Pięciodniowy maraton zmagań z amerykańskim kinem bardziej lub mniej niezależnym miał swój gastryczny grafik, bez którego trudno o skupiony odbiór filmów. Obowiązkowy poranny pączek na „pogrzebowej” ul. Św. Antoniego, kawa w Mleczarni, fastfoodowy obiad gdzieś jakoś i nocne szaleństwo w „Eterze” – oficjalnym klubie festiwalu lub w „Szajbie” – wybranym przez alkoholową aklamację. Pomiędzy nimi szansa na zobaczenie aż pięciu filmów dziennie w dobrze znanym nowohoryzontowej publiczności „Heliosie” – raczej gorącym, z kapryśną w tej odsłonie klimatyzacją.

Dla każdego coś miłego – do obejrzenia i poczytania. Tę drugą zachciankę zaspokajało specjalnie wyznaczone stoisko z „kinowymi” pozycjami Ha!Artu. Pierwsza rozwarstwiała się jakościowo na więcej. Sentymentalni kinomani mogli się udać po łyk wyśmienitej klasyki i na nowo odkryć na dużym ekranie Casablancę, Dyktatora, Amadeusza, Annie Hall, Bonnie i Clyde’a czy inne tytułu (niekoniecznie powstałe od nazwisk bohaterów). Największą popularnością cieszyły się jednak sekcje konkursowe: oznaczona na niebiesko w programie dla filmów fabularnych i zielono dla dokumentów. Wśród niebieskich pozycji, ponad kreską komediowo-satyrycznej przeciętności znalazł się zasłużenie zwycięski (nagrodzony już w Sundance) Do szpiku kości Debry Granik. Niebanalna opowieść o przymusie wchodzenia w dorosłość 17-latki zanurzonej (niemal dosłownie) w błotnistym i dzikim krajobrazie amerykańskich peryferii.
Trudno wskazać jakąkolwiek konkurencję dla tej historii. Nie mniej jednak z dużą dozą zaciekawienia spotkały się inne filmy o dojrzewaniu: dowcipkujące o trudnościach życiowych po ukończeniu studiów Mebelki, horroro-musical o egotyzmie w przemyśle indie rocka: Nie wchodzić do lasu czy nieco amatorski O jeden ranek za daleko, w którym Fischer zmaga się z kacem alkoholowym a Peter z moralnym.

Po drugiej stronie „programowej” tęczy ulokowały się pokazy specjalne: „pomarańczowe rewolucje” w kinie amerykańskim, czyli założycielskie „Narodziny narodu”, iście epicka Synekdocha, Nowy Jork oraz ironiczne i przekorne Wyjście przez sklep z pamiątkami o street arcie, Banksym i totalnym freaku, samozwańczym artyście, reżyserze, graficiarzu – Mr Brainwashu, który rozbroił publiczność nie tylko swoim „francuskim” akcentem, ale i rozbuchanym ego.

Strzałem w dziesiątkę okazał się przegląd twórczości Johna Cassavetesa. W gruncie rzeczy trudno o bardziej adekwatną retrospektywę podczas pierwszej edycji festiwalu filmów amerykańskich. Kino nowojorczyka uderzyło z wielką mocą ponownie, na miarę przewrotu, który dokonał się po jego debiutanckich Cieniach pod koniec lat 50., odkąd okrzyknięty został ojcem kina niezależnego. Wciąż fascynuje celową niedbałością o czystość kadru i wciąga do gry podczas wielkich improwizacji aktorów-amatorów. Nie sposób oprzeć się hipnozie autentycznością przeżyć na ekranie, zawsze o gorzkim posmaku życiowej przegranej.

Na osłodę Roman Gutek zaserwował sypką i szybko przyswajalną perwersyjność w kapsule komedii. Mowa tu o długo wyczekiwanym Kaboom. Z niezwykle trafnego opisu katalogowego (o jaki trudno ostatnimi czasy) wynika, że jest to: Gregg Araki i jego halucynogenna kombinacja filmu SF oraz college’owego porno w wersji hetero- i homoseksualnej. Plus elementy magiczne i surrealistyczne, a wszystko okraszone spiskową teorią dziejów i cudownie sztucznymi dialogami, jakie słyszy się zwykle tylko w niskobudżetowym kinie. Poziomem spiętrzania absurdu przypomina wcześniejsze Ciastko z niespodzianką, tyle tylko, że tym razem nie tłumaczy kuriozalnych wypadków poprzez high stan swoich bohaterów.

Ameryka we Wrocławiu znalazła swoich wyznawców – bez ślepego fanatyzmu, ale i bez entuzjastycznego zachwytu. Na ten bowiem przyjdzie mu jeszcze chwilę poczekać.



***

W trakcie 5 festiwalowych dni zaprezentowano 96 filmów, w tym około 50 nowych, spośród których 46 tytułów miało swoje polskie premiery, a 12 tytułów zostało zaprezentowanych w Europie po raz pierwszy. Łącznie odbyło się 220 seansów, które obejrzało ponad 22 600 widzów.

Filmy pokazane były w ośmiu sekcjach: HIGHLIGHTS, SPECTRUM, AMERICAN DOCS, ON THE EDGE, RETROSPEKTYWA: JOHN CASSAVETES, DEKADA NIEZALEŻNYCH, ZAGRAJ TO JESZCZE RAZ SAM oraz POKAZY SPECJALNE. Filmy prezentowane w sekcjach SPECTRUM i AMERICAN DOCS, które miały na festiwalu polskie premiery, wzięły udział w konkursach: na najlepszy film fabularny i najlepszy film dokumentalny.

Nagrodę za najlepszy film fabularny i 10 000 dolarów zdobył film Do szpiku kości /Winter's Bone, reż. Debra Granik.

















Natomiast za najlepszy obraz dokumentalny widzowie uznali Dwóch Escobarów / The Two Escobars, reż. Jeff i Michael Zimbalist. Film otrzymał nagrodę w wysokości 5 000 dolarów.