowzorem Pinchbacka – był Murzynem, który wyglądał jak biały i wykorzystywał to w infiltracji Ku Klux Klanu i pisaniu swoich relacji z linczów.


Incognegro to dosyć krótka, zwarta opowieść, oparta na z pozoru absurdalnym pomyśle – na samym początku pomyślałem, że na maskaradę Zane mogą się nabrać tylko ci, których mylą okulary i zaczesana grzywka Clarka Kenta. Fabularny koncept, który wydawał mi się głupi, jest kołem zamachowym komiksu, przyczyną tragedii i znakomitą perspektywą poznawczą przyczyn ludzkiej nienawiści i głupoty. Pokazuje, jak łatwo można manipulować ludźmi i do jakich tragedii może to prowadzić. Nawiasem mówiąc, tragiczne zakończenie utworu i rozwiązanie zagadki tożsamości Incognegro należy do jego najmocniejszych punktów.

Niezwykle dużo miejsca autor poświęcił postaci Zane’a Pinchbacka, który wymyka się schematom pojmowania świata tylko przez pryzmat koloru skóry. Nie będąc ani czarnym ani białym, burzy dychotomiczne fundamenty świata utrzymanego w czarno-białych barwach, świata, którego już przecież nie ma. Zane jest zapowiedzią ery rasowej globalizacji, rozmycia się i utraty na znaczeniu różnic warunkowanych genetycznie.


Warren Pleece jest rysownikiem, któremu bliżej do standardu graficznego Baśni niż do stylu Daniela Clowesa. Zgrabne, solidne rzemiosło, niepozbawione pewnego uroku, ale i błędów. Można by rzec – przeciętność w stylu Vertigo. Komiks jest czarno – biały, bez odcieni szarości.

Komiks Johnsona i Pleece’a łączy ze sobą wątki kryminalne, związane ze śledztwem Pinchbacka, podlane czarnym (sic!) humorem, z dawką obyczajowego historyzmu. Wydaję mi się, że scenarzysta nie wycisnął z tematu tyle, ile mógł. Jego obserwacjom, ubranym w przemyślenia Zane’a, trudno odmówić celności, lecz są to tylko błyskotliwe, pojedyncze spostrzeżenia. Myślę, że problematyka konfliktów rasowych, czarnoskórych mieszkańców południowych stanów, tamtejszej tradycji i mentalności, nie zostały odpowiednio pogłębione. Po części wynika to z samej struktury utworu, dla którego ta problematyka miała być ważnym kontekstem. Zresztą jest to chyba największy problem tego komiksu – miłośnicy kryminałów będą narzekać, że fabuła jest zbyt schematyczna, fanom opowieści obyczajowych będzie przeszkadzała płytkość historii, zahaczająca momentami o naiwność. Jeśli już jesteśmy przy zarzutach – Johnson o wiele dokładniej i ciekawej zarysował „białą” stronę konfliktu, ich fobie i racje niż „czarną”. Rasizm?




Incognegro
Mat Johnson, Warren Pleece
Tłum.: Krzysztof Uliszewski
Egmont
06/2010