Czym jest LAM? Pod tą tajemniczą nazwą kryje się trio, któremu przewodzi klarnecista Wacław Zimpel. To on jest pomysłodawcą i główną siłą napędową tego projektu. Sam mówi o nim: „Po rozwiązaniu Hery, przez dłuższy czas nie miałem working bandu. Miałem tylko składy międzynarodowe, z którymi nie byłem w stanie grać tak często jakbym chciał. Tak narodziła się potrzeba stworzenia zespołu, z którym mógłbym intensywnie pracować. Zaprosiłem do współpracy muzyków, którzy przebyli podobną drogę muzyczną do mojej.
Wszyscy od dziecka studiowaliśmy muzykę klasyczną, graliśmy jazz, następnie otwierając się wiele innych stylistyk. Myślę, że dzięki temu, w podobny sposób rozumiemy pojęcia dotyczące materii muzycznej” (źródło: Instant Classic).

Już po pierwszym przesłuchaniu słychać, że współpraca ta jest bardzo owocna i udana. Swoisty minimalizm budowany za pomocą klarnetu, pianina i perkusji miesza się z transowymi formami i melodiami tworząc spójną i przemyślaną całość. Album ma ciekawą konstrukcję. Zawiera tylko trzy kompozycje, z czego pierwsza i ostatnia dodatkowo podzielone są na części, które płynnie przenikają się między sobą. Trudno słuchać tego krążka wyrywkowo. Najlepiej brzmi on kiedy wysłuchamy go w całości od początku do końca.

Można się pokusić o stwierdzenie, że muzyka LAM to wehikuł, który zabiera słuchacza w muzyczną podróż. Momentami bardzo spokojną i kojącą a chwilami nieco bardziej energiczną. W efekcie wszystkie te elementy przenikają się naturalnie. Duża w tym też zasługa producenta mooryca, który akustyczne brzmienie instrumentów połączył z delikatną elektroniką i nadał całości  wyjątkowego brzmienia. Z tego wszystkiego wyszła płyta, którą zaliczyć można do najlepszych albumów tego roku.