Mój brat obalił dyktatora jest rezultatem reporterskich podróży Jerzego Haszczyńskiego (dziennikarza i szefa działu zagranicznego „Rzeczpospolitej”) po Tunezji, Egipcie, Libii i Maroku, po Strefie Gazy i Jemenie, Iranie i Turcji. Reportażom pisanym z wnętrza ogarniętych rewolucyjnym zapałem krajów towarzyszą więc – napisane wcześniej i włączone do teraz Mojego brata – eseje poświęcone m.in. skonfliktowanym społecznościom Strefy Gazy i Jemenu oraz irańskim feministkom.

W kolejnych odsłonach opisu Arabskiej Wiosny Ludów Haszczyński rekonstruuje tunezyjskie wydarzenia grudniowe i egipską rewolucję. Opisuje reakcję społeczności libijskiej spowodowaną lutową masakrą w Bengazi i zakrojone na mniejszą skalę protesty Marokańczyków. Z tych pisanych na gorąco reporterskich migawek (bo są to w istocie miniaturowe ujęcia) wyłania się oblicze zafascynowanego rewolucyjnym zapałem polskiego reportera – rozmawiającego z lokalnymi bohaterami rewolucji i przechodzącego jednocześnie intensywny kurs arabskiego świata i języka.

W stanowiących drugą część książki – pisanych od 2007 roku – esejach poświęconych bliskowschodnim społecznościom Haszczyński odsłania się bardziej jako politycznie i światopoglądowo nieobojętny dziennikarz, niż jako precyzyjnie rekonstruujący wydarzenia, stroniący od wartościujących ocen reporter.
Opisując na przykład Strefę Gazy rządzoną przez radykalny Hamas, stara się przydać swojej opowieści pozorów obiektywizmu, zapisując historię tego miejsca z perspektywy palestyńskiej, żydowskiej i chrześcijańskiej – ostatecznie jednak nie pozostawiając wątpliwości co do własnej oceny toczącego się konfliktu.

Laureat nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego manifestuje niejednokrotnie swoją obecność w prowadzonej narracji. Na przykład w snutej na kilkunastu stronach historii skonfliktowanej i głęboko podzielonej społeczności jemeńskiej – która po nieudanej samobójczej próbie terrorystycznej jej członka zaczęła być postrzegania jako wylęgarnia terrorystów – uobecnia się poprzez wydawanie własnych opinii i okraszanie opowieści tendencyjnie dobranymi cytatami z Koranu.

Ostatecznie Haszczyński o wiele ciekawiej czytelniczo wypada, kiedy w swoich reportażach jest tylko przypatrującym się biernie obserwatorem; kiedy jego narracja absorbuje głosy pokrzywdzonej ludności, stając się prawdziwym medium dla tych wszystkich nieszczęśników, którzy w swoich ojczyznach zostali pozbawieni głosu (na przykład w przejmującym reportażu o rewolucji tunezyjskiej, czy w zamykającej całość rozpisanej na głosy opowieści o coraz bardziej świadomych irańskich kobietach, które stają się niebezpieczne dla tego systemu, w którym główną rolę odgrywają ajatollahowie oraz byli i obecni oficerowie Korpusu Rewolucji).

Zdaje się również, że Mój brat byłby o wiele bardziej atrakcyjny, gdyby został oddany polskiemu czytelnikowi wcześniej – choćby w ostatnich miesiącach ubiegłego roku, poszerzając w ten sposób powierzchowny obraz rewolucji, tworzony w oparciu o doniesienia prasowe i telewizyjne. Wydany teraz zbiór reportaży Haszczyńskiego wydaje się dziełem spóźnionym i pozbawionym rozmachu (zamkniętym na zaledwie stu pięćdziesięciu stronach), niepozbawionym zaś luk – z niezrozumiałych przyczyn nie uwzględnia na przykład dramatycznej sytuacji Syrii.

Pozostawiając więc pewien czytelniczy niedosyt, Mój brat wydaje się, mimo wszystko, ciekawym przeglądem dokonujących się w Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie polityczno-społecznych przemian, których skalę trudno byłoby sobie wyobrazić przed kilkunastoma miesiącami, i które z całą pewnością kilkanaście lat temu – w epoce przedinternetowej – byłyby albo niemożliwe, albo o wiele mniej spektakularne.


Jerzy Haszczyński, Mój brat obalił dyktatora
Czarne, 2012