Szare okolice londyńskich przedmieść witają córkę marnotrawną Ronit (Rachel Weisz), która powraca do rodzinnego miasta, by pożegnać się ze zmarłym ojcem. Wiele lat wcześniej bez słowa opuściła klaustrofobiczną społeczność, by odetchnąć i usamodzielnić się w Nowym Jorku. Jej nagły powrót zaskoczył wszystkich członków diaspory. Bohaterka mierzy się z oziębłością najbliższej rodziny, która zdaje się, że tylko z łaski pozwala jej na przeżywanie żałoby. Czułym spojrzeniem bohaterkę obdarza jedynie Esti (Rachel McAdams), żona nowego rabina. Skradziony w cieniu latarni pocałunek okaże się początkiem ogromnych kłopotów i niemej dezaprobaty konserwatywnej społeczności. W duecie Weisz i McAdams to ta druga aktorsko wypada znacznie ciekawiej i przekonująco. Dramat Esti polega na niespełnieniu w związku, miłości do Boga i wierze w słuszność świata, który nie pozostawia jej ani wyboru, ani wolności.

Skupiając się na psychologii postaci, nie sposób uniknąć porównań do poprzedniego filmu reżysera.
Europejska rzeczywistość okazuje się jednak zbyt szorstka i dużo mniej wiarygodna w zestawieniu z barwną historią z ,,Fantastycznej kobiety”. Lelio, również jako współautor scenariusza, ponownie sięga po motyw żałoby  (punkt wyjścia dla poprzedniego filmu) i porusza wątek straty najbliższej osoby, próbując zdefiniować relację dziecko – rodzic. Czym są więzi rodzinne i czy są one niezbywalne? Kwestia wykluczenia członka rodziny z zamkniętej społeczności (w tym przypadku Ronit), która również odrzuca swoje pochodzenie, zdaje się być dużo bardziej pociągającym wątkiem ,,Nieposłusznych”, niż romans, który miał stanowić centrum opowieści. Intrygujące jest również tło opowiadanej historii – codzienna przestrzeń obrzędów religijnych oraz problem przywiązania człowieka do wiary i tradycji, która ma poniekąd opresyjny charakter.

Chilijski reżyser z pełnym zaangażowaniem szkicuje romans dwóch spragnionych bliskości kobiet, jednak ciężko pozbyć się wrażenia, iż sprowadza ich relację jedynie do głodu fizycznego, prowadzącego do oczywistej kulminacji w pokoju hotelowym. Widz nie czeka na nią w napięciu, ponieważ wie, że kolejny przystanek w tej melodramatycznej historii w końcu nastąpi. Trzeba jednak przyznać, że Lelio ma wyjątkowy dar do tworzenia psychologicznych portretów. Dlatego najciekawszym, bo posiadającym najbardziej złożoną osobowość, jest rabin Dovid (Alessandro Nivola), mąż Esti. Mężczyzna jest zdystansowany i zimny, a równocześnie rozedrgany w środku. Do końca zachowuje honor. Kocha i nienawidzi nie mówiąc słowa.

Ostatecznie ,,Nieposłuszne” to bardzo prosta historia o zakazanym uczuciu, która nie wpuszcza świeżego powietrza w temat, który kino już w znacznej mierze rozpracowało. Zbyt duża ilość zakończeń rozmywa sens całej opowieści, a widz szybko zapomina, co ostatecznie postanowiły nieszczęśliwe kochanki. Nazwisko Lelio w zeszłym roku było odmieniane przez wszystkie filmowe przypadki. ,,Nieposłuszne” niestety nie zapiszą się w zbiorowej pamięci wielbicieli melodramatów czy w rankingach tęczowych must watch. Presja drugiego filmu musi być niewyobrażalnie stresująca. Szkoda, że reżyser nie wykorzystał momentu, gdy oczy całego świata były zwrócone właśnie na niego.