Filmy Gałysza są pogodne, barwne, z absurdalnym poczuciem humoru jak w Sezonie ogórkowym, gdzie straszny smok to chodzący słoik pochłaniający ogórki, czy zegar grający sam ze sobą w szachy w Szalonym zegarze. Często, jak w Bukolandii, występują śmieszne, groteskowe stworki, a najważniejszą wartością w ich życiu jest przyjaźń i poznawanie świata. Klimat jego historii dodatkowo tworzy starannie dobrana muzyka znanych artystów jak Lady Pank czy Voo Voo. Jak sam przyznaje, zdarza mu się tworzyć filmy z ilustracji dla dzieci, między innymi Józefa Wilkonia, a jego twórczość jest hołdem dla dziecięcej wyobraźni.



Leszek Gałysz jest wciąż w świetnej formie, o czym świadczy jego niedawny, nagrodzony na ostatniej Ofafie Rybak na dnie morza -  przepiękna baśń o podróży rybaka po morskiej krainie i poznaniu tam ciekawych stworzeń, którym reżyser jak zawsze potrafi nadać niezwykłą, indywidualną osobowość.
Od 1970 roku jest związany ze Studiem Miniatur Filmowych w Warszawie, jest także właścicielem J&P Studio Grafiki Filmowej i współwłaścicielem Kuchni Filmowej.

Kontrastem dla pełnych uroku i idealizmu filmów Gałysza jest twórczość innego jurora, Tomasza Kozaka. Skomplikowana, pełna chaosu może fascynować, ale też odpychać. Jest jednym z przedstawicieli zasady found footage, czyli do nowego dzieła wykorzystuje to, co już istniało, przetwarzając na swój sposób. Przykładowo w Flash of the New Flesh przez Muchę Cronenberga analizuje fantazmat ciała. Widzimy fragmenty klasycznego już filmu, który przerywany jest cytatami i interpretacjami, prowokując do wspólnego filozofowania. Wiele prowokacji jest także w jego bardziej klasycznych animacjach jak Romans dżentelmena, gdzie pewien dżentelmen i młodzieniec prowadzą ze sobą grę namiętności; prowokujące, taneczne sceny i szybki, dynamiczny montaż oszałamiają i hipnotyzują. Reżyser ucieka w swoich filmach od klasycznej narracji i autorytetów. Inne jego znane dzieła to Czarna burleska, Klasztor inversus.



Podczas pokazu specjalnego można było zapoznać się z najlepszą animacją brytyjską, zaprezentowaną na London International Animation Festiwal. Charakterystyczne, absurdalne brytyjskie poczucie humoru widać między innymi w In Dreams Samuela Blaina, gdzie kobieta zamiast twarzy ma wielkie szczęki, a w The Making of Longbird Willa Andersona ptak spaceruje po youtube, czytając komentarze na swój temat. Widać, że twórcy brytyjscy starają się pokazać swoje historie lekko i przystępnie, a jednocześnie mądrze i refleksyjnie. Przykładowo zabawy ducha zająca i lisa w The Tannery Iaina Gardena są nienachalnym, ale sugestywnym portretem cierpienia zwierząt, a The Pub Josepha Pierce przez pozornie zwykłą historię barmanki odzwierciedla jej paranoje i lęki.

Wkrótce na naszych łamach dalsze informacje o pokazach oraz wyniki konkursu animacji polskich.