W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce Cookies".
Siedem lat – tyle czasu trzeba było czekać na nowy album Hugo Race & True Spirit. Choć muzyk przez ten czas nie próżnował, nagrywając z zespołami Dirtmusic czy Fatalists, to dopiero teraz przyszedł czas na płytę jego macierzystej grupy – krążek, który na pewno nie zawiedzie fanów Australijczyka.
Na dwunasty już album grupy, zatytułowany po prostu „The Spirit”, składa się dziesięć utworów mocno osadzonych w bluesowo psychodelicznej stylistyce, do której Hugo zdążył już przyzwyczaić słuchaczy za sprawą poprzednich wydawnictw zespołu. To, co jednak wyróżnia tę płytę, to jej klimat. Po delikatniejszych, często akustycznych klimatach „Fatalistów”, „The Spirit” przenosi słuchacza do dusznych piwnic klubów, gdzie w zadymionej sali muzycy w półmroku grają piosenki przesiąknięte brudnym brzmieniem gitar oraz mocnym bluesowym rytmem. Utwory te jednak kipią od emocji i uczuć.
Wystarczy posłuchać otwierającego album „Man Check Your Woman” czy melodyjnego „Elevate My Love”. Właśnie zderzenie chropowatego, surowego brzmienia z emocjami zawartymi w utworach, będących swoistymi opowieściami wyśpiewanymi niskim głosem Race’a, jest największym atutem tej płyty. W każdym dźwięku czuć, że nic nie jest tu udawane czy fałszywe…. Słychać szczerość i artystyczną dojrzałość, która nie ogląda się na trendy i mody, tylko konsekwentnie podąża swoją drogą.
Dużym atutem krążka jest też swoboda, z jaką grupa sięga do różnych muzycznych zakamarków. Gdzieniegdzie słychać wpływy punka, soulu, a nawet ambientu (np. „Heaven Or Die”). Surowe i rytmiczne utwory („The Information”) przenikają się płynnie ze spokojnym i ciepłym brzmieniem („Dollar Quarter”) czy instrumentalnymi pejzażami, przywołującymi na myśl filmowe melodie „Heartbreak 69”. Słychać, że album był nagrywany na spokojnie i bez pośpiechu, za to z dużą swobodą oraz starannością. To wszystko, w połączeniu ze sporą dawką emocji, sprawia, że po przesłuchaniu „The Spirit” trudno się od niego oderwać.
Hugo Race & True Spirit – “The Spirit” Glitterhouse 2015