Yoann Lemoine Woodkidem jest od mniej więcej trzech lat. Wtedy po raz pierwszy pomyślał o wydaniu własnej płyty. 18 marca pojawił się w sprzedaży album „The Golden Age”. Niełatwo jest wyobrazić sobie bardziej antycypowane wydarzenie muzyczne w ostatnich latach. I nawet jeśli w polskich mediach nie jest głośno o Woodkidzie (oprócz niezauważonej premiery jego piosenki w radiowej Trójce), to polski internet radzi sobie o wiele lepiej – jego teledyski są już częścią lepiej poinformowanych blogów i fejsbukowych tablic. Mimo to ciągle niewiele wiadomo o samym artyście.
Rodzina
Yoann Lemoine urodził się w 1983 roku w Reims, w rodzinie pracowników agencji reklamowych, co będzie miało znaczenie dla jego przyszłości. Uczy się w szkole im. Émile’a Cohla, który był znanym we Francji karykaturzystą na początku wieku XX, kiedy odkrywa ruchome obrazy i staje się twórcą pierwszego w pełni animowanego filmu w historii (Fantasmagorie z 1908 roku). Lemoine sam zostanie twórcą animacji, a po skończeniu studiów w londyńskim Swindon College wraca do Francji, by zamieszkać w Paryżu.
Zaczyna pracę w przemyśle reklamowym, pracuje m.in. dla Diora, jednak szybko wycofuje się z reklamy. „Jako dziecko nie miałem w sobie takiej nienawiści do reklamy jak teraz” – powie magazynowi „Clash”, przypominając, że ze względu na rodziców widział najciemniejszy okres rynku reklamowego w latach 90., który był pełen wielkich pieniędzy, „bardzo brzydki i brudny”. Mimo wszystko jego film reklamujący nowy zapach Lolity Lempickiej (pseudonim francuskiej modystki Josiane Maryse Pividal, wzięty z książki Nabokova i nazwiska Tamary Łempickiej), w którym zagrała młodziutka Elle Fanning, zostaje uznany za arcydzieło (jednocześnie budzi kontrowersje ze względu na rzekomo rasistowski charakter, biorący się z nawiązania do nordyckich mitów – takie zarzuty należy jednak odrzucić jako niezasadne). W tym czasie tworzy także krótki film Graffiti dla kampanii informacyjnej o AIDS, za który dostaje aż cztery Lwy na festiwalu reklamy w Cannes.
Mając 23 lata współpracuje z Lucem Bessonem przy produkcji filmu Artur i Minimki i Sofią Coppolą przy filmie Maria Antonina, gdzie tworzy grafikę i animacje. Filmy pełnometrażowe to jednak przyszłość Woodkida, który w międzyczasie staje się nagradzanym twórcą teledysków. W 2008 roku robi teledysk dla francuskiej piosenkarki Yelle, rok później tworzy własną wersję teledysku Moby’ego, po kolejnym roku kręci The Teenage Dream dla amerykańskiej gwiazdy pop, Katy Perry, w roku następnym kręci dla Taylora Swifta i wreszcie nagradzany teledysk dla Lany Del Rey.
Legenda mówiąca o początkach kariery muzycznej Woodkida bierze się z tamtego okresu. Kiedy kręci w Stanach jeden z teledysków, otrzymuje banjo od Richiego Havensa, artysty folkowego z Greenwich Village, znanego z otwarcia festiwalu w Woodstock w 1969 roku. Zaczyna grać na nowym instrumencie i myśleć o sobie już nie jako reżyserze, ale także muzyku.
Twórczość
Grafik, animator, reżyser, muzyk, a nawet mistrz szydełkowania – Lemoine jest jednocześnie człowiekiem renesansu i dzieckiem swoich czasów. Już taki opis (człowiek/dziecko) w pewien sposób jest wstępem do płyty „The Golden Age”, bo jest ona wyrazem tęsknoty za czasem dzieciństwa i do tego, co ten czas symbolizuje. Jak sam mówi, najważniejszym procesem towarzyszącym jego twórczości są marzenia, sen na jawie. Inspiruje go sposób, w jaki Tolkien stwarza wymyślony świat od początku, jest jednocześnie fanem Matthew Barneya (prywatnie partnera Björk), amerykańskiego artysty wizualnego, którego cykl Cremaster uznano za jeden z najważniejszych w historii kina awangardowego (pokazuje on pracę nad rzeźbą, gdzie materiał wideo staje się okiem artysty, a sama rzeźba nabiera różnych znaczeń w zależności od punktu patrzenia kamery, oświetlenia itd.) Jeśli połączyć to z hobby, jakim było słuchanie muzyki do filmów science fiction, których nigdy nie oglądał, możemy mniej więcej wyobrazić sobie warstwę brzmieniową i wizualną Woodkida. To jednak nie wszystko.
Moda
Jednym z licznych zainteresowań Lemoine’a jest moda. Nie kończy się ono jedynie na wykwintnym ubiorze artysty czy przyjaźni z belgijskim projektantem Jean-Paulem Lespagnardem. Nic dziwnego, że równie często jak w prasie muzycznej, pojawia się w magazynach o modzie. Sama rozmowa dla „Clash” połączona jest z sesją zdjęciową, w której Woodkid spełnia rolę modela dla awangardowych stylizacji. Pewnym zamknięciem koła historii jest fakt, że Dior, dla którego robił reklamy, inspiracje dla swojej najnowszej kolekcji czerpie z teledysków Woodkida, jego muzyka jest elementem pokazów, zaś w jego pierwszym teledysku, Iron, występują modele ze świata mody: Agyness Deyn i Matvey Lykov.
Ubiór jest więc kolejnym sposobem wyrażenia swego perfekcjonizmu. Solidna broda jest zawsze idealnie przystrzyżona, nawet dwa tatuaże – klucze, jakie nosi na przedramionach, łączą w sobie spontaniczność i jednocześnie głębszy zamysł. Spontaniczność, bo zrobił je odwiedzając studio tatuażu „adorned” w Nowym Jorku, gdzie miał dopiero przedyskutować ich projekt. Okazało się jednak, że akurat jest siódmy dzień siódmego miesiąca, a że te liczby są fetyszem dla Lemoine’a, bez zastanowienia usiadł w fotelu i poddał się procedurze. Po pięciu latach od tamtego dnia klucze te stały się jednym z najbardziej tajemniczych symboli jego twórczości. Pojawiają się na okładce płyty, na sztandarach niesione przez bohaterów jego teledysków, są wytatuowane na ciele głównego bohatera jego pierwszego klipu. Skrzyżowane, jak klucze św. Piotra, pojawiają się dosłownie wszędzie tam, gdzie Woodkid – nawet na wielu zdjęciach krzyżuje ręce, powtarzając gest uwypuklający ich znaczenie.
Religijność
Lemoine pochodzi z zeświecczonej rodziny francuskiej, jednak wiara pojawia się w jego życiu od najmłodszych lat. Chodził do katolickiej szkoły, codziennie uczestniczył we mszy świętej, w wieku 12 lat zdecydował się przyjąć chrzest. Jego wiara skomplikowała się z wiekiem – jako nastolatek zaczyna odkrywać swój homoseksualizm, poznaje inne religie, potem staje się bardzo antyreligijny. Jak sam mówi, nie ważne jak bardzo walczył z własną religijnością, nie potrafił zwalczyć przekonania, że wiara jest w nim bardzo głęboko zakorzeniona i że wszystko, co robi, w jakiś sposób odnosi się do Boga. Wtedy zaczyna interesować się historią swojej rodziny. Pytanie, na które chce poznać odpowiedź, to pytanie o katolickie korzenie. Wychodzi na jaw rzecz, o której nie mówiono – Lemoine, którego rodzina jest pochodzenia polskiego, jest Żydem. Większość jego przodków zginęła w obozach koncentracyjnych lub w transportach, a ci, którym udało uniknąć się najgorszego, zmienili nazwisko z Makowski na Makowiak, które miało nie kojarzyć się z żydowskim pochodzeniem.
Jego związek z Polską wciąż jest mocny – nie tylko wraca do kraju swoich przodków, ale nawet – wraz ze swoją mieszkającą w Polsce kuzynką, Katarzyną Jerzak – napisał książkę, która będzie miała premierę razem z wydaniem albumu. Książkę o przeszłości swojej rodziny, o swojej tożsamości i o dzieciństwie.
Złoty wiek
Album „The Golden Age” powstawał przez trzy lata, jednak pomysł na wyrażenie swojej tęsknoty za epoką niewinnością zrodził się w głowie Lemoine’a wcześniej. Jak sam mówi, tytuł płyty jest bardzo cyniczny: opowiada ona o wojnie, religii, miłości – wszystkich tych rzeczach, o których nie myślimy jako dzieci, a których poznanie jest końcem niewinności.
Tekst piosenki Run Boy Run, która stała się jednym z trzech singli promujących płytę, opowiada (i pokazuje, bo Woodkid stworzył teledysk do tego utworu) historię chłopca, który ciągle musi uciekać. Wystylizowany na chłopaka z wczesnych filmów Truffauta (krótkie spodenki, tornister z grubej skóry, podkolanówki), główny bohater teledysku biegnie „za wzgórze”, za którym ma znajdować się piękno. Biegnie wśród fantastycznych postaci, w tle z chmur na niebie wyłania się wielki żaglowiec – te marzenia senne towarzyszą ucieczce. Przed czym? Głos Woodkida, celnie porównany z Rufusem Wainwrightem, niczym narrator wymienia powody ucieczki: świat nie jest stworzony dla Ciebie, ucieczka jest zwycięstwem, Słońce będzie twoim przewodnikiem, a ten wyścig jest przepowiednią. I najważniejsze: jutro będzie nowy dzień, będziesz Mężczyzną, Chłopcze, ale dzisiaj: biegnij.
Wcześniejszy utwór Iron opowiada o walce, o byciu wyrzuconym poza świat, milion mil od domu, gdzie niewinność ginie w płomieniach. Teledysk do tego pierwszego singla pokazuje fragment pola walki, gdzie w zwolnionym tempie widać biegnących ludzi, towarzyszące im wybuchy i piach zasypujący twarze – jednocześnie wszystko to nie przypomina brudnego i krwawego miejsca bitwy, dzieje się na szarym tle, w bardzo sterylnych okolicznościach, wskazując po raz kolejny na skrajny estetyzm Woodkida, który towarzyszył mu będzie także w kolejnym teledysku, I love you. W trzecim klipie, inspirowanym Białą wstążką Michaela Hanekego i Twarzą Ingmara Bergmana, widzimy islandzkie krajobrazy. Piosenka jest wyznaniem miłości do drugiego mężczyzny, rozpoczyna się zapowiedzią (w języku rosyjskim!) historii o człowieku, który umarł dwukrotnie. To wołanie o uwagę osoby, którą się kocha. O to, żeby zauważyła kochającego, i o tym, jak miłość, kiedyś świetnie nastrojona, zsynchronizowana, zaczyna gubić się w fałszywych nutach.
Muzyka, podobnie jak teledyski, jest epicka. To słowo ważne dla artysty, który przyznaje, że epickość to coś, co ma rodzić mocne i głębokie emocje, szczególnie w świecie, który ciągle dostarcza coraz wyrazistszych podniet. Taka ma być jego twórczość, jego wystylizowane do perfekcji teledyski i jego muzyka, którą sam nazywa symfonicznym lub epickim popem. On sam chciałby widzieć siebie i swoją twórczość jako most łączący mainstream ze światem awangardy i światem muzyki oraz stylistyki indie. Niedaleko mu jednak do cichych autorów refleksyjnych, z nostalgią patrzących w przeszłość.
Na pytanie „The Wild Magazine” o to, kim jest wizjoner, Woodkid odpowiedział: „To osoba, która potrafi stworzyć coś, co wyda się nowe i nigdy wcześniej nie widziane.” Jeśli to prawda, zobaczcie w teledyskach Woodkida, jak wyglądało Wasze dzieciństwo, bo może się okazać, że nigdy wcześniej go nie widzieliście.
26.03.2013 19:39 | Red:
owszem