W przeciwieństwie do mocno przegadanego poprzedniego tomu, Wolna strefa ani na chwilę nie traci dynamicznego tempa. Wraz z powrotem moich ulubionych bohaterów – zdymisjonowanego i skompromitowanego generała Rib`Wunda i Rammasza, obecnego zwierzchnika sił zbrojnych floty, komiks odżywa. Na tego pierwszego poluje jeden z najskuteczniejszych łowców nagród, który staje się celem Navis. Główna bohaterka serii, po zwolnieniu z pracy dla wywiadu, przekwalifikowała się na ramię mecenasa Ehmte-Ciss-Rona. Pomiędzy myśliwym i zwierzyną staną nieporadni agenci Rammasza, a w końcu generał we własnej osobie.
Efekt jest co najmniej wybuchowy i zaskakujący… W komiksie dzieje się dużo, szybko i efektownie. Sensacyjna akcja, zakulisowe intrygi i kilka konspiracyjnych tropów odnośnie treści kolejnych tomów stanowią razem świetny przepis. Morvan udowodnił, że z Armady da się jeszcze coś wycisnąć, modyfikując nieco formę serii.

Wizualnie komiks prezentuje się znakomicie. W tym przypadku od ostatniego albumu nic się nie zmieniło. Philippe Buchet w swojej klasie nie ma sobie równych. Dysponuje bardzo przyjemną dla oka kreską, bogatą w szczegóły. Radzi sobie równie dobrze ze statycznymi, bogatymi w detale ilustracjami, przedstawiającymi obce planety i zapuszczone porty kosmiczne, jak i z dynamicznymi scenami pościgów czy strzelanin. Tych drugich w Wolnej strefie jest jakby więcej, przez co rysownik nie ma tak wielkiego pola do popisu, jak miało to miejsce w poprzednich częściach.

O ile o formę Buchet’a można być spokojnym, tak bardzo cieszy wysoka dyspozycja Morvana. Szczególnie w perspektywie kolejnych tomów Armady, która należy do jednych z najpopularniejszych serii – zarówno na rynku frankofońskim, jak i w Polsce. W swojej recenzji poprzedniego tomu się czy Armada nie skończyła się po Strefie nadzoru. Po skończonej lekturze dwunastego tomu nie mam już takich wątpliwości. Teraz mam nadzieję, że seria na nowo “zacznie się” właśnie po Wolnej strefie.

Armada #12: Wolna strefa
Jean-David Morvan, Philippe Buchet
Tłum.: Maria Mosiewicz
Egmont
04/2010