Czytelników, którzy nie mieli jeszcze przyjemności zapoznać się z _Baśniami_ polecam jak najszybciej to zrobić. Seria Billa Willinghama opowiada o losach Baśniowców, bohaterów bajek i opowieści dla dzieci, którzy zostali zmuszeni przez tajemniczego Adwersarza do ucieczki ze swoich magicznych krain i osiedlenia się w Nowym Jorku (bo gdzieżby indziej!). Próbują odnaleźć się we współczesnym świecie, w którym brakuje klarownego podziału na dobrych i złych, małżonkowie nie trwają przy sobie „póki śmierci ich nie rozłączy”, a niewiele historii kończy się słowami „żyli długo i szczęśliwie”. Pokazanie sposobów, jakich chwytają się Królewna Śnieżka, Pinokio i Piękna z Bestią by poradzić sobie w skomplikowanej rzeczywistości początku XXI wieku, jest jedną z najmocniejszych stron serii.

Po dramatycznych wydarzeniach z poprzedniego albumu i pokonaniu armii drewnianych żołnierzyków w Baśniogrodzie zapanowała typowa cisza przed burzą. _Cztery Pory Roku_ mają charakter interludium, w którym Willingham redefiniuje status quo Baśniowców. Tytułowa opowieść traktuje o zmianie ekipy rządzącej w ratuszu Baśniowców i urlopie macierzyńskim Śnieżki, która wraz ze swoim potomstwem przeprowadza się na Farmę.
Nieco bliżej poznamy również historię nie tak złego Wilka, który ugruntował swoją pozycje najfajniejszej postaci serii, będącej połączeniem badassowości Wolverine’a i cwaniactwa Johna Constantine’a. W _Kopciuszku zbereźnicy_ poznamy metody, do jakich ucieka się baśniogrodzki szeryf, a w _Opowieściach wojennych_, stylizowanych na komiksy wojenne z lat czterdziestych, Bigby zmierzy się z ostateczną wunderwaffe Hitlera.

Bill Willingham nie boi się zmian. Radykalnych, nieodwracalnych i trwale zmieniających relację między poszczególnymi bohaterami i stawiających w Baśniogrodzie wszystko na głowie. Dzięki temu seria ewoluuje, z albumu na album rozwija się w coraz bardziej interesującym kierunku. Warto zauważyć, że podobne założenie „nic nie jest stałe” towarzyszy właściwie wszystkim cenionym i interesującym seriom amerykańskim ostatnich lat – _Sandmanowi_ Neila Gaimana, _Kaznodziei_ Gartha Ennisa, czy _Żywym Trupom_ Roberta Kirkmana żeby wymienić tylko kilka z nich. Natomiast kurczowe trzymanie się statusu quo wydaje się być cechą pozycji z kręgu super-hero, których bohaterowie przechodzą najróżniejsze perturbacje, by w końcu powrócić do punktu wyjścia. Tak było w przypadku _Spider-Mana_ i podobnie będzie wkrótce z _Batmanem_.

Jeśli chodzi o oprawę graficzną to trudno napisać o rysownikach Marku Buckinghamie i Tonym Akinsie, że są wirtuozami w swoich fachu. O takich ilustracjach zwykło się mówić, że prezentują standardowy poziom imprintu Vertigo, czyli służą przejrzystemu przedstawieniu historii. Warto podkreślić, że okładki _Baśni_ robi najlepszy artysta od tej roboty, czyli James Jean (aż sześć statuetek Eisnera w kategorii „Best Cover Artist” pod rząd!) i rzeczywiście prezentują się znakomicie.

Willingham w _Czterech porach roku_ przygotował świetny punkt wyjścia, zostawiając swojego czytelnika w zupełnej niepewności co do kierunku, w jakim potoczy się fabuła. Scenarzysta bardzo umiejętne wywołał we mnie uczucie ciekawości, co będzie dalej i szkoda tylko, że Egmont nie pokusi się o zwiększenie tempa wydawania kolejnych tomów _Baśni_.


_Baśnie #5: Cztery pory roku_
Bill Willingham, Mark Buckingham, Tony Akins
Tłum.: Krzysztof Uliszewski
Egmont
09/2009












« powrót