Film Steve’a McQueena oscyluje wokół, niewygodnych historycznie dla brytyjczyków, zajść w Maze Prison 1976-1981. Film w sposób widoczny podzielony jest na dwa segmenty. Pierszwy z nich opowiedziany jest niemalże bez słów. Jest to niezwykle realistyczny (wręcz hiperrealistyczny) opis protestów do czasu strajku głodowego, atmosfera jest klaustrofobiczna i pełna przemocy. Jesteśmy niemal całkowiecie wciągnieci w jeden z bloków więziennych. W czasie tej pierwszej godziny zarysowywuje się nam portret psychologiczny więźniów. W walce o dumę i godność uciekają się oni do metod skrajnych. Nie są to jednak rycerze bez skazy, więźniowie wcale nie są ukazani jak bohaterowie – zza krat, różnymi metodami wciąż potrafią sterować zabójstwami politycznymi. To właściwie studium wojny nerwów jaka rozgrywa się pomiędzy więźniami a strażnikami, opinią publiczną a żelazną ręką rządów żelaznej damy – Thatcher, IRA a UDA (Ulster Defence Association). To druzgococą analiza przemocy sankcjonowanej przez aparat władzy kontra przemocy sankcjonowanej przez wyznawane ideały, które także nie znają granic moralności. Skrajnie brutalne opisy rytuałów znęcania się nad więźniami i ich poniżania mieszają się tutaj z rożnymi formami sterowania egzekucjami strażników z zewnątrz więzienia, przy czym reżyser zachował się niezwykle mądrze i ostrożnie, gdyż żadnej ze stron nie gloryfikuje, w miarę możliwości pozostaje apolityczny.
Drugą część – w przeciwieństwie do pierwszej, niemalże bezdialogowej – rozpoczyna prawdziwa lawina słów. W trakcie blisko 20 minutowego, praktycznie bez cięć montażowych, dialogu pomiędzy Bobby Sands’em a więziennym kapelanem możemy poznać moralne argumentacje Sandsa co do wyboru sposobu walki jaki przyjął. Jest to także kontrast pomiędzy Sands’em – aktywnym bojownikiem a kapelanem –biernym bojownikiem słowa. Formalna oszczędność filmu McQueena nie działa na jego niekorzyść. Przeciwnie, dzięki formie przywołującej czasem formę paradokumentu, możliwe jest odczucie ciężaru tematyki, zapachu ekskrementów, obserwacje osoby głodującej. Co ciekawe, irlandzki aktor Michael Fassbender aby zagrać rolę Bobby’ego Sandsa głodził się dwa miesiące. Pasja Sandsa jest motywem dominującym w drugiej części filmu. Powolna obserwacja fizycznej degradacji ciała bohatera jest tutaj najbardziej wstrząsająca, używa on bowiem swego ciała jako broni politycznej i ostatecznej. Poza nią nie ma już nic.
Co się naprawdę udało McQueenowi, to uniknięcie zamknięcia w sztampie kina zaangażowanego politycznie, realia historyczne wydają się być tylko szkicem do szerszej historii. W obliczu tej bezsensownej przemocy siłą rzeczy stajemy po stronie więźniów, którzy w obronie swoich ideałów idą przez drogę pełną poniżeń i cierpienia, na końcu której często czeka ich śmierć. Jednak reżyser dotyka w tym filmie czegoś znacznie szerszego. McQueen analizuje bowiem degenerację więzi międzyludzkich jako konsekwencji wojny domowej oraz pyta o istotę złą i przemocy w ogóle. Na myśl przychodzą współczesne przejawy takich zjawisk, jak choćby niesławne Guantanamo. Zdecydowanie jest to rzecz mocna i warta zobaczenia, film ten zdobył także uznanie widzów i krytyków na całym świecie, o czym najlepiej świadczy prestiżowa Caméra dOr na ubiegłorocznym festiwalu w Cannes, przyznawana za najlepsze debiuty.
Głód / Hunger
Reżyseria: Steve McQueen
Kraj: Irlandia, Wielka Brytania
Rok: 2008