Poprzedni, wydany w 2013 roku album Scotta zawierał zbiór coverów nagranych w autorskich aranżacjach, wśród których znalazły się fantastyczne wersje utworów z repertuaru m.in. Whitney Houston i Joy Division. Całość charakteryzowała się swoistym minimalizmem. Scott korzystał głównie z gitary akustycznej, fortepianu i ukulele. Na swojej nowej płycie idzie o krok dalej.  Choć nadal trzyma się oszczędnych aranżacji, to brzmienie nowych piosenek jest znacznie bogatsze.
Pojawia się m.in. gitara elektryczna, której dźwięki nadają nowego charakteru jego muzyce.



Słychać to już w otwierającym płytę i zarazem jednym z najlepszych utworów na krążku -„Effigy”. W dalszej części płyta rozwija się w kierunku lirycznych i stonowanych ballad,  jak choćby rytmiczny „Skyline” czy wyciszone „Soul To Save” i „Ruined Heart”. Głównym instrumentem nadal pozostaje jednak głos Scotta, który swoim śpiewem daje wyraz swej wrażliwości (może nawet  nadwrażliwości…) Przewodnim motywem na płycie jest (a jakże!) miłość, a dokładniej tęsknota za nią. Co jak co, ale Scott jako jeden z nielicznych twórców potrafi o tym śpiewać bardzo autentycznie i przejmująco. Choć chwilami jego piosenki nabierają nieco teatralnego, aktorskiego  charakteru (np. „Bittersweet”) to słychać, że mamy do czynienia z kimś prawdziwym. „This Here Defeat” to ponad trzydzieści minut intensywnych i przejmujących muzycznych doznań. Być może nie dla  każdego taka stylistyka będzie przekonująca, ale warto spróbować się z nią zmierzyć.


Scott Matthew – This Here Defeat
Glitterhouse 2015