„Billy Budd” został napisany w 1951 roku na zamówienie Arts Council z okazji Festiwalu Brytyjskiego. Britten wraz z librecistami E. M. Forsterem i Erikiem Crozierem podjęli się adaptacji opowiadania Hermana Melville’a. Nie musieli się przy tym ograniczać w środkach wyrazu – do dyspozycji mieli cały zespół londyńskiej Covent Garden. W efekcie powstała opera, której akcja rozgrywa się w 1797 roku na brytyjskim okręcie wojennym Indomitable (Niezłomny), którą śledzimy za sprawą wspomnień kapitana, Edwarda Fairfaxa Vere’a. Emerytowany marynarz wraca pamięcią do dramatycznych wydarzeń, których był świadkiem i uczestnikiem. Na jego statek trafiają wcieleni siłą do marynarki wojennej rekruci. Jest wśród nich Billy Budd – młody, piękny i zdolny marynarz, który jako jedyny cieszy się z odmiany swojego losu: oto z okrętu handlowego „Prawa Człowieka” trafił na statek marynarki wojennej. Billy szybko zdobywa uznanie i sympatię wśród załogi. Jedynie John Claggart, oficer żandarmerii wojskowej,  patrzy na nowego rekruta podejrzliwie. Zaczyna knuć  intrygę, w efekcie której Budd zostaje oskarżony o podżeganie marynarzy do buntu. W trakcie konfrontacji i w skutek nieszczęśliwego uderzenia Claggart ginie z ręki Budda, a kapitan Vere, świadek zajścia, musi zwołać proces, w efekcie którego Billy zostaje skazany na śmierć przez powieszenie.

Libretto pełne jest skontrastowanych postaci.
John Claggart, świetnie zagrany i zaśpiewany przez Gidona Sarksa, to piękny i dystyngowany mężczyzna, który w głębi duszy skrywa czyste zło. Jego ideowym przeciwnikiem staje się Billy Budd, wyróżniający się z całej załogi nie tylko urodą, ale i niebywałą dobrocią (co dobrze oddał Michał Partyka). Ich bezstronnym obserwatorem jest zaś kapitan Edward Fairfax Vere (zniuansowana rola Alana Oke'a), przywódca uwikłany w konflikt, w którym musi wybrać między dobrem i złem. I choć Vere wie, że Billy jest niewinny, to i tak zmuszony jest  poświęcić go dla racji stanu.

Mimo wyrazistego charakteru opera Brittena prowokuje wręcz, aby zinterpretować ją w nowy sposób. Poetycki język zachęca do dokładnego przyjrzenia się bohaterom i niejako do nich zbliża, pozwalając na stworzenie innego modelu opowieści. Reżyserka Annilese Miskimmon znalazła swój własny pomysł na historię Billy’ego Budd’a, dokonując jej reinterpretacji, dlatego rzecz nie dzieje się w czasach rewolucji francuskiej, tylko w trakcie II wojny światowej. Akcja toczy się nie na statku, lecz w łodzi podwodnej. Bo to właśnie łódź według reżyserki staje się symbolem ucisku. Niczym w soczewce widać w niej wyraźniej tłumione emocje, presję i napięcie – nieodłączne elementy hermetycznej marynarskiej społeczności.

Miskimmon nie poszła prostą drogą interpretacji, wyciągając na pierwszy plan niejasne homoerotyczne relacje, jakie panują między trójką głównych bohaterów. Według niej kapitan Vere to postać, zagubiona, która ślepo podąża za zasadami. A jego największym przeciwnikiem zdają się być nie podskórnie tłumione uczucia czy żądze, lecz tłum. Bo w warszawskiej realizacji, niczym pod mikroskopem, oglądamy przede wszystkim wspaniale skomponowane sceny zbiorowe, w których chór urasta do rangi pełnoprawnego bohatera, odgrywającego istotną rolę. Uświadamia to nam, że ta masa ludzi stanowi zagrożenie, z którym ma do czynienia kapitan Vere i którego najmocniej się obawia. Tym bardziej, że dziki pomruk tłumu, gotowego do buntu w każdej chwili, jest słyszalny, ale i widzialny niemal od pierwszej sceny.

Britten z całą pewnością stworzył dzieło widowiskowe. Dopracowaną warstwę wizualną dopełnia skomponowana przez niego muzyka oraz zaangażowanie realizatorów, którzy całkowicie wykorzystali potencjał opery. Orkiestra Teatru Wielkiego – Opery Narodowej pod batutą Michała Klauzy w pełni oddała grozę i urok kompozycji Brittena, a niemal każdy z 20 solistów, nawet w rolach drugoplanowych, stworzył ciekawą i wyrazistą postać. Mimo gęstego splotu wątków, spektakl ogląda się z napięciem godnym filmów akcji. Radość jest wręcz podwójna: ponieważ to zarówno polska premiera tego tytułu, jak i realizacja na wysokim poziomie.

Teatr Wielki - Opera Narodowa w Warszawie
„Billy Budd”
Benjamin Britten
Reżyseria: Annilese Miskimmon
Scenografia: Annemarie Woods
Dyrygent: Michał Klauza
Reżyseria światła: Paule Constable
Przygotowanie chóru: Mirosław Janowski
Przygotowanie chóru dziecięcego: Danuta Chmurska

Obsada:
Vere: Alan Oke
Billy Budd: Michał Partyka
Claggart: Gidon Saks
Redburn: Mariusz Godlewski
Flint: Krzysztof Szumański
Ratcliff: Remigiusz Łukomski
Red Whiskers: Wojciech Parchem
Donald: Łukasz Karauda
Dansker: Aleksander Teliga
Nowicjusz: Zbigniew Malak
Squeak: Mateusz Zajdel
Bosman: Bartłomiej Misiuda
I oficer pokładowy: Łukasz Klimczak
II oficer pokładowy: Jasin Rammal-Rykała
Masztowy: Rafał Polek
Przyjaciel nowicjusza: Damian Wilma
Arthur Jones: Mateusz Hoedt

Fot. Krzysztof Bieliński