Hopper narodził się w Wołowie, mieście z którego w przeszłości popłynęło już trochę gitarowego hałasu. Stąd też muzyków tworzących grupę trudno nazwać debiutantami. Wymienić tu można chociażby gitarzystę Michała Lokśa, który wraz z basistą Tomaszem Sztrekierem, perkusistą Konradem Fedorczakiem oraz grającym na trąbce Mateuszem Skrzypickim nagrali wspólnie płytę z czterema, praktycznie całkowicie instrumentalnymi  utworami, sączącymi się spokojnie z głośników.
Formuła nie jest może nowa. Zdyscyplinowana sekcja rytmiczna, do tego trochę transowych gitar i nadająca charakteru całości trąbka. Podobny koncept wykorzystuje, zdobywająca coraz większe i zasłużone uznanie grupa Lonker See. Muzyka Hopper też broni się w stu procentach. Zespół gra nieco spokojniej niż wspomniany pomorski band, ale również umie zadbać o to aby wszystko trzymało się kupy i miało swój klimat. Pomimo dużej dawki transu i zapętleń nie sposób się nudzić przy tej muzyce. Panowie zadbali o każdy szczegół i mimo dużej dawki improwizacji, słychać że jest to granie przemyślane. W dodatku całość nagrali „na setkę”, za co również należą się brawa. Jeżeli więc lubicie nieco bardziej transowe i psychodeliczne oblicze gitarowej muzyki, Hopper jest zdecydowanie dla Was.

Hopper – s/t
Gusstaff Records 2019