Cztery lata po produkcji _Dziękujemy za palenie_ (2005), Reitman powraca do tematu kontrowersyjnego w świetle mieszczańskiej moralności. Rzecznika prasowego tytoniowego koncernu, któremu papierosy uratowały życie, zastępuje tym razem wykwalifikowanym pracownikiem korporacji, zajmującej się dokonywaniem redukcji personelu. Choć może należałoby zrezygnować z wyszukanego eufemizmu i zacytować w tym momencie słowa samego bohatera, który nazywa siebie specjalistą użyczanym szefom wielkich korporacji, kiedy ci nie mają „jaj” by samodzielnie zwolnić swoich pracowników. Ryan lata więc między miastami, by czynić powinność, która uelastyczniła jego moralność. Uczyniła go jednakże i erudytą na tle (pseudo)psychologów wypełniających obowiązki, które dla niego stanowią raczej pole, na którym wzrasta jego samozadowolenie. Pielęgnuje je poczuciem wyższości nad szarymi pracownikami korporacyjnych kubików, wykrawanych według identycznego wzoru.
Ryan pozwala się bowiem definiować przez wolność, jaką dają mu śród-kontynentalne podróże. Trudno więc mówić o dosłowności, skoro film Reitmana bazuje raczej na podskórnych wątkach, tkwiących u podstaw amerykańskiego systemu pracy. Władzę sprawują w nim najbardziej nieuchwytni, którzy mają szansę poruszać się i działać szybciej, bo zbliżyli się najbardziej do momentalności ruchu. Ryan więc w zasadzie mieszka „w powietrzu” – tu w każdym razie czuje się najbezpieczniej. Przemierzył już Amerykę kilkadziesiąt razy; to konieczność pozostania dłużej w jednym miejscu stanie się sytuacją, której ciężaru nie będzie mógł udźwignąć.
Zdaje się, że Reitman rozpocznie wówczas grę, która zredefiniuje nie tylko tradycyjne wzorce, ale i ponowoczesny kapitalizm. Reżyser kilkakrotnie ustawia swojego bohatera na pozycji orędownika zmian. Ryan prowadzi bowiem wykłady na temat efektywnego pakowania się przed podróżą i ceni sobie nieznośną niepewność bytu. W jego usta z łatwością udałoby się włożyć przebrzmiałe już nieco teorie na temat epoki software’u, w której _masywność i wielkość przestały być zaletą i stały się słabością. Dla kapitalistów (…) bowiem najważniejszym i najcenniejszym atutem jest łatwość unoszenia się, a tę najlepiej zwiększyć, wyrzucając z gondoli każdy zbędny ładunek i pozostawiając na ziemi wszystkich członków załogi, bez których można się obejść._[1] Podczas gdy Ryan będzie pielęgnował ruch, ambitna Natalie Keener (Anna Kendrick) zacznie jednak obstawać za bezcielesną formą pracy. Jeśli przestrzeń została zdewaluowana przez możliwość dotarcia do każdego miejsca na świecie – kobieta będzie próbowała dowieść, że jeździć wcale nie trzeba. Przekonanie to potwierdzi siostra Ryana i jej narzeczony, którzy zamiast wybrać się w podróż poślubną, wykorzystają pomysł Amelii z Montrmartre tyle, że zamiast ogrodowego krasnala wyślą w podróż kartonowe figury ze swoim wizerunkiem, prosząc o zrobienie im zdjęć na tle miejsc kluczowych dla pejzażu kolejnych regionów. Zgodzili się, by ich świat składał się z widoków, a nie kształtów.
Ryan jednak nie tylko jako ambasador świata przed rewolucją, ale jako doświadczony trzydziestolatek zostanie postawiony wobec konieczności udowodnienia naiwnej Keener, że nieuchwytny czas software’owego świata nie jest czasem bez konsekwencji. W tym miejscu reżyser filmu nie zacznie jednak grać ze swoim bohaterem w otwarte karty. Podczas gdy Ryan będzie przekonywał Natalie do nawiązywania osobistego kontaktu z każdym człowiekiem, to nie dziewczyna, ale Jason Reitman spróbuje udowodnić, że w świecie epizodycznych relacji bliskość między ludźmi jest iluzją, na którą równie łatwo się nabrać, co pogodzić z konsekwencjami jej rozbicia. Niemal równolegle z nową adeptką dwuznacznego moralnie zawodu w życiu mężczyzny pojawi się bowiem Alex Goran (Vera Farmiga) – jego żeńskie odbicie. Na poziomie ich wyrafinowanych dialogów ujawni się zaś wyraźny rys scenariusza, który opowiadając o ludziach „szkolonych w mówieniu”, okaże się nie tyle zbiorem błyskotliwych rozmów czy słownych schematów sypanych jak z rękawa w odpowiedniej chwili, ile dowodem reżyserskiej konsekwencji w prowadzeniu narracji oraz adekwatności formy wobec treści. Zresztą o ile ich spotkanie zostanie interpretowane jako początek krótkotrwałej relacji, podczas ich rozmów nie może być miejsca na próby i pomyłki. Szybka wymiana zdań w barze zwieńczona spędzeniem upojnej nocy także nie zdziwi, skoro tego typu spotkania mają raczej charakter produktu jednorazowego użytku, który należy spożyć na miejscu. Zarówno Ryan jak i Alex przekonają się przy tym wzajemnie, że rodzina to przebrzmiała wartość. Mężczyzna wytłumaczy też Natalie, że i tak zawsze umiera się samemu. Jego romans z trzydziestoletnią kobietą spotkaną w hotelowym barze finalnie potwierdzi jednak nadejście _lekkiego, dryfującego kapitalizmu, którego znakiem rozpoznawczym jest brak zobowiązań”_[2] .
Wobec tego nawet jeśli nieprzewidziane epizody wkradną się w jego życie i Ryan zabierze w podróż dodatkowy bagaż w postaci Natalie, wplącze się w romans z bezkompromisową kobietą czy dyskusję z narzeczonym swojej siostry, nic tak naprawdę się nie zmieni. W takim świecie każda tragedia okazuje się bowiem pozorna, bo człowiek nie musi obawiać się zwrotu w niewłaściwą stronę, kiedy nie jest zmuszony, by podążać długo w jednym kierunku. Mimo, że Reitman wkomponuje swojego bohatera w schemat kina drogi, nie zrealizuje jego wytycznych. Podróż w jego filmie nie przyniesie bowiem duchowej przemiany bohatera, mimo iż wydaje się, że dąży on do zmiany swojej postawy i nastawienia wobec świata. Kiedy nie ma czasu ani granic, niczego jednak nie sposób przekroczyć. Nie ma żadnych stałych kategorii, do których można się odnieść. Łatwiej pozostać w przejściu, zadomowić się na lotnisku i tożsamość mieć wpisaną w kartę stałego klienta ulubionych linii lotniczych.
Reżyser obsadził w głównych rolach niezwykle wyrazistych aktorów i w ten sposób pozwolił zaistnieć na równych prawach kreowanym przez nich postaciom. Autor _Juno_ (2008) kolejny raz niezwykle pesymistyczny wydźwięk filmu wpisał przy tym w lekką formę kina stylu zerowego, które niekoniecznie kieruje uwagę widza w stronę filozoficznych dywagacji na temat statusu człowieka w świecie. Zdaje się, że niczym Umberto Eco swoje powieści, Reitman wyreżyserował film, który oglądać można z przyjemnością dla samych fabularnych zwrotów akcji. Skonstruował bowiem wielopoziomową historię – elastyczną niczym moralność jego bohaterów. I to bynajmniej nie zarzut w jego kierunku, raczej kolejne potwierdzenie reżyserskiej konsekwencji.
_W chmurach_ (_Up in the Air_)
reżyseria: Jason Reitman
scenariusz: Sheldon Turner , Jason Reitman
zdjęcia: Eric Steelberg
muzyka Rolfe Kent
grają: George Clooney, Vera Farmiga, Anna Kendrick, Jason Bateman, Amy Mormon, Melanie Lynskey
kraj: USA
rok: 2009
premiera: 26.02. 2010 (Polska), 5.09.2009 (Świat)
czas trwania: 109
United International Pictures Sp z o.o.
[1]Z. Bauman, _Czas i przestrzeń_ [w:] _Płynna nowoczesność_, Kraków 2006, s. 189.
[2] Tamże, s. 231.
« powrót