Jestem pewien, że wielu miłośnikom komiksu nazwisko Chochowskiego nic nie mówi. I nie ma się co dziwić, bowiem nie jest to twórca szczególnie znany. Jego nazwiska próżno szukać na liście płac rodzimych zinów czy antologii wszelakiej maści. Do tej pory w bibliografii artysty, którego można kojarzyć z niszowym Magazynem Fantastycznym, znajduje się niewiele pozycji. Kilka okładek (Triumwirat: Mag, Tod Robot: Re-animacja, Antologia Science-Fiction), parę krótszych historii (w Likwidatorze i Antologii Komiksu Polskiego). Na dobrą sprawę przekrojowe wydanie Strefy Komiksu poświęcone jego twórczości to pierwsza poważna publikacja na jego koncie. Naprawdę bardzo niewiele jak na twórcę z takim potencjałem.

Prace zebrane w tym tomiku stanowią świetną wizytówkę dla swojego autora, którego wypada uznać za jednego z najciekawszych, rodzimych rysowników komiksowych. Rysunki Chochowskiego przypominają mi dokonania Śledzia z okresu pracy nad Osiedlem Swoboda, tylko są bardziej dojrzałe i dopracowane.
W zależności od danej historii i jej entourage’u, artysta odpowiednio dostosowuje i modyfikuje swoją kreskę. W Życiowej roli i Likwidatorze vs. siły inwazyjne, fabułach do skryptu Roberta Zaręby, jego styl jest bardziej drapieżny, satyryczny i zdeformowany, choć momentami przynoszący na myśl prace Tomasza Lwa Leśniaka, znanego z oprawy wizualnej do Jeża Jerzego. W Drągalu (w roli scenarzysty znów występuje Zaręba) Chochowski zmierzył się z konwencją realistyczną i wyszedł z tej konfrontacji obronną ręką, momentami bardzo sprytnie maskując swoje braki.

Znacznie większe pole do popisu zapewnia mu bardziej „komiksowa” stylistyka, obecna w innym krótkim metrażu z uśmiechniętym eko-terrorystą w roli głównej. Likwidatora i wykluczonych Chochowski pociągnął wyczyszczoną kreską w odcieniach szarości, ciążącą ku klasycznemu, komiksowemu przerysowaniu. Efekt jest naprawdę piorunujący! Dla odmiany bardzo starannie wycieniowany i delikatnie pociągnięty tuszem Krąg (napisany przez Konrada Mizerę) prezentuje się tylko solidnie. Co ciekawe, Chochowski radzi sobie również z kolorem. Wśród takich prac najsłabiej prezentuje się Stacja (strasznie płaska), ale już Anioły i potwory oraz Zajebiste wyglądają bardzo fajnie.

Całkiem spory rozrzut stylistyczny udowadnia, że Artur Chochowski jest bardzo sprawnym i wszechstronnym rysownikiem. Niestety, z oprawą wizualną na wysokim poziomie nie idzie w parze jakość scenariuszy. Obok dwóch, typowych fabuł z Likwidatorem mamy bowiem Drągala pochodzącego z antologii 11/11 = Niepodległość. Dość miernie napisaną opowieść o Aleksandrze Młyńskim, akowskim bohaterze, walczącym z radzieckim okupantem w okolicach Radomia. Życiowa rola to całkiem sympatyczny szorciak, choć nieco na siłę rozciągnięty, a resztę stanowią typowe wypełniacze, będące albo zabawami z formą (Zajebiste, Krąg) albo komiksowymi wprawkami, opartymi na jakimś koncepcie (Stacja, Anioły i potwory, Superniezawodny Sześciostrzałowiec). Tak naprawdę żadna z prac obecnych w antologii nie wyróżnia się niczym na tle innych. Irytują również drobne wpadki, jak znikająca bransoletka czy jedno niepotrzebne „warto” w pewnym dialogu. Takich niedopatrzeń jest całkiem sporo.     

Antologia komiksów Artura Chochowskiego sprawdza się jako znakomite portfolio twórcy. Wypada go uznać za jednego z najciekawszych rodzimych rysowników komiksowych, konsekwentnie promowanego przez Roberta Zarębę. To twórca, który ma wszystkie dane, aby błysnąć na rodzimej scenie i wypada tylko czekać, aż wpadnie w jego ręce jakiś solidny scenariusz.  Natomiast Strefa Komiksu poświęcona jego twórczości, jako zbiór komiksowych historyjek, wypada bardzo blado. Delikatnie mówiąc. Ci, którzy nastawiają się na ciekawą lekturę, mogą poczuć się srodze zawiedzeni.


Strefa Komiksu – Artur Chochowski
Artur Chochowski oraz Robert Zaręba, Joanna Chochowska, Ryszard Dąbrowski i Konrad Mizera
Wydawnictwo Roberta Zaręby
05/2010