Przy okazji tworzenia najnowszego albumu muzycy postanowili jednak zmienić miejsce swojego pobytu, by poszukać nowych inspiracji. Znaleźli je w Nowym Orleanie, mieście uznanym za kolebkę amerykańskiego jazzu, które kilka lat temu spustoszone zostało przez huragan Katrina. To właśnie tam powstało najnowsze dzieło zespołu, którego tytuł „Algiers” nawiązuje do dzielnicy Nowego Orleanu.

Efekt tej muzycznej podróży jest bardzo zadowalający. „Algiers” to dwanaście świetnych, piosenkowych wręcz utworów, w których słychać zarówno nowe inspiracje muzyków, jak również to, do czego grupa zdążyła nas już przyzwyczaić przez lata swojego istnienia.

Świetne melodie, melancholijny klimat, a z drugiej strony energia i żywiołowość. Do tego duża dawka spontaniczności, nadająca tętna ich muzyce. Gdzieniegdzie pojawiają się stylowe improwizacje i stricte meksykańskie zagrywki. To wszystko składa się na nową płytę Calexico, na której nie mogło też zabraknąć charakterystycznej dla muzyki Amerykanów sekcji instrumentów dętych, które jakby w tle, a jednak nadają całości charakterystycznego brzmienia.

Wśród samych utworów warto wymienić otwierający album „Epic”, przepiękną balladę „Fortune Teller”, energiczny „Splitter”, zaśpiewane po hiszpańsku „No Te Vayas” czy ostatni na płycie, wyciszający „The Vanishing Mind”. Algiers” to płyta bardzo dojrzała, spójna i świetnie zrealizowana. I choć nie jest przełomowym wydawnictwem zespołu z pogranicza, to potwierdza jego wysoką formę, co być może pozwoli odkryć tę muzykę przez nowych słuchaczy. Oddanych fanów Calexico na pewno nie będzie trzeba do niej przekonywać.


Calexico – Algiers
City Slang 2012