Mowa jest srebrem, a milczenie złotem. A pieśń? Wydaje się, że dla artystów Teatru ZAR właśnie pieśń jest czymś najcenniejszym. Korzystając z dorobku kulturalnego takich krajów jak: Gruzja, Bułgaria, Grecja czy Korsyka, opowiadają o tych odległych społecznościach, ale również dotykają problemów uniwersalnych. Dzięki temu pieśni pochodzące z korsykańskiej liturgii mają szansę zaistnieć w nowym kontekście. Nowe znaczenie otrzymuje w projektach Jarosława Freta także sam teatr, bo inne – bardzo specyficzne – są emocje, które wywołuje, a uczestnictwo w nim wymaga zupełnie odmiennego niż zazwyczaj zaangażowania i percepcji. Muzyka przestaje stanowić jedynie tło dla wydarzeń mających miejsce na scenie. To ona wypełnia w całości zaadaptowane wnętrza – trzeba przyznać, że sceny na Kartuskiej i na Nowym Świecie nie pozostawały bez znaczenia dla klimatu spektakli – a oglądane obrazy wydają się być dla niej jedynie pewnym dopełnieniem.

Z Tryptyku łatwo można wybrać część wiodącą, która jest najmocniejszym punktem projektu i budzi największe emocje.
Mam na myśli środkowy spektakl Cesarskie cięcie. Próby o samobójstwie, który w zamyśle twórców miał być najkrótszym fragmentem, a rozrósł się do największych rozmiarów. Druga część nieco przyćmiła poprzedzającą ją Uwerturę. Fragmenty o przeczuciach nieśmiertelności ze wspomnień wczesnego dzieciństwa, a już zdecydowanie przesłoniła ostatni spektakl Anhelii. Wołanie. Przez taką nierównomierność w odbiorze poszczególnych części koncepcja całości została zachwiana.  Nie można się zgodzić, że twórcom zabrakło pomysłów lub włożyli w którąś część mniej pracy. Jest jednak wiele elementów, które czynią Cesarskie cięcie łatwiejszym w odbiorze, bardziej dosłowne, a może zwyczajnie bliższe widzom. Samobójstwo oraz możliwość wyboru między życiem a śmiercią nie są tematami zbyt oryginalnymi, ale ciągle poruszającymi, a jeśli zostaną przedstawione w ciekawy plastyczny sposób, co z całą pewnością można powiedzieć o projekcie Teatru ZAR, to nie da się pozostać na nie obojętnym. Mniej jest również w tym spektaklu religijności, wysuwającej się na pierwszy plan w dwóch pozostałych częściach, a więcej rozważań o ludzkiej słabości i bezradności, której nie towarzyszą duchowe uniesienia.

Teatr ZAR czerpie inspiracje z myśli Juliusza Osterwy: Bóg stworzył teatr dla ludzi, którym nie wystarcza kościół. Istotnie ogromna moc Tryptyku opiera się właśnie na takich emocjach, jednak wolałabym na chwilę zrezygnować z tych wzniosłych porównań, ponieważ to, co mnie najbardziej urzekło w tych spektaklach, jest dużo bardziej namacalne. Obok zdumiewającej muzyki pojawiły się wyjątkowe obrazy. Ogromną przyjemność estetyczną można czerpać z oglądania Uwertury…, w której głównym elementem jest ogień. Nastrojowość spektaklu zostaje zapewniona przez naturalny blask świec. W Anhellim z kolei wykorzystano zwiewne materiały, które ograniczały scenę z góry. Wykorzystano to w efektownym zakończeniu pokazu.

Teatr ZAR zabrał widzów w podróż niełatwą w momencie uczestniczenia w niej i później – w trakcie interpretacyjnego przepracowania. Jednak z pewnością był to odbiór niezwykle wartościowy, choć czasami okrutny zarówno w swojej dosłowności, jak i metaforyczności.  


2. Festiwal Teatru Nie-Złego w Legnicy
Weekend z Teatrem ZAR z Wrocławia
15-16 września 2012
Ewangelie dzieciństwa Tryptyk: Część I: Uwertura. Fragmenty o przeczuciach nieśmiertelności ze wspomnień wczesnego dzieciństwa; Część II: Cesarskie cięcie. Próby o samobójstwie; Część III: Anhelii. Wołanie
fot. archiwum teatru