Przy dziełach opowiadających o wojnie, a więc nawet jeśli nie ściśle opartych na faktach, to z pewnością mówiących o czymś, co mogło się wydarzyć, łatwo wpaść w pułapkę niemożności oddzielenia sztuki od rzeczywistości oraz zdystansowanego spojrzenia na film. Wtedy ocenie często poddany zostaje sam świat przedstawiony, postacie, ich konstrukcja, postawy, itp. Na dalszy plan schodzi analiza samego filmu i użytych przez twórców środków wyrazu. Wydaje mi się, że w przypadku Joanny można mieć z takim problemem do czynienia. Recenzje, które czytałem wykorzystywały taki właśnie punkt widzenia, oceniały Joannę właśnie poprzez opis postaw etycznych głównych bohaterów, ich relacji, konstrukcji rzeczywistości filmowej. Nie odbieram takiemu spojrzeniu słuszności, jakkolwiek sam postaram się uwzględnić także czysto zewnętrzne, stylistyczne elementy.

Fabuła filmu jest dosyć prosta. Tytułowa bohaterka ukrywa w swoim krakowskim mieszkaniu żydowską dziewczynkę Różę, której matka została wywieziona do getta. Joanna także jest osamotniona, jej mąż nie wrócił z bitwy kampanii wrześniowej, od tamtej pory nie ma także od niego żadnych wiadomości. Ciągła wizja niebezpieczeństwa wisząca nad protagonistką sprawia, że nie może ona nikomu ufać. A chęć uchronienia małej Róży przed niechybną śmiercią doprowadza także do konieczności zbliżenia się do niemieckiego oficera, który przeszukując mieszkanie Joanny, znajduje dziewczynkę. Sytuacja, w której znajduje się kobieta sprowadza na nią wszelkie tragedie.
Powoli odsuwają się od niej wszyscy, łącznie z najbliższą rodziną i, paradoksalnie, większym zaufaniem może obdarzyć zakochanego w niej Niemca, zaś upokorzenie spotyka ją ze strony rodaków. Joanna ma tylko Różę, ich relacja, co oczywiste, szybko przybiera wymiar uczucia matczyno-dziecięcego.

Kluczowe dla emocjonalnej siły filmu sceny w mieszkaniu bohaterki, obrazujące rozwój więzi między Joanną a Różą, kuleją niestety na jednym z najważniejszych poziomów. Podczas gdy kreacja Urszuli Grabowskiej jest co najmniej poprawna, rola Sary Knothe jako Róży pozostawia wiele do życzenia. Wydaje się, że dziewczynkę wybrano tylko dla jej niezwykłej urody. Nie jest ona obdarzona instynktem aktorskim, pewną naturalnością (a tylko o takich można mówić w przypadku wykonawców dziecięcych, nieposiadających, co oczywiste, odpowiedniego warsztatu), jaką miała chociażby Wiktoria Gąsiewska w Jasminum (2006) Kolskiego i Katyniu (2007) Wajdy, by pozostać w kręgu kina polskiego. Dziewczynka ze skrępowaniem i wyraźną sztywnością duka swoje kwestie, co nie pozwala na całkowitą identyfikację i odbiera filmowi wyrazistość oraz moc przekazu.

W Joannie miejscami szeleści także papier, schematyczne postaci będące przeglądem postaw wobec wojny i rzeczywistości okupacyjnej bronią się może tylko dzięki kreacjom aktorskim oraz lekkiemu przesunięciu akcentów. Mamy więc dozorczynię graną przez Stanisławę Celińską, która czyha na mieszkanie protagonistki, ukrywając swe niecne zamiary pod płaszczykiem uprzejmości. Większość postaci przyjmuje wobec realiów postawę neutralną (może nawet oportunistyczną), jak na przykład rodzice Joanny, czy jej koleżanka z pracy Staszka (Kinga Preiss). Tym samym Joanna jawi się jako jedyna sprawiedliwa, bezkompromisowa i odważna w swoich działaniach. Jedyny oprócz niej bohater pozytywny – działacz podziemia, który miał zostać jej lokatorem, jest postacią ledwie marginalną. Jest też casus „dobrego Niemca”, kulturalnego i oczytanego oficera, który nie kieruje się ślepo obowiązkiem oraz ideologią nazistowską, a raczej uczuciem.

Oprócz dobrych ról większości wykonawców, interesującym elementem Joanny jest warstwa wizualna. Kamera tylko dwa razy, w pierwszym a zwłaszcza ostatnim ujęciu, pozwala widzom złapać oddech. Wszystkie sceny zasadniczej akcji rozegrane są w planach bliskich, co najwyżej ogólnych, doskonale podkreślając tym samym sytuację osaczenia bohaterek, ciągły stan napięcia wynikający z sytuacji, w której się znajdują. Miejsce akcji ograniczone jest do kilku ulic, w większości film rozgrywa się jednak w zamkniętych mieszkaniach z zasłoniętymi oknami. Obraz „normalnego” życia oraz szarej codzienności w nienormalnych czasach jest jedną z mocniejszych stron Joanny.

Słuszne i, mimo wszystko, filmowo poprawne dzieło Falka wieńczy niepotrzebna apoteoza głównej bohaterki. Dodatkowe uwznioślenie jej postawy wydaje się być zabiegiem zbędnym, symbolem zbyt bijącym po oczach, tak jakby wszystkie jej działania były niewystarczające dla widzów, by uznać jej nieskazitelność. I bez tego „wniebowstąpienia” potępiona przez otaczający świat Joanna byłaby zwyciężczynią moralną, której rację przyznała historia.


Joanna
scenariusz i reżyseria: Feliks Falk
zdjęcia: Piotr Śliskowski
muzyka: Bartłomiej Gliniak
grają: Urszula Grabowska, Sara Knothe, Joachim Assbock, Monika Kwiatkowska-Dejczer, Halina Łabonarska, Iza Kuna, Kinga Preis, Stanisława Celińska
kraj: Polska
rok: 2010
czas trwania: 105’
premiera: (Świat): 26 maja 2010, (Polska): 26 listopada 2010
ITI Cinema


Iwo Sulka – filmoznawca, rocznik ’85. Interesuje się kinem amerykańskim i europejskim. Filmowe gusta lekko konserwatywne, acz otwarte na nowe propozycje. Opublikował artykuł na temat Darrena Aronofsky’ego w trzecim tomie Mistrzów kina amerykańskiego, a także recenzje i inne teksty na łamach e-splotu oraz na blogu „Salaam Cinema!”