Kiedy jesienią zeszłego roku ukazywał się album Hugo Race’a „We Never Had Control”, wiadomym było, że artysta z pewnością wcześniej czy później odwiedzi Polskę. Tak też się stało. Kilka dni temu rozpoczęła się jego trasa po naszym kraju a jednym z jej przystanków były Tychy, gdzie muzyk zagrał fantastyczny koncert.
Hugo Race Fatalists to muzyczne przedsięwzięcie, do którego australijski muzyk zaprosił swoich włoskich przyjaciół, na co dzień tworzących instrumentalną grupę Sacri Cuori. Do tej pory nagrali wspólnie dwie płyty, pochodzącą z 2010 roku „Fatalists” oraz wspomnianą już wcześniej „We Never Had Control” (obydwie wydane w polskiej oficynie Gustaff Records). To właśnie materiał z tych albumów można było usłyszeć podczas koncertu.
Zanim jednak do tego doszło, na scenie kameralnej, lecz szczelnie wypełnionej publicznością sali Miejskiego Centrum Kultury w Tychach pojawili się sympatyczni Włosi, którzy zaprezentowali kilka instrumentalnych utworów z repertuaru swojego macierzystego zespołu. Jeśli próbować w jakikolwiek sposób określić ich oryginalną twórczość, to na myśl przychodzi połączenie klasycznej americany ze ścieżką dźwiękową do jakiegoś włoskiego westernu. I choć nie jest to muzyka łatwa, to wyraźnie spodobała się zebranej publiczności i stanowiła świetny wstęp do głównego koncertu.
Gdy po niespełna pól godziny do grupy dołączył ubrany w ciemnogranatowy garnitur Hugo Race, publiczność od razu przywitała go gromkimi brawami.
Na sam początek zabrzmiała ballada „Dopefiends”, która otwiera też ostatnią płytę. Zaraz po niej muzycy zmienili trochę klimat, a to za sprawą pierwszego mocnego utworu tego wieczoru ”No Stereotype”, który na żywo zabrzmiał niezwykle wyraziście. W dalszej części koncertu muzycy zaprezentowali mieszankę najlepszych utworów ze swoich dwóch płyt m.in. melancholijny „Serpent Egg”, bardzo chwytliwy „Snowblind”, rytmiczny, bluesowy „Slow Fry” oraz przepiękny balladowy „Will You Wake Up”. Do tego muzyk cały czas dbał o dobry kontakt z publicznością, dziękując za liczne przybycie oraz opowiadając o prawie każdym z granych utworów. Warta zwrócenia uwagi jest też swoboda, z jaką muzycy żonglowali nastrojem, swobodnie przechodząc ze spokojnych, nastrojowych utworów (np.”Come Over”, „We Never Had Contol”) w stronę mocnych, transowych brzmień, których najlepszym przykładem był fenomenalnie zagrany „Ghostwriter”. Podczas tego utworu pewnie niejednej z obecnych osób po plecach przechodziły ciarki. Duża w tym zasługa towarzyszących Hugo muzyków, szczególnie świetnej grze perkusisty Diego Sapignoli i bardzo wyrazistej gitary Antonio Gramentieri. Pod koniec do zespołu dołączył saksofonista Francesco Valtieri, z którym muzycy zagrali kilka utworów m.in. finalny„Nightvision”.
Wiadomym jednak było, że na tym się nie skończy.. Po chwili gromkich braw na scenie ponownie pojawili się Sacri Cuori, prezentując jeden ze swoich utworów, po czym dołączył do nich Hugo Race. Na bis usłyszeliśmy jeszcze trzy utwory, wśród których znalazł się cover „Never Say Never” z repertuaru Debora Iyall (Romeo Void). Potem muzyk wraz z zespołem jeszcze raz podziękował za przybycie i przy głośnych brawach wspólnie ukłonili się publiczności, kończąc prawie dwugodzinny koncert. Miłym akcentem było też to, że chwilę potem muzycy pojawili się w holu, gdzie cierpliwie podpisywali płyty i wdawali się w rozmowy.
Na koniec małe przypomnienie. W
wywiadzie, którego Hugo udzielił nam w zeszłym roku mówił:
Lubię surowe brzmienie, w którym słychać niedoskonałość, bliskie dźwiękom rzeczywistości, ludzkim głosom i palcom szarpiącym metalowe struny. Wtedy piosenki są bezpośrednie, stworzone do grania na żywo, patrząc ludziom prosto w oczy. Te słowa doskonale opisują ten koncert, który z pewnością można zaliczyć do bardzo udanych.
P.S Pochwała należy się też Miejskiemu Centrum Kultury w Tychach oraz agencji Delta, które zadbały o bardzo dobrą organizację koncertu.
Hugo Race Fatalists
18.04.2013 Tychy,Miejskie Centrum Kultury