Historia tekstu wizualnego. Polska po 1967 roku musi oszałamiać: 752 strony,  w tym tysiące przypisów i komentarzy, zdjęć i rycin, reprodukcji i cytatów. Po pierwsze, mamy przed sobą kalejdoskop dziejów poezji/sztuki konkretnej w Polsce, z zarysowanym w tle rozwojem nurtu na świecie, po drugie dobitnie ogłoszoną propozycję badawczą, umiejscawiającą tekst po stronie sztuki wizualnej, a tym samym zrównującą rozmaite przykłady prac z  pogranicza tekstu i obrazu, po trzecie zaś zapis wysiłków Małgorzaty Dawidek Gryglickiej w zgromadzeniu i zarchwizowaniu jak najszerszego asortymentu działań konkretnych. Ogrom materiału, jaki wyłania się z wnętrza obiektu HTW, nasuwa smutną refleksję, że do opisu fenomenu zanikania słów potrzeba tak wielkiej słów polimeryzacji. Nie jest to zarzut wobec tego kolosalnego i bezsprzecznie pożytecznego przedsięwzięcia, a raczej nie wprost wyrażona w nim samym świadomość kapitulacji metadyskursu w obliczu zjawisk odrzucających tradycyjny model komunikacji. Myśl może nie bardzo oryginalna, ale za to podana w nadzwyczaj spektakularny sposób.

Małgorzata Dawidek Gryglicka, od dawna zajmująca się problematyką pogranicza tekstu i obrazu, w tym spuścizną Stanisława Dróżdża, próbuje uchwycić prawidła rządzące światem prac werbalno-wizualnych. Książka zestawiona jest z kilku zasadniczych części, które obejmują analizę twórczości Stanisława Dróżdża, wrocławskiego środowiska konkretystycznego (w tym Marianny Bocian, Michała Bieganowskiego, Zbigniewa Makarewicza, Barbary Kozłowskiej czy Marzenny Kosińskiej), poezji semantycznej Stefana Themersona i konceptualnej Ewy Partum, prac Jarosława Kozłowskiego, Andrzeja Dłużniewskiego i Andrzeja Partuma oraz ukazują ewolucję tekstu wizualnego w dobie nowych mediów (hipertekst, liberatura, poezja cybernetyczna).
Na pierwszy rzut oka widać, że w korpusie pomieszczone zostały rozmaite formy działalności tekstowej, od klasycznie pojmowanej poezji konkretnej poczynając, na zjawiskach wizualnych wykorzystujących tekst kończąc. Można się zastanawiać, ile wspólnego ma np. sztuka konceptualna Natalii LL z poezją Marianny Bocian, ale tak obszerny materiał usprawiedliwiony jest nieostrością aparatu badawczego. Dawidek Gryglicka wybiera perspektywę teoretyczki sztuki (choć zauważa również interferencje poezji konkretnej np. z poetyką nowofalową), ma do tego pełne prawo, choć równie ciekawe, a być może dające nieco więcej satysfakcji, byłoby podejście teoretycznoliterackie.

Rzecz jasna, w swoim wywodzie autorka wygrywa intermedialność tekstu wizualnego, pokazuje możliwie radykalne odstępstwa od kanonu wyznaczanego przez międzynarodowe ruchy konkretystyczne. Co nieuniknione, w ten sposób zatraca się w HTW wyraźna literackość Dróżdża czy hipertekstu. To może budzić pewien niepokój, ale większe kontrowersje pojawiają się przy wpisywaniu tej, w szerokim rozumieniu, eksperymentalnej twórczości w pole interwencji hermeneutycznej. We wstępnych rozdziałach ujawnione zostaje hojne, acz nad wyraz dyspersyjne zaplecze filozoficzne, z ducha heideggerowsko-gadamerowskie, tu i ówdzie okraszone Derridą i Barthes’em, wspomagające się Rymkiewiczem i de Saussure’em, wnoszące o cud i tajemnicę lektury. Nadbudowywanie złożonej refleksji na temat kondycji ludzkiej na materiale z-definicji-bardzo-mało-interpretowalnym, choć przez autorkę metodologicznie uzasadniane, rodzi zakłopotanie. Silna podmiotowość autorska, która przebija z naukowego, szczegółowego stylu i  skierowuje uwagę na akty tworzenia i odbioru, na drugi plan spycha refleksję nad formą (językiem) analizowanych prac. Trudno orzec, czy jest to zabieg świadomy, ale, jak się zdaje, niebezpiecznie zbliża wywód do ominięcia istoty rzeczy.

W konsekwencji powstaje wrażenie, jakoby to ze wszech miar cenne i potrzebne kompendium samo nie do końca mogło się zdecydować, czym chce być: czy rzetelnie opracowanym leksykonem, czy realizacją ryzykownej propozycji badawczej, czy wreszcie osobistą historią autorki, złożoną z setek odkryć, wywiadów i wizyt w archiwum. Faktem jest, że ta trójdzielna perspektywa nadaje książce wewnętrzny rytm, rytm krótkich zakłóceń i spięć, dygresji i fragmentów. Rezultat, swego rodzaju metodologiczna i językowa sylwa, na równi ciekawi śmiałością poznawczą, jak i onieśmiela wielością wątków. Stwarza pozory przewodnikowej przyswajalności, by chwilę później zacisnąć kleszcze rygorów dyskursu naukowego. Nęci wielością analizowanych prac, prezentowanych nurtów i intertekstualnych odniesień, zasysa poboczne wątki (jak choćby w minirozdziale o maszynie do pisania), nie daje wytchnienia drobiazgowością opisu. Walczy o ustalenie tożsamości między byciem pretekstem – do mocnej teorii tekstowo-wizualnej, do prywatnego wyznania artystycznego, do synergii historii i teorii sztuki konkretnej – a niekończącym się posłowiem do bezsłowia, biblią białej kartki. W gruncie rzeczy, Historia tekstu wizualnego. Polska po 1967 roku sama przypomina zapętlony hipertekst o nieograniczonej liczbie leksji, po którym czytelnik (on zawsze jest najważniejszy) nawiguje w dowolnym kierunku, albo inaczej: to archiwum odrzuconych dokumentów, w którym pomimo dezynsekcji wciąż żyją skórniki, mrzyki i kołatki.


Małgorzata Dawidek Gryglicka, Historia tekstu wizualnego. Polska po 1967 roku
Korporacja Ha!art, Muzeum Współczesne Wrocław, 2012


Patronem medialnym książki jest E-SPLOT












PRZECZYTAJ BOGATO ILUSTROWANY FRAGMENT KSIĄŻKI

Zobacz także: ODPRYSK POEZJI - FRAGMENT I RECENZJA ROZMÓW DAWIDEK GRYGLICKIEJ ZE STANISŁAWEM DRÓŻDŻEM