W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce Cookies".
Całkiem niedawno na naszych łamach pisaliśmy o płycie Gemini 4, eksperymentalnego projektu Hugo Race’a. Teraz przyszła pora na inny krążek artysty. Tym razem jest to kolejna odsłona Hugo Race Fatalists. Ze wszystkich projektów, w których udziela się muzyk, ten jest chyba najbliższy klasycznej, piosenkowej formie i równocześnie najbardziej klimatyczny. Czego jak czego, ale nastroju w twórczości Race’a nigdy nie brakowało.
„Taken By The Dream” to już czwarta płyta Fatalistów. Pierwszy krążek pod tym szyldem ukazał się blisko dekadę temu i zawierał nastrojowe, mroczne utwory osadzone w gitarowej, głównie akustycznej oprawie. Z każdym kolejnym albumem zespołu Race rozwijał tą wizję. Z czasem pojawiło się w niej więcej szorstkich brzmień, elektroniki czy lekkiej dozy eksperymentu, jednak esencją grania nadal był prosty, piosenkowy charakter muzyki. Na nowym albumie Race kontynuuje wcześniej obraną drogę ale znów rozwija ją na swój sposób. W warstwie muzycznej oprócz klasycznego zestawu: gitary, bas, perkusja, pojawiają się też skrzypce, melotron, wibrafon czy organy Hammonda.
Wśród gości pojawiła się wokalistka Lisa Crawley oraz, co ciekawe, dawno nie słyszany Chris Brokaw, z którym Race współpracował wcześniej na dwóch pierwszych albumach zespołu Dirtmusic.
Pochodzący z Australii muzyk obecnie tworzy i przebywa we Włoszech, skąd też w głównej mierze pochodzą towarzyszący mu muzycy. Nie wiem na ile tamtejszy klimat ma wpływ Race’a ale raczej nie przekłada się on na stricte pogodne utwory, choć przebłysków słońca (bliższego zachodowi) też tu nie zabrakło. „Taken By The Dream” to dziesięć nastrojowych, poetyckich piosenek w różnych odcieniach pastelowych barw. Jest tu miejsce i dla folku, klasycznych bluesowych zagrywek czy dźwięków które doskonale nadawałyby się na muzyczne tło kina drogi. Główną rolę odgrywają tu jednak emocje we wszystkich różnobarwnych odcieniach. I szczerość. Obojętne o czym w danym momencie Race śpiewa, to czujemy, że można mu wierzyć. W każdym zagranym dźwięku i zaśpiewanym słowie słychać autentyczność z pewnością wynikającą też z doświadczenia życiowego artysty. I chociaż nie zawsze są to emocje łatwe i przyjemne, to jednak jest tu zachowana równowaga. Tak jak pomiędzy światłem a ciemnością, smutkiem a radością, młodością i przemijaniem. Słodko gorzki smak tej płyty wart jest spróbowania. Proszę się częstować.
Hugo Race Fatalists – Taken By The Dream Glitterhouse Records 2019