Młoda dziewczyna zachodzi w ciążę, jej chłopak namawia ją, aby dokonała aborcji. Ona decyduje się jednak zatrzymać dziecko, którego wychowaniu w pełni się oddaje. Matka (Joanna Jeżewska) całą miłość kieruje ku swojemu Synowi (Bartosz Mazur). Zarobione pieniądze przeznacza na jego wykształcenie, rezygnuje tym samym z kupowania sobie nowych kosmetyków i ubrań. Jej Syn jest jej całym życiem, dla niego również poświęca swoje szczęście osobiste.

Historię poświęcenia Matki poznajemy w pierwszej „pieśni” chóru, składającego się z czterech osób (trzech kobiet i jednego mężczyzny) ubranych w długie, białe suknie przypominające ślubne. Główną postacią dramatu jest Matka i to jej tragedia jest głównym wątkiem spektaklu. Członkowie chóru nie tyle komentują rozgrywające się zdarzenia, ile są głosami w jej głowie, bo w końcu to w niej samej rozgrywa się tragedia.

Akcja rozwija się wokół zaręczyn i ślubu Syna.
Matka, która miała do tej pory syna na wyłączność, nie może znieść myśli o jego małżeństwie, o oddaniu go komuś, kto nic nie zrobił dla jej Syna, kto przyszedł „na gotowe” i chciał wziąć wszystko to, co było efektem jej pracy i poświęcenia. W spektaklu zostaje poruszona ważna kwestia – czy rodzice wychowują swoje dzieci dla siebie? Wydawałoby się, że odpowiedź jest oczywista, ale postawa Syna temu przeczy. Żąda on od Matki, żeby wyprowadziła się natychmiast z mieszkania (które nota bene należało do niej dopóki nie przepisała go na syna), bo sam chce zamieszkać w nim z Narzeczoną (Anna Smołowik). Jego zachowanie jednak nie jest całkiem nieuzasadnione. Zaborcza miłość Matki była dla niego więzieniem, a swoje życie określał mianem spaceru na smyczy. Zrozumiała więc może być próba uwolnienia się dorosłego mężczyzny spod wpływu Matki.

Intrygujący (i nie bez znaczenia) w tej całej historii jest temat pracy naukowej Syna (wynikający zresztą z wychowania, jakie otrzymał) o negatywnym wpływie chrześcijaństwa na człowieka. W spektaklu Sex Machine człowiek zostaje ostatecznie sam w zdegradowanym świecie pozbawionym wartości, takich jak: altruizm, bezinteresowna miłość czy poświęcenie.

Spektakl w swojej formie nawiązuje do tragedii antycznej. Zachowana została zasada trzech jedności: akcja jest jednowątkowa, rozgrywa się w ciągu jednego dnia i w jednym miejscu (mieszkaniu Matki i Syna). W jednej scenie czynnie uczestniczy nie więcej niż dwóch aktorów. Zgodnie z zasadą decorum sceny drastyczne nie są przedstawiane widzowi bezpośrednio, informacje o nich pojawiają się w wypowiedziach chóru. Aktorzy przez większość czasu grają przez widownię, to znaczy wypowiadają swoje kwestie zwróceni frontem do widowni, stojąc bokiem do osoby, z którą prowadzą dialog. Jest to ciekawy zabieg, który może być odczytany jako zobrazowanie braku porozumienia między samotnymi ludźmi zamkniętymi w swoim egoizmie. Świadczyć mogłyby o tym również momenty przełamujące tę konwencję, kiedy bohaterowie w krytycznych chwilach zwracają się jednak bezpośrednio do siebie.

Sex Machine jest tragedią samotnej kobiety, która nie odnalazła się w roli matki. Jej syn stał się dla niej kimś więcej niż tylko dzieckiem. Był dla niej również mężczyzną, którego potrzebowała, a przez którego poczuła się zdradzona.

Teatr na Woli
Sex Machine
Tomasz Man
Reżyseria: Adam Nalepa
Scenografia: Jan Kozikowski
Muzyka: Marcin Mirowski
Kierownictwo produkcji: Magdalena Romańska
Asystent reżysera: Julian Potrzebny
Wolontariat: Emilia Borowska
Obsada:
Matka – Joanna Jeżewska
Narzeczona – Anna Smołowik
Syn – Bartosz Mazur
Przyjaciel – Zdzisław Wardejn
Chór: Agnieszka Drumińska, Izabela Gwizdak, Danuta Nagórna, Krystyna Wolańska i Grzegorz Sierzputowski
Premiera: 05.05.2011