W tak zwanej Trylogii Nikopola, cyklu trzech powieści graficznych, które wyniosły go na komiksowy Parnas, Bilal mieszał fantastyczną estetykę z artystycznymi ambicjami, które szczyt osiągnęły w Zimnym równiku. W Tetralogii Potwora do tych wątków doszły refleksje nad współczesną sztuką, elementy autobiograficzne, problematyka pamięci i tożsamości. Na przestrzeni tych dwóch cykli zmieniła się również Bilalowa estetyka. Znana z jeszcze z albumów o tematyce historycznej kreska z podporządkowanej funkcji narracyjnej, bliskiej mainstreamowym produkcjom z kręgu science fiction, ewoluowała w kierunku zamaszystego eksperymentowania z malarskimi technikami. Dla wielu Bilal z tego okresu to jeden z najwybitniejszych komiksowych grafików, i rzeczywiście oprawa wizualna Snu Potwora robi oszałamiające wrażenie.



Albumy Animal`z i niedawno wydany Julia i Roem wyznaczają nowy etap w twórczości Enkiego Bilala.
Nastąpił kolejny zwrot w sferze grafiki – artysta zrezygnował z wizualnego przepychu na rzecz emanującego chłodem minimalizmu. Grafika w najnowszym tomie jego autorstwa jest utrzymana w jednorodnej, zimnej tonacji i kreślona surową kreską. Wybór węgla i suchych pasteli (lub odpowiednich cyfrowych efektów imitujących) to manifestacyjny powrót do najbardziej podstawowego warsztatu grafika. Za pomocą tych zwyczajnych środków Bilal podkreśla z jednej strony pewną teatralność utworu, a z drugiej – pustkę świata po zagładzie.  Pomimo ograniczonych narzędzi, oprawa graficzna w swojej finezyjności i delikatności, wciąż świadczy o wirtuozerii autora.

W warstwie treści w Julii i Roemie dalej eksplorowane są wątki, które pojawiły się w Animal`z. Ale problematyka ekologiczna, relacje natury z kulturą, czy też szerzej mówiąc – z cywilizacją, w najbardziej francuskim znaczeniu tego słowa – zostały odstawione nieco na bok. Opowiadając historię miłości dwójki młodych ludzi, będącej parafrazą (to chyba najcelniejsze określenie relacji między Romeem i Julią a Julią i Roemem) najsłynniejszego romansu wszechczasów, Bilal pokazują siłę literatury, która może ocalać. Z komiksu tchnie wiara w moc kulturowego dorobku ludzkości, wypracowanego przez setki lat. Ta sama, która została zniszczona przez II Wojnę Światową i koszmar Holocaustu, zgubiona gdzieś w gąszczu postmodernizmów, na tle Krwotoku, w komiksowej formie wygląda jednak straszliwie naiwnie. Wydaje mi się, że Bilal ma tego świadomość, ale równocześnie wie, że to jedno z tych złudzeń, któremu warto ulegać. I wciąż tworzyć...



Chyba po raz pierwszy nie da się przyporządkować albumów z dylogii Krwotoku (jak roboczo określam te dwa komiksy) do jakiegoś konkretnego gatunku. Bilal w Animal`z i Julii i Roemie postawił na "komiks autorski" (będący pojęciem analogicznym do "kina autorskiego"), choć z pewnym wpływem estetyki postapokaliptycznej i specyficznym feelingiem s.f. Ostatecznie trudno jest mi jednoznacznie oceniać Julię i Roema, bo z jednej strony jest w tym komiksie coś magnetycznego, przez co nieuczciwym byłoby twierdzenie, że autor zabrnął w artystyczny ślepy zaułek i, jak to się kolokwialnie mówi, "się skończył". W porównaniu z Animal`z, które bardzo przypadło mi do gustu swoim wyrafinowaniem i niebanalnością, jego sequel wypada dość topornie i jednoznacznie. Mam wrażenie, że  Enki Bilal z cyrkową zręcznością balansuje na linie łączącej pretensjonalność z wyrafinowaniem, jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało. Ale naprawdę warto przekonać się samemu, jak mu to wychodzi.


Julia i Roem
Enki Bilal
Tłum.: Wojciech Birek
Egmont
07/2011