Kraków, dżdżysta ciemność, środek nocy. Na ulicy leży mężczyzna, najprawdopodobniej potrącony przez samochód. Niebawem odnajdą go trzy przypadkowe osoby. Trzech przygodnych przechodniów, asystujących przy anonimowym umieraniu. Trzy opowieści osnute wokół milczenia. Wielka mobilizacja słów, języków, światopoglądów, ideologii.

Krzysztof Uniłowski:
Bohaterowie spotykają się (w dramatycznych okolicznościach), a jednocześnie mijają ze sobą. Ich relacje z najbliższymi okazują się powierzchowne, nieautentyczne, zastępcze. Prawdziwe pragnienia pozostają ukryte, traumatyczne doświadczenia są przedmiotem autocenzury. Jedynym ratunkiem wydaje się stereotyp i banał. NN to bardzo gorzki utwór, bo pokazuje zamknięty krąg społecznych ról, z którego nie ma ucieczki.


Fragment książki:

Ogladam sobie rozne seriale i szczerze muwiac bardzo je lubie nic na to nie poradze niestety troche sie pozniej zastanawiam nad soba. Kiedys czulam coś do mojego mezula w czasach nazeczenskich, ale czy to jest to co powinna czuc dziewczyna do chlopaka? Czasami mi sie pytał czy go kocham a ja „tak” no bo co miałam muwic i prawie sama w to uwierzylam ale nie bylam tego pewna do konca. Też po prawdzie młoda bylam i sie nie zastanawialam, zaszlam w ciaze i po ptokach. Ale bardzo mi brakuje tego „spojrzenia” jak na poczatku patrzylam na niego i on na mnie. I wracajac do serialu („Teraz albo nigdy”) patrzylam jak Marcin patrzy na Julie, niewiem cos mnie w sercu tknelo ze ja tego nie mam. Czy ja jestem nienormalna?
Komentarzy: 0

O widze ze nikt nie czyta mnie niezle niezle a ja nadal czekam chociaz na jedna osobe zeby sie wpisala widocznie nie ma u mnie nic ciekawego do czytania. Trudno przynajmniej ja sobie przeczytam za jakis czas co sobie pisalam. A wiec dzisiaj robilam sobie wielkie pozadki w szafach ze nawet sie teraz ruszac nie moge. Szok ale pogoda byla idealna na taka robote, bo lalo od rana. A teraz jest juz po 22 to trzeba sie wykapac i nynac jutro do pracki na 8.
Komentarzy: 0

O wszystkim i o niczym bez ładu i składu, a przede wszystkim starałam się być wesoła bo liczyłam że wtedy ktoś do mnie napisze i dostanę komentarze, smutnych blogów nikt nie lubi ja też nie lubiłam czytać jak któraś pisała że mąż pije, bije, każdy to ma w domu więc po co jeszcze o tym pisać, no może nie każdy ale kto wie. Więc pisałam na wesoło, ani słowa o mężulu ani zwłaszcza o Damianku, chociaż nie było dnia żebym nie płakała nieraz taki szloch mnie wziął że długo nie mogłam się uspokoić jak sobie przypomniałam niuńcia. Modliłam się rano i wieczorem za jego duszyczkę, wiedziałam że Bóg go nie skrzywdzi wystarczy że mnie doświadczył ciężko. Dlaczego tak mnie doświadczył też czasem się pytałam, ale po co takie pytania tak to już jest i trzeba dźwigać swój krzyż. Księdzu też nic nie wyznałam na spowiedzi, tylko drobne grzechy łakomstwa, myśli nieczyste wyspowiadałam za które dostawałam po pięć zdrowasiek i ojczenasz. Myśli nieczyste nie o innym chłopie ani żeby broń Boże coś, tylko… że jakby coś się mojemu w trasie stało, wypadek… To się samo myślało, że byłabym wolna i wogle, wdowa, coś mogłabym zmienić w życiu, ale nie, odpędzałam te myśli, ja tam nie jestem mściwa i nikomu źle nie życzę nawet jak mnie skrzywdzi. Mężul nie bił mnie jakoś często, czasem tylko jak już całkiem był narąbany to się odwinął ale ja wiedziałam kiedy się uchylić, noże chowałam, ostre przedmioty, bo raz do mnie z widelcem zygał żem uciekła do łazienki, chwilę się jeszcze u drzwi burzył i poszedł na fotel, utleniłam se włosy i jak wyszłam już było spokojnie, spał. Jak jeszcze trochu widział na oczy to dobierał się do mnie nagle łaps mnie za cycki albo za dupę, to ja go wtedy odpychałam wołałam, co ty chwieju myślisz że po pijaku będziesz mnie brał? Ale często zasnął w fotelu to ja od razu do komputera i pisałam na blogu że u mnie wszystko super, wszystko oki chodzę do pracki mężul o mnie się martwi, pieniędzy nawet dość starcza na wszystko… Aż sobie pomyślałam że mogę napisać więcej, że na przykład mam kasy bądź ile, że mężul, że mogę napisać Mareczek, Mareczek kupił mi kwiaty, Mareczek wziął mnie na tańce, ale pomalutku najpierw wymyśliłam takie coś co mogłoby się zdarzyć.

W piatek bylam sobie u fryzjerki co zawsze do niej chodze i jednak sobie przyciemnilam wloski i zrobilam tez balejaz i podkręciłam, z myciem, ale jakos nie moge sie przyzwyczic wydaje mi sie ze o sto razy wygladam lepiej w samych blond. Moze sie przyzwyczaje a jak nie to pujde do niej znowuz pojutrze bo jutro ide na tance z Mareczkiem.
Komentarzy: 0

Zmyśliłam to bo gdzie by mnie było na fryzjera stać, sama sobie tleniłam obcinałam odrosty wszystko, ale spodobało mi się takie zmyślanie poczułam się, jakbym rzeczywiście poszła do tego fryzjera i jakbym naprawdę miała iść na tańce. Zaczęłam wymyślać różne historie, najsamprzód takie jak z tym fryzjerem i potem te kwiatki, i że nowe łóżko sobie kupiliśmy i myślimy samochód wymienić na lepszy z klimą, a potem przeglądając niektórych blogi rozmyśliłam sie nad swoim życiem.
Co druga panna opowiadała o swoich dzieciach jakie to aniołki i postanowiłam że też tak napiszę, że niby w ciąży jestem, a wtedy inne szczęśliwe matki się odezwą i będzie super.

A wiec nie chcialam wczesniej pisac bo nie chcialam sobie zapeszac ale co tam. Jestem w ciazy! Idzie 9 tydzien! Strasznie się ciesze, Mareczek rowniez. W sobote kupilismy caly komplet sypialniowy do sypialni, zdecydowalismy sie wkoncu, mielismy lozko i jakies tam szafeczki stare jeszcze z poprzedniego mieszkania, a teraz bedzie piekny tapczan i garderoba.
Komentarzy: 0

Dalej nikt nie komentował ale pisałam, jak inne matki co jem jakie mam zachcianki, jak brzuszek robi sie coraz większy zaczyna przeszkadzać i że Mareczek pomalował pokój dla dzidzi, ja juz wszystko dawno powiesiłam w szafie ciuszki i wszystko co dostałam od rodziny i znajomych, jakie okazje złapałam za pół ceny na allegro, co mówi lekarz nawet kopiowałam to z innych blogów ze stron o dzieciach. Pisałam w kółko że ten czas szybko leci i to już piąty miesiąc, szósty, siódmy i niedługo będę trzymała na rękach synka. Jakoś od razu pomyślałam że synek a nie dziewczynka, a kiedy zaczęłam się zastanawiać nad imieniem, nawet prosiłam o radę, napisałam że będzie Damian. Ciągle zero komentarzy, nic może po urodzeniu będzie lepiej więc dokładnie miałam oznaczony dzień pamiętam jak dziś sobota, mężul wyjechał znowu na krótko, i urodziłam, to znaczy napisałam że urodziłam, synka, Damianka, i nie mogę więcej pisać bo jestem jeszcze słaba ale że jestem szczęśliwa jak nigdy w życiu. I naprawdę czułam się taka szczęśliwa jakby Damianek znowu był przy mnie… A potem to już zmyślałam jak leci i jak dziś przeglądam swoje archiwum to przeżywam to wszystko jeszcze raz.

Wczoraj wyszlam pierwszy raz z niunciem na spacerek. Byl jakas niespokojny w domku juz nie wiedzialam co jest no i tyle co dalam go do wozka pare krokow przejechalam a ten już usnol sobie milutko. Tak sobie czasem mysle nie dowiary, to juz 2 miesiace ma moj synek. Ale ten czas szybko leci dopiero co bylam w szpitalu go rodzic. Niuncio zaczal po swojemu gaworzyc juz teraz rano sie do mnie usmiecha jak go przewijam i jak do niego muwie takjakby juz poznawal ze mamusia do niego muwi, zamiast smoczka prubuje dawac piastke do buzi maly spryciarz. Jak go kapie to tez lubi albo sie smieje albo ma powazna minke i patrzy co sie dzieje, a Mareczek we wszystkim mi pomaga.
Komentarzy: 0

Wczoraj odbyly sie chrzciny niuncia. Zrobilismy je w takiej resturacji, bylo jakies 15 osob praktycznie najblizsza rodzinka i znajomi. Fajnie bylo jedzonko pycha i torcik tez winko drinki kawka herbatka jestem bardzo zadowolona ze zrobilismy to wszystko tak szybko kosciol mam jakies 10 minut od domku takze jak cos mialam dowiesc jakis papierek to mialam bliziutko podjechac. A i muzyczka super byla mozna bylo sie wyszalec na parkiecie. Na pieniadze sie nie ogladalismy bo to wielkie swieto. Maly ma 3 miesiace rosnie zdrowo jest ochrzczony i tak powinno być.
Komentarzy: 0

Niuncio rosnie jak na drozdzach ma 4 miesiące i już umie ladnie glowke trzymac jak go biore na pionowo, lezy juz dluzej na brzuszku nie placzac, trzyma glowke do gory na brzuszku jak jest i bawi sie ladnie grzechotkami, misiami glosno już sie smieje. Siedze z malym calymi dniami, Mareczek w pracy, ja na urlopie ale namawia mnie zebym nie wracala ze pieniedzy starczy.
Komentarzy: 0

Tak naprawdę co rano szłam na sklep za kasę, męcząca praca ale chociaż na siedzący, w domu jak zwykle o ile mężul nie popił to nawet znośnie, a najważniejsze że już tak za Damiankiem nie płakałam bo czułam jakby przy mnie był. Tyle radości z tego życia, na nic nie mogłam sobie pozwolić, drożyzna straszna czynsz podnieśli ledwo nastarczaliśmy… Mężul często wyjeżdżał, ja z domu do sklepu i z powrotem bo zakupy robiłam w pracy, iść gdzieś do kina na przykład nie było za co, tyle co w niedzielę do kościoła, tak że w domu siedziałam, moje seriale oglądałam chociaż dalej źle odbierało a mężul nie zrobi nic nawet takie rzeczy co chłop powinien się zająć. Tyle radości że o tym Damianku pisałam jak go przewijam jak się bawi jak gaworzy, codziennie już pisałam, to było jak obowiązek, jakbym miała go przewinąć. Aż z tego wszystkiego zapominałam o Bożym świecie, aż w końcu Helenka zadzwoniła co się w ogóle dzieje, nie widziałyśmy się chyba ze sto lat! To prawda tylko o Damianku myślałam a reszta już sama szła, no i się z nią umówiłam, do cukierni, kremówkę wzięłam drogą po cztery złoty i kawę za trzy, a Helenka mówi chodźże się spikniemy wieczorem, ja mówię że nie wiem co mężul na to, a już myślałam żeby wpis zrobić, a ona co się będziesz tak o wszystko pytać musisz coś dla siebie mieć chodź pójdziemy na wino. I poszłyśmy do lokalu, do tego co zawsze, do obgadania było milion rzeczy bo się nie widziałyśmy długo ale o blogu nic się nie zająkłam bałam się że mnie wyśmieje. No i nie wiem, tak dziś myślę może nie trzeba było z nią iść bo zabradziażyłyśmy do północy, osiemnaście złotych za trzy lampki dałam, nawet później po północy było jak wyszłam z lokalu i wtedy właśnie na ulicy tego nieboraka znalazłam… Zawezwałam karetkę, ten Arti cały zawezwał, pojechałam z nim na pogotowie a ciągle myślałam co mężul powie, czy się nie wścieknie. Ale inaczej nie mogłam zrobić bo biedaczek leżał na ulicy, bałam się że nie wyżyje, a ten Arti to mi nie wyglądał mógł w każdej chwili uciec go zostawić. Chłop bez grosza pewnie, wychudzony, a zima szła deszczyk padał, niektórzy to mają jeszcze gorzej, dobrze że jest ta praca jaka jest ale jest, mężul wszystko jakoś idzie przetrzymać. Na pogotowiu siedziałam jak na szpilkach a jeszcze telefonu nie miałam żeby zadzwonić, bo go zgubiłam nie wiem gdzie albo mnie z niego okradli i też się bałam mężulowi powiedzieć, w końcu potem i tak kupiłam nowy w takim sklepie z używanymi, sto złotych kosztował dobrze że akurat na to było z premii więc się nie wydało. Policja nas wypytywała na okoliczność zwłaszcza tego tego… bandziora, tego co uciekł jak tam staliśmy na ulicy i czekali na karetkę. Trwało to strasznie długo a i tak wszystko na nic bo ten potrącony, rzekomo że przez samochód potrącony był, umarł, na sali im umarł nie odratowali go. Nowak, Nowak mu było, imienia nie mogli doczytać i kto teraz zajmie się pogrzebem to też kosztuje, pewnie jak nie ma rodziny nie ma się kto wstawić to wezmą ciało do krojenia, na naukę dla lekarzy. Płakać mi się chciało, bo za takim biedakiem to nikt się nie wstawi, kto tam  wie czy go ratowali jak trzeba czy dali mu zdechnąć bo tego ciała potrzebowali, mówili o tym, głośno było że te ciała sprzedają potem… Niby tacy mili kulturalni ludzie, mądrale, po szkołach magistry, a w sercu diabeł i tylko do kieszeni patrzą brać a jak nie masz człowieku to zdychaj. Płakać mi się chciało i Damianek mi się przypomniał, pogrzeb miał skromny ale piękny, ksiądz był, krzyż drewniany na mogiłce takiej małej, na nagrobek mieliśmy uzbierać potem ale wszystko się pokićkało… No więc siedziałam tam na pogotowiu jak ktoś z rodziny, chociaż obcy chłop, aż wyszli z tej sali powiedzieli że niestety, rozległe obrażenia i czy chcemy wziąć jego rzeczy osobiste przekazać rodzinie. Arti machnął ręką i poszedł sobie a ja też nie chciałam, rodziny nie znam i szukać nie mam czasu, a nie jestem złodziejka. I zaraz na nocny poszłam jeszcze się na przystanku wystałam i w domu byłam jakoś po trzeciej, no wpół do czwartej może. Weszłam cichutko że może mężul zaspał w fotelu, ale nie, czekał na mnie i jak go zobaczyłam, jego minę to już wiedziałam że nie jest dobrze. Wściekły był jak diabli, gdzieś ty była kurwo jedna ja kurwiszona w domu nie będę trzymał, tak się darł i zaraz pasa ściągnął i do mnie, że musi być kara. Chciałam mu uciec ale mnie złapał za włosy i pociągnął do dużego pokoju tam mnie zlał pasem i przygniótł tak na łóżku a jak się wyrywałam to dwa razy trzasnął moją głową o poręcz łóżka aż mi się krew puściła. A cały czas się darł że kurwa jestem że jak mnie swędzi cipsko to on mi dogodzi i zaczął ze mnie spodnie zdzierać. Broniłam się trochu ale znowu mnie trzasnął i włosy sobie namotał na pięść że się ruszyć nie mogłam i mnie rozebrał a sobie tyle co spodnie spuścił i tego… Od tyłu mnie wziął szast prast i po sprawie i ubrał się i wyszedł, pewnie zapić się chociaż gdzie tego nie wiedziałam, jak było prawie rano. Wtedy nie wiedziałam dokąd on poszedł gdzie on tak chodzi, wszystko wyszło miesiąc później jak go pod kościołem zobaczyłam z Aśką, tą księgową, obściskiwali się normalnie na ulicy, nie mogłam uwierzyć płakać mi się chciało, ale nic mu w domu nie powiedziałam bo co by to dało, tylko by się przestał kryć i już na całego by z nią zaczął, a tak przynajmniej musiał się starać, udawać, a ja w razie czego zawszę mogę mu wygarnąć. Tylko Helence o tym opowiedziałam jak się raz potem spotkałyśmy ale za widyka, po południu, potem już się z nią nie umawiałam, a ona powiedziała że jestem głupia, że wszystko trzeba od razu tego, postawić warunki i szanować się trochę, że tak nie może być. Też dlatego się z nią nie spotykam, wolę już wieczór nie wychodzić, ale też bo nie chcę wysłuchiwać jaka to głupia jestem że chłopu pozwalam się z lafiryndą jakąś szlajać. Znalazła się mądra! Może i jestem głupia, maluczka, co ja wiem, nic nie wiem, do szkół nie poszłam bo nie było za co, nawet na pekaesy nie było i co, moja wina? Jakbym mogła to bym się uczyła, na urzędniczkę czy coś, a tu zawsze trzeba było liczyć się z groszem i ani mowy nie było o szkołach, a znowuż bez szkół nie idzie dobrze zarobić. I taka to sprawiedliwość, że człowiek biedny bo głupi, a dlaczego głupi? Bo biedny. Taka to sprawiedliwość. Kto sobie poradzi wiadomo, bandziory i oszuści, jak ten co uciekał przed policją albo ten Arti też widać jakiś cwany, a prosty człowiek co może, schylić głowę i dźwigać krzyż i dziękować Bogu że i tak jest dobrze. Wtedy jak mnie mężul zlał i poszedł do tej lafiryndy o czym jeszcze nie wiedziałam gdzie idzie, siadłam i strasznie się popłakałam, bo co to za kara, za co? Bóg już mnie pokarał, takim mężem, dziecko mi zabrał mojego niuńcia kochanego a teraz jeszcze to, czym ja sobie  zasłużyłam na taki los? Nic, opatrzyłam se czoło podmyłam się i siadłam tak, nie wiedziałam co robić, normalnie nie chciało mi się dalej żyć, bo co to za życie. Dzwony w kościele biły ale pomyślałam że dziś nie pójdę bo jak w takim stanie, może za tydzień jak mi się zagoi żeby ksiądz na spowiedzi nie pytał co się stało, bo bym musiała kłamać, a nie iść do spowiedzi grzech. Więc może za tydzień, Bóg zrozumie i wybaczy, zresztą On już tam wszystko wie i widział też co robiłam w nocy, że nie mogłam zostawić tego nieboraka musiałam zostać wszystkiego dopilnować. Pomodliłam się jak co dzień za duszyczkę Damianka i nie wiedziałam co robić, niedziela, obolała byłam jak z krzyża zdjęta i oczywiście zamiast iść spać włączyłam komputer i wklepałam takie słowa:

Niuncio zaczol troszeczke przekrecac sie na boczek i troszke glowke podnosi ale nie dlugo. Jak przebieram mu pampersa to tak fajnie lapie sie za nozke super to wyglada. Gaworzy ile sie da rano sie budzi i sobie gaworzy czeka spokojnie jak mama wstanie i sobie gada z misiem i z grzechotkami, nakupiłam mu cały worek nowiutkich zabawek. Caly czas ten jego głosik mam w uszach, nawet jak wyjde z domu na zakupy, aha bo zapomnialam napisac ze juz nie pracuje, Marek pracuje i starcza nam na wszystko. W ogole zaczelo mi sie ukladac z Markiem i poczulam do niego „to cos”. Czasami mi sie pyta czy go kocham a ja muwie mu „tak”, bo naprawde czuje ze go kocham. I patrzy na mnie tak jak Marcin na Julie w tym serialu az mnie przebiegaja ciarki. Na wiosne jedziemy do Chorwacji nad morze odpoczac, do hotelu, taka niespodzianke mi zrobil maz bilety pokazal wszystko zalatwione, zaplacone bo awans dostal i powodzi nam sie niezle. Damianek tez z nami pojedzie zobaczy troche swiata, zobaczy nareszcie po raz pierwszy morze, ja na przyklad bardzo lubie morze i najlepiej nad morzem odpoczywam. Ta Chorwacja to byl prezent na piata rocznice slubu… Tak! Jestesmy ze sobą już 5 lat i kochamy sie coraz to mocniej jezeli to jeszcze mozliwe ;-) Wam tez tego zycze. Hej napiszcie cos w koncu bo mam wrazenie ze muwie do siebie calkiem jakbym zwariowala?
Komentarzy: 0

Od razu zrobiło mi się lepiej, poszłam sobie zrobić herbaty, bandaża nie było więcej więc owinęłam głowę tetrą co robiła za ścierkę, pomyłam naczynia i pomyślałam nawet że co tam, ogarnę się jako tako i pójdę do kościoła na dwunastą, pójdę do spowiedzi i opowiem księdzu o wszystkim, w każdym razie o blogu, to chyba nie grzech? Wiem że kłamię jak najęta ale nikomu tym krzywdy nie robię, może to grzech ale chyba nieduży? Tak sobie postanowiłam i od razu mi ulżyło, wiedziałam że wszystko będzie dobrze, a jak wróciłam do komputera, już taka spokojna, to zauważyłam że jest pierwszy komentarz i normalnie całkiem odebrało mi mowę.

Komentarzy: 1
Ania82: fajny blogasek, nie przejmuj sie mojego tez nikt nie odwiedza:) pozdrawiam goraco.


Jerzy Franczak, NN
Korporacja Ha!art, 2012



Jerzy Franczak (ur. w 1978 r.) opublikował kilka książek z wierszami i opowiadaniami, zbiór esejów, dwie rozprawy o nowoczesnej literaturze oraz powieści: Przymierzalnia (2008), Nieludzka komedia (2009), Da capo (2010). Naucza na polonistyce i kulturoznawstwie UJ.


Zapraszamy na spotkania z Jerzym Franczakiem:

13 czerwca, g. 18, Czuły Barbarzyńca, ul. Powiśle 11, Kraków
Prowadzenie: Olga Szmidt (popmoderna.pl)

14 czerwca, g. 18, Tajne Komplety (ul. Przejście Garncarskie 2), Wrocław
Prowadzenie: Marcin Czerwiński („Rita Baum”)


Czytaj w E-SPLOCIE o Jerzym Franczaku:
recenzja Kwiatków: Franczak na wakacjach albo „teraz jesteś tatusiem”
fragment i recenzja poprzedniej powieści Franczaka - Da capo
Stoję w dwuszeregu - wywiad Olgi Szmidt z Franczakiem: część pierwsza, część druga
fragment Nieludzkiej komedii