Na pierwszy rzut ucha może się wydawać, że mamy tu do czynienia z kolejną płytą rodzimego muzyka, utrzymaną w klimacie modnego w kraju nad Wisłą songwritingu. Wiadomo – gitara, wokal, do tego trochę ozdobników. Nic bardziej mylnego, bo choć faktycznie gitara jest głównym instrumentem Franczaka (przy okazji, całkiem niezłego multiinstrumentalisty) to całość brzmi zgoła inaczej niż większość tego typu materiałów. Jego granie jest surowe, oszczędne a momentami wręcz brudne.
Znacznie bliżej mu do gitarowego, alternatywnego grania spod znaku choćby wytwórni Sub Pop lat dziewięćdziesiątych minionego wieku niż do lirycznych ballad wszelkiej maści songwriterów.

Nie zabrakło tu jednak naprawdę ładnych melodii, do których Franczak śpiewa w bardzo zróżnicowany sposób. Od falsetu w otwierającej album kompozycji „Hold Your Fire” oraz w fortepianowym „Over” po niższy śpiew w „Defy”, kojarzącym się nieco klimatem z brzmieniem Arab Strap. Ten kontrast pomiędzy brudem brzmienia, melodią i delikatnością wokalu jest jednym z największych  atutów „Night-night”. Nie brakuje tu też eksperymetów w postaci ambientowych wycieczek w kolejnych utworach „Pointing” i „Revealing”. Gitarowa łagodność wraca wraz z zamykającym album „Fool”.


 
Te osiem utworów urzeka lekkością i  autentycznością. Nie są one nagrane perfekcyjnie i to jest kolejny atut tej płyty. Franczak pokazuje, że do stworzenia intymnej atmosfery nie trzeba wygładzonych brzmień i produkcyjnych sztuczek. Wystarczy kilka dobrych akordów, z których powstają dobre melodie. Takich na „Night-night” jest pełno. I świetnie się ich słucha.