Blokowisko tworzą Maciej Jurga (gitara, wokal) oraz Cezary Zieliński (instrumenty klawiszowe, elektronika). Obydwaj panowie związani są z kolektywem Opus Elefantum zrzeszającym takie projekty i artystów jak choćby Vysoké Čelo, spopielony czy Janusz Jurga (prywatnie kuzyn Macieja). Duet ma już na swoim koncie wydaną w 2018 roku EP, jednak to „Płonie” jest ich płytowym debiutem i od razu trzeba przyznać, że to nietuzinkowy album, który znacznie wyróżnia się wśród tegorocznych premier naszej rodzimej sceny. Paradoksalnie jednak Blokowisko całymi garściami czerpie ze starej, dobrej polskiej alternatywy lat 80 ubiegłego wieku.
Bliżej im do tych nieco bardziej surowych brzmień spod znaku zimnej fali, synth-popu niż do powszechnie wszystkim znanych przebojów z tamtych lat. Choć w ich muzyce nie brakuje ładnych melodii i nastrojowych momentów, to nad wszystkim unosi się jakiś specyficzny, punkowy duch. Z jednej strony mamy tu dużo lirycznych momentów, gładko brzmiących „chorusowych” partii gitar, a z drugiej jakby w kontraście wyraziście śpiewane, deklamowane lub nawet wykrzyczane przez Macieja równie liryczne co niepokojące teksty. Aranżacje są oszczędne ale przemyślane. Wszystkiego jest tu w sam raz. Kolejne partie instrumentów lub wokali pojawiają się dokładnie wtedy kiedy powinny. Genialnie słychać to w bardzo wyrazistych kompozycjach „Ćma” i „Ulica”. Jeśli miałbym pokusić się o jakieś porównania to na myśl przechodzą mi takie grupy jak Świetliki (otwierający płytę utwór „Powoli”), Aya Rl czy zapomniana już  nieco grupa Rendez Vous. Blokowiska podlewają to jeszcze dawką eksperymentalnego, ambientowego sosu, dzięki czemu ich muzyka nabiera specyficznego klimatu. To wszystko jest na tyle ciekawe i wciągające, że chce się do tej płyty wracać. Podobnie jak do blokowisk, na których wielu z nas się wychowało. 


Blokowisko – Płonie
Requiem Records 202