To już 14. Festiwal Filmu Niemego. Jak myślicie, skąd bierze się zainteresowanie kinem niemym w dzisiejszych czasach, kiedy w filmach komercyjnych często efekty specjalne są ważniejsze niż fabuła?
Kino nieme ma niezwykłą wartość. Twórcy współcześni zaczynają to doceniać i bywa, że sięgają po tę technikę, żeby przenieść znaczenie filmu na nowy poziom. Tak było z obsypanym nagrodami filmem Artysta. W tym roku na ekranach mieliśmy też niemy film Śnieżka, który pokazujemy zresztą na tegorocznym festiwalu, z nową, wykonywaną na żywo muzyką. Można by się pokusić o twierdzenie, że zrodził się zupełnie nowy gatunek filmowy, niekoniecznie związany z okresem w historii filmu, mianowicie „film niemy”. Jeśli tak na to popatrzymy, to zobaczymy film niemy jako coś absolutnie nowatorskiego. Może właśnie ten aspekt nowości, oryginalności jest czymś, co budzi zainteresowanie.
Myślę, że FFN jest jednym z najważniejszych wydarzeń kulturalnych w Krakowie. Skąd wziął się pomysł na przywracanie do repertuaru zapomnianych dzieł, które mało kto miał okazję widzieć na dużym ekranie?
To tak jakby pytać mężczyznę, skąd pomysł, żeby spotkał się z kobietą, która mu się podoba i którą kocha. Znamy i kochamy kino nieme, jest rzeczą naturalną, że chcemy pokazywać te filmy, dzielić się swym zachwytem z naszymi widzami. I jak widać, robimy to już czternasty raz. Widocznie jesteśmy stali w uczuciach.
Jak radzicie sobie z doborem konkretnych elementów programu? Staracie się pokazać to, co w jakiś sposób reprezentuje epokę, czy może jest to bardziej związane z dostępnością konkretnych dzieł?
Nasze festiwale mają zazwyczaj określony zakres tematyczny.
W tegorocznym programie jedną z najbardziej interesujących pozycji są nieme erotyki. To często pomijana w podręcznikach, a jednak ważna część historii kina. Czy możecie powiedzieć coś więcej o tym, co będzie można zobaczyć w Bombie?
Filmy z tego zestawu zostały odnalezione na strychu „pewnej szacownej rodziny”. Są tam odważne sceny o bezpośrednim erotycznym wydźwięku, rozmaite akty seksualne, pełne erotyczne menu. W zestawie jest także jeden film animowany. Ten zestaw to dowód, że od epoki kina niemego aż po współczesność filmy erotyczne pokazują ciągle to samo. Jest to propozycja wyłącznie dla widzów dorosłych. Muzykę przygotował i odtworzy przedstawiciel warszawskiej sceny DJ-skiej, DJ Lenar.
Na ile FFN jest wydarzeniem edukacyjnym, a na ile rozrywkowym? Pytam o to dlatego, że wiele osób reaguje alergicznie na kino nieme, a jednak festiwal cieszy się dużym powodzeniem nie tylko wśród studentów filmoznawstwa.
My kochamy kino nieme i nie jesteśmy w tym odosobnieni. Oglądanie filmów niemych z muzyką na żywo to naprawdę wielka przygoda. Często też tajemnicza wyprawa w nieznane. Edukacyjny cel tego festiwalu spełnia się jakby mimochodem. Im częściej oglądamy filmy nieme, tym lepiej je rozumiemy, tym bardziej jesteśmy w stanie je docenić i tym więcej czerpać z nich przyjemności. Charakter stricte edukacyjny mają spotkania dla najmłodszych widzów organizowane w ramach festiwalu. Poprzez oglądanie niemych filmów i zabawę uczymy dzieci historii kina.
W tym roku zdecydowaliście się na crowdfunding. Z konieczności czy dlatego, że robi się wokół tego sposobu finansowania projektów głośno? A może dlatego, że jest on też formą zbierania danych o poparciu konkretnego projektu kina?
Naprawdę mieliśmy sporą lukę w budżecie i chcieliśmy pozyskać jakieś fundusze, a nawet chyba nie do końca zdawaliśmy sobie sprawę, że przeprowadzenie działań crowfundingowych będzie miało jeszcze dodatkowy sens: po pierwsze − właśnie zebranie danych o zapotrzebowaniu na tego typu projekt, po drugie − nie do przecenienia znaczenie promocyjne. A po trzecie − to jest naprawdę super zabawa.
Spodziewaliście się tak licznego odzewu?
Odzew naprawdę mile nas zaskoczył. Liczymy jednak, że w przyszłości będzie jeszcze większy. Mamy ponad 20 tysięcy fanów na Facebooku. Gdyby każdy z nich przekazał na rzecz festiwalu symboliczną złotówkę, moglibyśmy zapraszać droższe grupy muzyczne i sprowadzać jeszcze więcej trudno dostępnych filmów. Ta akcja była dla nas pożytecznym doświadczeniem. Wiele się nauczyliśmy. Przede wszystkim dostaliśmy wyraźny sygnał od widzów, że to, co robimy, ma sens.
Myślicie, że crowdfunding to przyszłość projektów takich jak FFN (tj. niszowych, ale jednocześnie potrzebnych i angażujących ludzi)?
W innych krajach crowdfunding jest o wiele bardziej popularny. Bywa, że w ten sposób finansowane są naprawdę duże i drogie produkcje oraz imprezy filmowe. Myślimy i mamy nadzieję, że również w naszym kraju finansowanie społecznościowe będzie coraz bardziej znane, modne i przynoszące wszystkim wiele satysfakcji. Poza tym zakończone sukcesem akcje crowdfundingowe powinny dać do myślenia dysponentom środków publicznych − na jakie imprezy faktycznie jest zapotrzebowanie i które wydarzenia warto w związku z tym wspierać.
Dziękuję za rozmowę.