Scenarzysta Toby Finlay „ulepszył” dzieło Wilde’a, z czego reżyser Oliver Parker skrzętnie skorzystał, tworząc barwne widowisko. Wypaczono w nim idee i koncepcje dziewiętnastowiecznego pisarza - Oscar Wilde przewraca się w grobie. Film, pozbawiony tak charakterystycznej dla książki subtelności, nie pozostawia widzowi miejsca na domysły – brak w nim wieloznaczności, aluzji czy sugestii. Wszystko zostało pokazane w sposób dosłowny, wręcz nachalny, na przykład homoerotyczne napięcie pomiędzy Dorianem a twórcą przeklętego obrazu, malarzem Basilem Hallwardem, jest zredukowane do sceny szybkiego seksu.

Dorian Gray
okalecza naszkicowane przez Wilde’a postaci. Z niewinnej i prostodusznej Sibyl Vane (Rachel Hurd-Wood), beznadziejnie zakochanej w głównym (anty)bohaterze aktorki podrzędnego teatru, uczyniono głupią gęś, a jej wątek – tak wstrząsający w powieści – przekształcono w nic nieznaczący epizod.
Nota bene mszczący się za krzywdy siostry brat (Johnny Harris) z krzepkiego, zdeterminowanego marynarza stał się na wpół obłąkanym dziadem. Pierwszoplanowych bohaterów również nie oszczędzono. Dorian Bena Barnesa miota się od speluny do speluny, tarzając w rozpuście. I wyłącznie na tym – nie licząc groteskowego w swej filmowej nielogiczności zabójstwa Basila – polega jego upadek. Co za uproszczenie! Skądinąd granego przez Bena Chaplina malarza mogłoby w ogóle nie być, równie dobrze portret mógłby zostać znaleziony w jednym z rynsztoków Whitechapel. Najgorzej potraktowano demonicznego w literackim pierwowzorze lorda Wottona. Colin Firth na próżno stara się nadać spójność czarnemu charakterowi, którego w końcowych kilkunastu minutach filmowcy postanowili wybielić. Przydanie mu zakochanej w Dorianie córki to zupełna pomyłka.

Największą słabością filmu są jednak metamorfozy Doriana Greya z portretu, który wychodzi z ram, stęka, toczy go robactwo. W finale płonie, lecz się nie spala. Groza tajemniczości związana z obrazem (sugetywnie ukazana np. w telewizyjnym filmie Glenna Jordana Portret Doriana Graya z 1973 roku) została zastąpiona grafiką komputerową. Zabieg tyleż efektowny, co kiczowaty. Znacznie lepszy rezultat zostałby osiągnięty, gdyby zrezygnowano z technicznych fajerwerków i pozwolono przemówić sztuce malarskiej autora obrazów przedstawiających poszczególne stadia wewnętrznej degrengolady Doriana. Widać twórcom najbardziej zależało jednak na tym, by film był wizualnie spektakularny. Kłopot w tym, że pod widowiskową powłoką kryje się emocjonalna i treściowa pustka.


Dorian Gray
reżyseria: Oliver Parker,
scenariusz: Toby Finlay,
zdjęcia: Roger Pratt,
grają: Ben Barnes, Rebecca Hall, Colin Firth, Rachel Hurd-Wood, Emilia Fox, Caroline Goodall, Ben Chaplin i inni
kraj: Wielka Brytania,
rok: 2009,
czas trwania: 112 min
premiera: 1 października 2010 (Polska), 11 września 2009 (Świat),
Best Film