Jako pierwsza tego wieczoru na scenie pojawiła się Thayer Sarrano. Do tej pory wokalistka nie była szerzej znana w naszym kraju a występ na tegorocznym Ars Cameralis był zarazem jej pierwszą koncertową wizytą w Polsce. Mieszkająca na stałe w małym miasteczku Athens w stanie Georgia wokalistka ma na swoim koncie dwie solowe płyty, po nagraniu których „Americana UK Magazine” nazwał ją mianem „nowej królowej shoegaze”. Jak się później okazało, nie było w tym stwierdzeniu wiele przesady. Drobna, ubrana w białą koronkową sukienkę dziewczyna, która nieśmiało przywitała się z publicznością, od samego początku oczarowała swoją prostą, lecz niezwykle klimatyczną muzyką, w której brudne brzmienie trzymanej w jej ręku gitary fantastycznie współbrzmiało z jej delikatnym, dziewczęcym głosem. Na scenie towarzyszyli jej perkusista oraz klawiszowiec.
Choć sama Thayer sprawiała wrażenie mocno onieśmielonej występem, to widać było, że gra się jej bardzo dobrze. Raz po raz dziękowała za dobre przyjęcie. Zagrała głównie materiał ze swoich dwóch płyt. Chwilami było spokojnie i lirycznie, a momentami mocniej i nieco bardziej hałaśliwie. Thayer bardzo swobodnie łączyła shoegazowe brzmienia z tradycją amerykańskiego songwritingu, co na żywo brzmiało bardzo spójnie.
Po krótkiej przerwie przyszedł czas na drugą odsłonę tego wieczoru – koncert Andrei Schroeder, która również pierwszy raz odwiedziła nasz kraj. Autorka fantastycznej płyty „Blackbird”, obdarzona niezwykle mocnym, przejmującym głosem wokalistka pojawiła się na scenie wraz z towarzyszącymi jej muzykami – gitarzystą Jesperem Lehmkuhlem, perkusistą Chrisem Hughesem oraz basistą Davem Allenem (obydwaj znani z wcześniejszej współpracy z zespołem Hugo Race’a True Spirit). Przed koncertem wiele osób pewnie zastanawiało się jak na żywo zabrzmi niezwykle poetycka i mroczna chwilami twórczość Andrei. Myślę, że nikt się nie zawiódł. Było dokładnie tak, jak można się było spodziewać.
Andrea dowiodła, że śpiewając na żywo jej głos brzmi tak samo głęboko jak na płycie, a jej muzyka nie traci nic ze swej perfekcji i elegancji. Jako że artystka wkrótce wydaje swój drugi album, mogliśmy usłyszeć kilka premierowych utworów pochodzących z tego wydawnictwa, m.in. „Ghosts of Berlin” i „Where the wild oceans end”. Nie zabrakło też utworów z debiutanckiego albumu – lirycznego „Paint In Blue”, mrocznego „Dark Nightingales”, przepięknie zagranej ballady „Wrap Me In Your Arms” czy mocnego i surowego „Blackberry Wine”. Wszystkie te utwory zagrane na żywo robiły wielkie wrażenie, zwłaszcza że słuchane były w absolutnej ciszy, którą przerywały jedynie gromkie brawa publiczności. Sama Andrea, uśmiechnięta i wyraźnie zadowolona z koncertu, zadbała też o dobry kontakt z publicznością, dziękując po każdym utworze za świetne przyjęcie. Gdy więc zniknęła ze sceny - podobnie jak wcześniej Thayer - szybko na nią wróciła, prezentując na bis dwa utwory w swym ojczystym języku. Pierwszym z nich był wyciszony „Kalte”, natomiast na sam koniec Andrea zagrała fenomenalną, autorską wersję klasycznego utworu z repertuaru Davida Bowie „Heroes”, tym razem zaśpiewanego jako „Helden”. Niewątpliwie było to bardzo mocne zakończenie tego muzycznego spektaklu, po którym słychać było tylko głośne owacje publiczności.
Na koniec warto pochwalić organizatorów za świetne nagłośnienie koncertu, dzięki czemu udział w nim było dużą przyjemnością. Po raz kolejny dowiedli tego, że warto zapraszać artystów, którzy być może nie są jeszcze bardzo znani w naszym kraju, jednak ich twórczość jest na tak wysokim poziomie, że warto, by nasza rodzima publiczność miała szansę się o tym przekonać. Dzięki nim tak właśnie się dzieje.
Thayer Sarrano, Andrea Schroeder – Festiwal Ars Cameralis
12.11.2013 Katowice, Kinoteatr Rialto