Tamikrest to jeden z najciekawszych tuareskich zespołów, który od początku istnienia zachwyca charakterystycznym brzmieniem swojego afrykańskiego bluesa. Teraz grupa powraca z trzecim albumem, na którym po raz kolejny dowodzi swojej klasy, zaskakuje także postępem, jaki muzycy uczynili od czasu poprzedniej płyty.
Nowy album pochodzących z ogarniętego wojną Mali muzyków jest pierwszą płytą stanowiącą swego rodzaju koncept album. Jej tytuł „Chatma” w języku Tamashek znaczy "Siostry" i jak sami piszą, ma to głębokie uzasadnienie – zespół zadedykował ten album
odwadze tuareskich kobiet, które zapewniły zarówno przetrwanie swoim dzieciom, jak i obyczajów swych ojców i braci. Sytuacja w kraju dała się we znaki również samym muzykom. Część z nich stała się uchodźcami i mieszka obecnie na wygnaniu w Algierii. Na szczęście pomimo tych wielu trudności udało im się nagrać album, który zaskakuje dojrzałością i różnorodnością brzmień.
Niewątpliwie pomógł w tym też nowy członek zespołu, gitarzysta Paul Salvagnac.
Na „Chatma”, oprócz dobrze znanych nam już pustynnych, bluesowych klimatów, znajdziemy domieszkę klasycznego rocka („Imanin bas zihou”), akustycznego, balladowego wręcz folku (Adounia ta barat ), energicznego, rytmicznego grania („Djanegh etoumast”) a nawet wycieczki w stronę dub i reggae („Itous”). Zespół pokusił się również o wprowadzenie wątków eksperymentalno art-rockowych („Assikal”). Całości niewątpliwie nadają też uroku głosy wokalisty Ousmane Ag Mossa oraz wokalistki Wonou Walet Sidati. Ich wspólne wokalizy stały się znakiem rozpoznawczym zespołu.
To wszystko sprawia, że Tamikrest po raz kolejny daje słuchaczom przekonać się o sile swej muzyki, która w swej różnorodności nie straciła nic ze swego pierwotnego, koczowniczo – afrykańskiego charakteru, stając się też czymś wyjątkowym i uniwersalnym zarazem. Ich twórczość trafić śmiało może też do słuchaczy, którzy dotychczas nie słuchali muzyki z tego rejonu świata. „Chatma” jest świetnym powodem, żeby po nią sięgnąć.
Tamikrest – Chatma
Glitterbeat 2013