Mungiu opowiada o kwestiach religijnych w typowy dla współczesnego kina europejskiego sposób. Prezentuje świat pozbawiony Boga pojmowanego w ściśle religijny sposób. Dla odwiedzającej swoją przyjaciółkę Voichitę (Cosmina Stratan) Aliny (Cristina Flutur) rzeczywistość klasztoru jawi się co najmniej dziwnie. Codzienne rytuały modlitewne, precyzyjnie zaplanowany układ zajęć i bezwzględne posłuszeństwo hierarchii, na czele której stoją „Ojciec” i „Matka”, jak nazywają ich siostry – to wszystko jest niezrozumiałe dla dziewczyny wychowanej w domu dziecka. Mocno związana z Voichitą Alina czuje się zdradzona, jednak za winnych zaistniałej sytuacji uważa właśnie księdza i matkę przełożoną. Ich oskarża o zwrócenie przyjaciółki przeciwko niej. Rozpoczyna osobistą potyczkę nie chcąc zrozumieć, że Voichita postanowiła oddać swe serce i dusze Bogu. Od tej pory na przemian w zwierzęcy niemal sposób buntuje się przeciwko kazaniom księdza i religijnemu obrządkowi (łącznie z relikwiami) lub też próbuje dostosować się do układu jaki panuje w klasztorze, rozbudzić w sobie wiarę.

Starania Aliny by zostać przyjętą do klasztoru i móc spędzać jak najwięcej czas u ze swą drogą przyjaciółką są dla Mungiu okazją do ukazania absurdalnych wręcz sytuacji ujawniających usystematyzowanie religii, sprowadzenie jej do czysto mechanicznych gestów oraz arbitralnych konwencji: jak na przykład lista czterystu grzechów, z której Alina ma zaznaczyć te, które popełniła albo pozbycie się ziemskiego dobytku i oddanie wszystkich pieniędzy klasztorowi.
Bohaterka początkowo pełna nadziei, że uda jej się autentycznie uwierzyć i oddać religii, po pewnym czasie, a także po pierwszym ataku i zasłabnięciu, kierowana jest już wyłącznie chęcią odzyskania przyjaciółki i odejścia z klasztoru. Jej nasilające się agresywne zachowanie ma jednak zupełnie inne skutki. Ksiądz oraz jego podopieczne starają się na swój sposób pomóc rozchwianej emocjonalnie dziewczynie. Jednak interpretują jej zachowanie przez pryzmat własnych przekonań i wpajanych im norm. Niemal całkowicie zapominając przy tym, że nie odpowiadają tylko przed Bogiem, lecz także przed prawem ludzkim.

Mungiu w doskonały sposób buduje swoją wizję. W większości czasu ekranowego pozostaje wyłącznie za murami (a właściwie płotem) klasztoru, dając nam niejako do zrozumienia, że oglądamy rzeczywistość umieszczoną gdzieś poza naszym światem, jest to zwłaszcza wyraźne w drugiej połowie filmu. Stąd ostatnie sceny oddziałują tak mocno, kiedy konsekwencje zachowania sióstr skonfrontowane są z realiami świeckimi, zupełnie przyziemnymi. Wcześniejsze rozwiązania dramaturgiczne: sinusoidalne słabnięcie i nasilanie się objawów Aliny, choć ryzykowne w swojej powtarzalności również u widzów wywołują emocjonalną huśtawkę. Mungiu bawi się konwencją filmu o opętaniu i walce o rząd dusz znaną choćby z Matki Joanny od Aniołów (1960) czy Egzorcysty (1973), by zanegować jej symboliczny potencjał „zejściem na ziemię”, jakie następuje w zakończeniu. Po raz kolejny tworzy więc ponury obraz otoczenia tłamszącego jednostkę zmuszoną podporządkować się lub zapłacić za to wysoką cenę. I nawet jeśli nie jest on tak mocno wciskający w fotel i wyrazisty, jak w 4 miesiącach..., to z pewnością równie przekonujący.


Za wzgórzami (Dupa dealuri)
scenariusz i reżyseria: Cristian Mungiu
zdjęcia: Oleg Mutu
obsada: Cosmina Stratan, Cristina Flutur, Valeriu Andriuta, Dana Tapalaga, Catalina Harabagiu, Gina Tandura, Siostra Iustina, Vica Agache, Nora Covali, Dionisie Vitcu i inni
kraj: Rumunia
rok: 2012
czas trwania: 150 min
premiera: 01 marzec 2013 r. (Polska), 19 maj 2012 r. (świat)
Stowarzyszenie Nowe Horyzonty


Iwo Sulka – filmoznawca, rocznik ’85. Interesuje się kinem amerykańskim i europejskim. Filmowe gusta lekko konserwatywne, acz otwarte na nowe propozycje. Opublikował artykuł na temat Darrena Aronofsky’ego w trzecim tomie Mistrzów kina amerykańskiego, a także recenzje i inne teksty na łamach e-splotu oraz na blogu „Salaam Cinema!”