Pochodzący z Manchesteru zespołu Delphic został zaliczony przez dziennikarzy BBC do grona najbardziej obiecujących zespołów i artystów, o których będzie głośno w tym roku. Słuchając ich debiutanckiego albumu, który właśnie się ukazał, mam jednak poważne wątliwości co do zasadności tego stwierdzenia.
Na płycie „Acolyte” znajduje się dziesięć utworów, utrzymanych w klimacie electropopu z lekką domieszką gitar i w sumie na tym opis ich muzyki mógłby się skończyć, ponieważ ciężko znaleźć w niej coś oryginalnego i nowatorskiego, co pozwoliłoby na wyróżnienie zespołu wśród innych wykonawców, poruszających się w podobnej muzycznie stylistyce.
Oprócz muzycznych wpływów klasycznych grup gatunku jak choćby New Order, wyraźnie słychać odniesienia do tych bardziej współczesnych zespołów (np. Cut Copy), przez co muzyka Delphic chwilami brzmi jak ich nieudana kalka. Żeby jednak nie było tak całkowicie gorzko, obiektywnie muszę przyznać, że na „Acolyte” jest kilka utworów wybijających się ponad przeciętność ( „This Momentary”, „Red Lights”), które mają szansę stać się żelaznym punktem wielu imprez i potańcówek spod znaku „indie”. Jednakże w kontekście całej płyty to trochę za mało aby się nią zachwycać. Rozumiem jednak, że wielu osobom ta płyta może się spodobać i brak jakiejkolwiek oryginalności tych dźwięków nie będzie im przeszkadzać. W końcu „Acolyte” to dobrze wyprodukowana, taneczna płyta, która może świetnie zabrzmieć w samochodzie lub na wspomnianej imprezie. Dla mnie to jednak stanowczo za mało.
Acolyte
Delphic
2010