Choć pewne elementy weryzmu możemy odnaleźć już w operach Verdiego („La traviata”, „Bal maskowy” czy „Rigoletto”), to niedoścignionym mistrzem gatunku pozostaje Giacomo Puccini. Jednak jego opery nie są jednoznacznie werystyczne. Chociażby „Tosca”. Jej bohaterowie, Floria Tosca, uznana śpiewaczka operowa, oraz Mario Cavaradossi, ceniony malarz i właściciel podmiejskiej willi, dalecy są od wizerunku „programowych” bohaterów opery werystycznej. Ale dramatyczne napięcie, które pokazuje rodzące się w bohaterach kontrasty – radość życia i poczucie zbliżającej się klęski, zostały przedstawione w tej operze perfekcyjnie. To także dzieło, w którym brutalność niektórych sytuacji wstrząsa widzem i wystawia jego nerwy na próbę.
Bo „Tosca” to swego rodzaju „romans kryminalny” z czasów, kiedy jeszcze nie było filmów. I choć akcja dotyczy wyższych sfer, to emocje, realizm oraz melodramatyczność są oddane po mistrzowsku. Weryzm „Tosci” polega także na osadzeniu jej akcji w bardzo konkretnym czasie i miejscach. Wszystkie zaprezentowane w libretcie wydarzenia toczą się w trakcie dwóch dni : 17 i 18 czerwca 1800 roku. Rozgrywają się w kościele św. Andrzeja della Vale, w Pałacu Farnese oraz w Zamku św. Anioła. Ta opera to także wyzwanie dla inscenizatorów, ponieważ bardzo trudno przenieść jej akcję w inne realia niż czasy empire.
Tego wyzwania podjęła się Barbara Wysocka w najnowszej inscenizacji „Tosci” w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej. W tej odsłonie miasto jest takie samo jak w pierwowzorze, jednak epoka – zupełnie inna. Pomysł Wysockiej na przeniesienie akcji „Tosci” w czasy równie wielkiego niepokoju polityczno-społecznego, jak okres wojen napoleońskich, czyli w lata 70. XX wieku, jest bardzo udany. W tym czasie terroryzm i przemoc polityczna opanowały włoskie miasta, a podkładanie bomb i morderstwa były niemal codziennością. I choć czasy się zmieniły, bohaterowie pozostali sobą, Tosca nadal jest śpiewaczką, Scarpia komendantem policji, a Cavaradosii – malarzem i konserwatorem. Rzym został zaś przywołany w sposób symboliczny i oryginalny, bo genialna scenografia Barbary Hanickiej doskonale tworzy klimat, nadając całej przestrzeni charakter monumentalny i groźny. Przestrzeń wręcz idealna dla emocji, których pełno w tej operze. Niestety z inscenizacji w Operze Narodowej wieje chłodem. Mimo oryginalnego i bardzo udanego pomysłu Wysockiej zabrakło rozemocjonowania, a może i egzaltacji, wpisanej w ten gatunek i przynależnej tym bohaterom. W efekcie postaci stały się nieco jałowe i mało atrakcyjne: Floria Tosca grana przez Gruzinkę Svetlanę Kasyano została pozbawiona niuansów, których wymaga ta postać, abyśmy uwierzyli w jej dramat. Mario Cavaradossi w interpretacji Massimo Giordano był bohaterem mało wiarygodny – mimo, że radził sobie wokalnie, miał problemy, aby jego śpiew wybrzmiał ze sceny. Jedynie Mikołaj Zalasiński nadał baronowi Scarii rys prawdziwego, a nawet ponadczasowego złoczyńcy. Cieszy jednak fakt, że poszanowano muzykę: orkiestra poprowadzona przez Tadeusza Kozłowskiego pozwoliła delektować się geniuszem muzyki Pucciniego.
Może i brak w spektaklu operowych gestów, dzięki którym ta historia nabiera rumieńców, ale szacunek, z jakim Barbara Wysocka podeszła do historii, oraz naturalność tej inscenizacji i łatwość, z jaką reżyserka prowadzi akcję, sprawiają, że „Tosca” z pewnością przekona do siebie publiczność.
Teatr Wielki – Opera Narodowa w Warszawie
„Tosca”, Giacomo Puccini
Reżyseria: Barbara Wysocka
Scenografia: Barbara Hanicka
Choreografia: Jacek Przybyłowicz
Dyrygent: Tadeusz Kozłowski
Kostiumy: Julia Kornacka
Reżyseria świateł: Marc Heinz
Projekcje wideo: Lea Mattausch, Artur Sienicki
Projekty charakteryzacji i fryzur: Mateusz Stępniak
Przygotowanie chóru: Mirosław Janowski
Przygotowanie chóru dziecięcego: Danuta Chmurska
Obsada:
Tosca: Svetlana Kasyan
Cavaradossi: Massimo Giordano
Scarpia: Mikołaj Zalasiński
Angelotti: Jasin Rammal-Rykała
Zakrystian: José Fardilha
Spoletta: Mateusz Zajdel
Sciarrone: Adam Kruszewski
Chór i Orkiestra Teatru Wielkiego – Opery Narodowej