Rzecz dzieje się w Mumbaiu (wcześniej znanym jako Bombaj). Pochodzący ze slumsów młody chłopak Jamal niespodziewanie zgarnia oszałamiającą sumę w indyjskiej wersji „Milionerów”. Jego sukces budzi podejrzenia, dlatego też prosto ze studia telewizyjnego trafia na posterunek policji. W trakcie przesłuchania bohater wykłada historię swego niełatwego życia, będącego ciągłą walką o przetrwanie w miejskiej dżungli, jak również naznaczonego nieustannym poszukiwaniem utraconej miłości. Wygrana w teleturnieju oznacza dla chłopaka ogromny awans społeczny – jednak Jamal wziął udział w programie ze zgoła innych powodów…
Scenarzysta Simon Beaufoy bardzo luźno potraktował literacki pierwowzór – wielowarstwową powieść „Q&A” Vikasa Swarupa, wykorzystując zasadniczo główny punkt wyjścia, czyli oszałamiającą wygraną chłopaka ze slumsów i policyjne przesłuchanie.
Pocięta w ten sposób narracja, obfitująca w przeskoki i przenikanie się różnych planów czasowych, ukazuje prostą opowieść o przeznaczeniu w sposób sugestywny i efektowny. Przy tego rodzaju zabiegach formalnych wyważenie wszystkich elementów historii, jak również sprawienie by była ona czytelna i wiarygodna, to trudne zadanie. Beaufoyowi ta sztuka się udała. Opowieść jest spójna i nie traci nic ze swojej prostoty. Narracyjne eksperymenty są jak zastrzyk ożywczej energii, podkręcają tempo, dzięki czemu historia silniej oddziałuje na widza.
Slumdog zachwyca także (a może przede wszystkim) pod względem wizualnym. Zdjęcia Anthony’ego D. Mantle’a (które przyniosły mu Złotą Żabę na tegorocznym festiwalu Plus Camerimage ) w niezwykle plastyczny kreują sposób świat głównego bohatera – z jednej strony brutalny i odpychający, a z drugiej fascynujący i tętniący życiem. Dynamiczny, niekiedy frenetyczny montaż nadaje obrazowi energiczny, wręcz ekstatyczny charakter. Tak intensywny pod względem wizualnym film, w dodatku będący próbą dialogu z egzotyczną kulturą (aczkolwiek raczej z pozycji zafascynowanego nią obserwatora) aż się prosi o porywającą ścieżkę dźwiękową. Boyle zwrócił się do jednego z najsłynniejszych i najbardziej utalentowanych indyjskich kompozytorów – A. R. Rahmana. Muzyka, będąca mieszanką world music, indyjskiego popu i nowych brzmień, w wyrazisty ale nie nachalny sposób podkreśla emocje. Rahman nie pokazuje niestety szczytu swoich możliwości – fani jego twórczości mogą odczuć lekki niedosyt. Niemniej jednak cieszy fakt, że dzięki "Slumdogowi" kompozytor (który już zdążył zgarnąć Złoty Glob) zyska szersze grono odbiorców.
"Slumdog" opowiada o dorastaniu w slumsach, co może nasuwać skojarzenia z realistycznym dramatem społecznym w stylu Miasta Boga Fernanda Meirellesa. Prawda jest jednak taka, że obraz Boyle’a z realizmem ma niewiele wspólnego. Drastyczne sceny ukazujące życie w indyjskiej dzielnicy nędzy to nic innego jak schemat, klisza mająca wzbudzić w widzu określone emocje. Wyłaniający się z filmu wizerunek Indii ma poruszać widza, a nie odzwierciedlać rzeczywistość. Dramaty wynikające z nierówności społecznych, intensywność barw i dźwięków, wszechobecna duchowość to po prostu efektowny kostium. Bohaterowie pozbawieni są psychologicznej głębi, w związku z czym trudno się z nimi identyfikować. A jednak z zaangażowaniem śledzimy ich losy, czekając w napięciu na rozwój wypadków. To zaangażowanie wynika ze świetnie skonstruowanej i poprowadzonej historii, której z prawdziwą przyjemnością dajemy się zaczarować, nie bacząc na brak prawdopodobieństwa.
Ten film ma budzić emocje i ładować widza pozytywną energią, a nie roztrząsać społeczne problemy. Takie podejście do sprawy przywodzi na myśl misję rozrywkowego kina z Bollywood, do którego Boyle w subtelny sposób nawiązuje. Bollywoodzki akcent to przede wszystkim postać Amitabha Bachchana, żywej legendy kina hindi, którego dotyczy jedno z pytań teleturnieju, jak i pewien epizod z dzieciństwa bohatera. Big B, jak powszechnie nazywany jest gwiazdor, był zresztą do niedawna gospodarzem indyjskiej wersji „Milionerów”. Wbrew temu, czego można by się doszukiwać zwracając uwagę na żonglowanie gatunkami czy bazowanie na emocjach, nie ma tu miejsca na bezpośrednie odnoszenie się do bollywoodzkich konwencji, zarówno w charakterze pastiszu czy prób „naśladowania” ich. Intencją Boyle’a był raczej podobny mechanizm oddziaływania na emocje, tyle że przefiltrowany przez zachodnią wrażliwość. Owszem, znajdziemy w "Slumdogu" melodramat, sensację, dramat społeczny czy komedię romantyczną, ale wszystko podane w ‘przezroczystym’ stylu rodem z Hollywood.
Boyle jako wyraz swojej fascynacji pragnął oddać ducha indyjskiej metropolii – dynamicznej, tętniącej życiem miejskiej dżungli, gdzie toczy się brutalna walka o przetrwanie. Zainspirowała go również indyjska mentalność, naznaczona wiarą w przeznaczenie oraz optymizmem, pozwalającym funkcjonować w często bardzo trudnych warunkach życiowych. Wszystko to daje się odczuć w filmie. Boyle z wyczuciem bawi się kulturowymi stereotypami i kliszami, w wyniku czego otrzymaliśmy żywiołowy, energetyczny obraz, będący kolejną bajką ogrywającą motyw od zera do bohatera, jednak w niekonwencjonalnym, niebanalnym wydaniu.
--
Foto: Monolith Plus
----
Slumdog. Milioner z ulicy
(Slumdog Millionaire)
reżyseria: Danny Boyle
scenariusz: Simon Beaufoy
zdjęcia: Anthony Dod Mantle
obsada: Dev Patel, Freida Pinto, Irfan Khan, Anil Kapoor
muzyka: A.R. Rahman
kraje: USA, Wielka Brytania
rok: 2008
premiera: 27.02.2009r.
Monolith Plus