Aby przybliżyć, o czym „Secret War” opowiada, nie sposób nie zdradzić nieco z fabuły komiksu. Dyrektor marvelowskiej agencji wywiadowczej S.H.I.E.L.D., Nick Fury, prowadzi dochodzenie w sprawie dziwnych działań trzecioligowych superprzestępców. Zastanawia się, skąd podrzędne szumowiny mają dostęp do superzaawansowanej technologii. Jak się okaże, ich ataki sponsorowane są przez królestwo Latverii. Dla mniej zorientowanych w geografii – Latveria jest fikcyjnym państwem w Europie, sąsiadującym z Węgrami, Rumunią, Chorwacją i (równie wyimaginowaną) Symkarią. To ostatni bastion totalitaryzmu na Starym Kontynencie, do niedawna rządzony żelazną pięścią przez arcyłotra Marvela, Doktora Dooma. Wybryki bandy zamaskowanych psychopatów na amerykańskiej ziemi można więc potraktować jako akty terroru, wymagające podjęcia odpowiednich działań. Niestety, Fury ma związane ręce. Rząd amerykański utrzymuje bowiem bardzo zażyłe kontakty dyplomatyczne z administracją Lucii Von Bardas. Latveriańska pani premier podjęła się trudu demokratyzacji swojej ojczyzny, wydatnie korzystając przy tym z pomocy finansowej USA.
Fury przypuszcza, że pieniądze brane z kieszeni amerykańskich podatników wcale nie są przeznaczane na światłe reformy, tylko na futurystyczny program zbrojeniowy. Nie waha się długo z zebraniem oddziału zaufanych herosów (Kapitana Ameryki, Spider-Mana, Daredevila, Luke`a Cage`a i Wolverina) i wypowiedzeniem małej, tajnej wojny Latverii.

Czytając niektóre z ostatnich komiksów autorstwa Briana M. Bendisa, zdążyłem zapomnieć, jaki jest z niego cholernie dobry scenarzysta. Przede wszystkim świetnie czuje formę amerykańskiego zeszytu, w przypadku „Tajnej Wojny” liczącego nieco więcej, niż standardowe 24 strony. Misternie przeplata wątki, rozgrywające się w różnych momentach fabuły, pozostawiając czytelnikowi przyjemność poskładania ich razem. Gdzieś na końcu języka kołacze się porównanie z Guyem Ritchie. Nie sposób również nie wspomnieć o Bendisowej ręce do pisania dialogów i operowania cliffhangerami.

Na rynku komiksowym Bendis zabłysnął znakomitymi kryminałami i przyznam, że nie spodziewałem się po nim tak ciekawie pomyślanej (jak na standardy superhero, oczywiście) opowieści sensacyjnej. Gęsto podlanej szpiegowskim sosem, z delikatną geopolityczną nutką. W „Tajnej Wojnie” poprzez wplątanie w agenturalne układy ubrani w kolorowe kostiumy nadludzie, mutanci, kosmici i innej maści dziwolągi zyskują nieco na realizmie. Na tej operacji najlepiej wyszły postacie trudniące się groteskowym zawodem superprzestępcy.

Z komiksami „malarskimi” zawsze jest problem. Niekoniecznie to, co pięknie prezentuje się oprawione w ramy i powieszone na ścianie, musi sprawdzić się w komiksie. Nie sposób odmawiać kunsztu Alexowi Rossowi, ale jego statyczny i hiperrealistyczny styl nie zawsze pasuje do komiksowej poetyki opowiadania obrazem. Na szczęście z rysunkami Gabriele Dell`Otto, który odpowiada za oprawę wizualną „Tajnej Wojny”, nie ma tego problemu. Styl włoskiego grafika przywodzi na myśl bardziej ułożonego Simona Bisleya. Mniej zdeformowany, ale w porównaniu ze wspomnianym Rossem – brudniejszy i bardziej ekspresyjny. Wyglądają naprawdę świetnie.
 
Pierwszy numer mini-serii „Secret War” ukazał się w kwietniu 2004 roku, a na ostatni zeszyt amerykańscy czytelnicy musieli czekać aż do grudnia 2005. Tytuł został wydany z dużym opóźnieniem i dobrze, że w Polsce ukazuje się od razu w wersji albumowej. Szkoda tylko, że polskie wydanie zbiorcze zostało bardzo brutalnie okrojone z prawie stu stron dodatków. Nie wiem jeszcze, z jakich, bo nie trzymałem w rękach rodzimej edycji, ale w oryginale znajdowało się mnóstwo bonusowego materiału. Odautorskie komentarze, mnóstwo szkiców, projektów i niewykorzystanych grafik, galeria Dell`Otto, kartoteka przestępców występujących na kartach komiksu i wreszcie uzupełniające fabułę raporty agentów Woo i Stilwella.

Do końca roku jeszcze trochę pozostało, ale ja pokusiłbym się już o stwierdzenie, że „Tajna Wojna” Briana M. Bendisa i Gabriele Dell`Otto to najciekawsza pozycja nurtu superhero, jaka wyszła w 2010. A już z pewnością jedna z najlepszych, choć w tym roku był dość mizerny wybór.


Secret War
Brian M. Bendis, Gabriele Dell`Otto
Mucha Comics
08/2010