Off Festiwal
3-5 sierpnia 2012


Artyści:

Africa HiTech (AU)

Mark Pritchard to rezydujący w Australii producent i DJ, nagrywający dla takich labeli jak Warp, Hyperdub, czy Sonar Kollektiv. Steve White to filar brytyjskiej formacji Spacek, zasłużonej dla niezmierzonego pogranicza ambitnej elektroniki i hip-hopu. Poznali się przed dekadą, zaczęło się od sporadycznych kolaboracji, aż w końcu postanowili stworzyć razem pełnowymiarowy projekt pod nazwą Africa HiTech, w którym przegryzają się niemal wszystkie nurty muzyki opartej na przyspieszającym tętno pulsie basu – od oryginalnego dancehallu z Jamajki, przez house z Chicago, aż po techno z Detroit, a nawet… jazz. Jak słusznie zauważył recenzent Pitchforka, choć tytuł ich debiutanckiej płyty - "93 Million Miles" (Warp, 2011) – odnosi się do odległości jaka dzieli Słońce i Ziemię, równie dobrze mógłby oznaczać rozpiętość stylistyczną duetu.

Alva Noto (DE)
Alva Noto. Naprawdę nazywa się Carsten Nicolai. Czołowy eksperymentator niemieckiej sceny elektronicznej z przygotowaniem naukowym -  studiował architekturę i projektowanie krajobrazu, gdzie zgłębiał teoretyczne właściwości dźwięku i przestrzeni. Urodzony we wschodnich Niemczech, przeniósł się do Berlina na początku lat 90. Tam założył eksperymentalną wytwórnię muzyczną Noton, która po kilku latach przekształciła się w Raster-Noton – jej brzmienie można opisać jako elektroniczny minimalizm. 

Atari Teenage Riot (DE)
Trudno wyobrazić sobie lepszy soundtrack do cyfrowej rewolucji niż ekstremalne dźwięki generowane przez Atari Teenage Riot. Digital hardcore, techno punk… jak zwał tak zwał - dość powiedzieć, że twórcy "Delete Yourself!" (1995) wyprzedzili swój czas i dwie dekady temu witały ich nie tylko entuzjastyczne recenzje (rzadziej), ale też święte oburzenie muzycznych i politycznych konserwatystów (znacznie częściej).


















Dzisiaj radykalny przekaz Atari Teenage Riot i równie ekstremalna forma wydają się jak najbardziej na miejscu. Dowodem wydany w 2010 roku, po 12 latach przerwy, album " Is This Hyperreal?", ale także fakt, że pochodzący z niego utwór "Black Flags", podchwycony przez Anonymous i wykorzystywany w dziesiątkach niezależnie tworzonych klipów, stał się nieformalnym hymnem ruchu Occupy Wall Street. Niedawno zespół wszedł w fazę, którą Alec Empire, lider grupy, określa mianem ATR 3.0 – a to za sprawą dołączenia do nich nowego wokalisty, którym jest Brytyjczyk Rowdy Superstar.

Battles (US)
Niewiele jest zespołów, które z ledwie dwiema płytami na koncie mogłyby – zasłużenie! – uchodzić za liderów i prawdziwych innowatorów alternatywnej sceny.
Nowojorskiej grupie, która obchodzi w tym roku 10. urodziny, udała się ta trudna sztuka, bo z jednej strony tworzący ją muzycy rzucili na szalę wirtuozerską sprawność oraz doświadczenie zdobyte w innych projektach (m.in. Helmet i Don Caballero), a z drugiej pozwalają sobie na nieskrępowaną otwartość wobec nowych wyzwań. Czego najlepszym dowodem jest, wydany przed rokiem, drugi album Battles, zatytułowany "Gloss Drop" i towarzyszące mu koncerty, m.in. na ostatniej edycji kultowego festiwalu All Tomorrow's Parties, którego Battles byli kuratorem.

Baxter Dury (GB)
Być może łatwiej byłoby mu, gdyby trzymał się blisko słynnego ojca, Iana Dury'ego oczywiście, ale Baxter nie poszedł na łatwiznę. Jego najnowszy, trzeci album, wychwalany pod niebiosa "Happy Soup", to intymna spowiedź dojrzałego, nadwrażliwego faceta. Minimum środków, maksimum efektu. "Z każdym przesłuchaniem będziecie bardziej i bardziej pochłonięci przez jego świat" – ostrzega recenzent BBC.

Black Face (US)






















Basista Chuck Dukowski, współzałożyciel hardcore'owej instytucji Black Flag i Eugene Robinson, wokalista Oxbow, flagowych przedstawicieli kalifornijskiej noise'owej awangardy. Czy wspólny zespół tych dwóch panów wymaga dodatkowej rekomendacji? Za taką niech posłuży wam debiutancki singel formacji "I Want To Kill You".

Charles Bradley and His Extraordinaires (US)
Urodzony w 1948 roku na Florydzie i wychowany na ulicach Brooklynu Charles Bradley widzi rzeczywistość podobnie jak Alec i jego kompani, ale jego muzyka nie prowadzi na barykady. To po prostu wejrzenie w duszę chorego świata i lament nad nim, jak w przejmującej pieśni "The World (Is Going Up In Flames)" - choć jest w muzyce Bradleya również miejsce na ciepło, nadzieję i miłość. Wydający płyty w kultowej wytwórni Daptone wokalista to przedstawiciel tych wielkich głosów soulowych, których nie sposób kojarzyć wyłącznie z promowanymi przez radio pościelówami - on wybrał szlak trudniejszy, mniej spektakularny, ramię w ramię z Otisem Reddingiem i Gilem Scott-Heronem. Pokochał muzykę w 1962 roku, kiedy siostra zabrała go na koncert Jamesa Browna i choć do profesjonalnej kariery prowadziła go droga długa i kręta – przez lata był kucharzem, śpiewając tylko po godzinach – w końcu jego talent został zauważony.

Colin Stetson (CA)
Colin Stetson jest kanadyjskim jazzmanem. Gra na olbrzymim saksofonie basowym. Mało? Na liście artystów, z którymi współpracował znajdziecie m.in. Toma Waitsa, Arcade Fire, TV On The Radio, Feist, Bon Iver, Laurie Anderson, Davida Byrne'a, LCD Soundsystem i The National. Mało?!! Jego najnowszy album, wydany w 2011 roku "New History Warfare Vol. 2: Judges" został nominowany do prestiżowej Polaris Music Prize i trafił na listę 50. najlepszych płyt roku wg redakcji Pitchfork. "Czegoś takiego nigdy nie słyszałem" – poddał się recenzent amerykańskiego serwisu.

Connan Mockasin (NZ)
Pochodzi z Te Awanga w Nowej Zelandii, ale od kilku lat urzęduje w Anglii, gdzie łatwiej o inspirujące kontakty artystyczne (wydawcą jego płyt jest Erol Alkan) i zrozumienie dla skrajnie indywidualistycznego podejścia do muzyki. Psychodelia, jazz, muzyka współczesna, avant-pop zrosły się w twórczości Connana Mockasina w jeden, mocny pień i owocują nagraniami, które trudno porównać z czymkolwiek innym.






















Chociaż recenzentowi "Drowned In Sound", usiłującemu opisać płytę "Forever Dolphin Love" (2011), trzeba przyznać, że przynajmniej próbował: "Wyobraźcie sobie 'Pet Sounds' w wykonaniu Syda Barretta. Jak Brian Wilson, Connan nie boi się śpiewać w niewygodnie wysokich rejestrach i czasem brzmi to jak szczebiot pięcioletniej Chinki”

Container (US)
Ren Schofield
budził już zainteresowanie wnikliwych badaczy amerykańskiego undergroundu kasetami wydawanymi przez swój własny label I Just Live Here, wypełnionymi oryginalną, lo-fi elektroniką, ale album – po prostu "LP" - wydany przez Spectrum Spools, zwrócił na niego uwagę całego świata. Ren pochodzi z Nashville, ale brzmi jakby był z Detroit. Jeśli odjechane brzmienia Buriala były dalekim echem rave'u, to Container proponuje podobnie odklejoną od rzeczywistości reminiscencję Detroit techno.

Converge (US)
Tytuł ich poprzedniej, wydanej w 2009 roku płyty "Axe To Fall", pozostawiał odrobinę nadziei. Ale muzyka - nie. Ten topór opada już w pierwszych sekundach pierwszego utworu, a potem znowu i jeszcze raz, i tak bez przerwy… Pochodząca z Salem w stanie Massachusets grupa od ponad 20 lat i ośmiu płyt dumnie kroczy w awangardzie amerykańskiej sceny, łączącej bezkompromisowość muzyki hardcore z pancernym brzmieniem ekstremalnego metalu - Pitchfork twierdzi wręcz, że to "Black Flag naszego pokolenia". Do Katowic Converge przyjeżdżają promować zapowiadany na wiosnę br. nowy album "All We Love We Leave Behind".

Death In Vegas (GB)
Spadkobiercy i kontynuatorzy odważnych eksperymentów Neu! czy Throbbing Gristle, z tą różnicą, że proponowana przez Death In Vegas wybuchowa mieszanka techno, rocka i psychodelii znalazła nie tylko uznanie krytyków i koneserów undergroundowych hałasów, alei doskonale sprawdziła się na tanecznych parkietach. Pożegnali się z nami w 2004 roku albumem "Satan's Circus", bo Richard Fearless poczuł, że musi pograć rock and rolla w Nowym Jorku… Teraz znów jest w Londynie i stoi na czele Death In Vegas, z którym w 2011 roku wydał album "Trans Love Energies".

Dominique Young Unique (US)
Piękna i niebezpieczna. Piękna – obiektywnie. Niebezpieczna – szczególnie dla innych przedstawicielek nowego pokolenia rapujących pań. Zresztą, takiej konkurencji powinny się obawiać nie tylko MIA i Nicki Minaj, ale nawet Beyonce. Dominique bowiem nie tylko flow ma znakomity, ale i styl, który jeszcze przed oficjalnym debiutem płytowym uczynił z niej królową YouTube'a i zapewnił wspólne występy z N.E.R.D. i Big Boiem, czy zaproszenie na Glastonbury.

Das Racist (US)
Wpuszczone w sieć w 2010 roku mixtape'y "Sit Down, Man" i "Shut Up, Dude" zapewniły im niemal gwiazdorski status. Nie, nie tak… Stało się to za sprawą praktycznie jednego numeru – "Combination Pizza Hut and Taco Bell". Najpierw spodobał się Danowi Deaconowi, potem zwrócił uwagę Pitchforka, Pereza Hiltona, MTV…

"Dziewczyna, która ignorowała mnie w liceum skontaktowała się wtedy ze mną przez internet" – wspominał słodki smak owocu sławy Himanshu Kumar Suri, jeden z MCs formacji, na łamach "The Village Voice". Czy żartował? W przypadku tego tria z Brooklynu trudno jednoznacznie stwierdzić, gdzie kończy się kpina, a zaczyna jazda na serio. Na szczęście oficjalnym debiutem "Relax", z września 2011, Das Racist udowodnili, że niezależnie od tego, czy nazwiecie ich hiphopowym kabaretem czy hipster-rapem, musicie się z nimi liczyć. Oni z wami – nie.

Fennesz & Lillevan (AT)
Christian Fennesz. Austriacki muzyk, kompozytor i improwizator. Gitarzysta, który przekroczył granice muzyki gitarowej i poszerzył pole poszukiwań współczesnej elektroniki. Wyniesiony na ołtarze za album "Endless Summer" (2001) niespokojny duch, który ciągle szuka sobie nowych wyzwań, m.in. u boku Sparklehorse, Ryuichiego Sakamoto i Mike'a Pattona.
Lillevan to artysta wizualny, specjalizujący się w animacjach i video art. Uznanie zyskał jako założyciel wizualno-muzycznej formacji Rechenzentrum, ale również przez współpracę z takimi tuzami jak Luomo, Tarwater czy właśnie Fennesz

Forest Swords (GB)
Projekt Matthew Barnesa z Liverpoolu, w którym ambient przenika się z echami gitarowej alternatywy. Znakomite recenzje epki "Rattling Cage" i mini-albumu "Dagger Paths" pozwalają sądzić, że mamy do czynienia ze zjawiskiem, które lada moment przekroczy granice brytyjskiego undergroundu. Póki co Matthew jest rozchwytywany jako autor remiksów - ma na koncie przeróbki m.in.. These New Puritans, The Big Pink i Buriala - i DJ. W tej ostatniej roli zadebiutował niedawno na antenie BBC.

Henry Rollins (US)
Amerykański muzyk, satyryk, autor książek i aktor. Chętnie angażuje się w akcje charytatywne, bo jak twierdzi, pomoc innym ludziom pozwala mu zapanować nad gniewem. A po raz pierwszy pogniewał się na świat na początku lat 80., kiedy chwycił za mikrofon w legendarnej już grupie Black Flag. Później założył formację Rollins Band, z którą wylansował gorzki przebój "Liar". Na  OFF Festival przybywa nie po to, by zaśpiewać, ale dlatego, że ma nam coś ważnego do powiedzenia. Jego występy bywają zabawne, ale też brutalnie niewygodne

Iceage (DK)





















Załoga z Kopenhagi, która zadebiutowała ledwie rok temu krótkim, ale wściekle intensywnym albumem "New Brigade" - hardcore'owym kopniakiem wyprowadzonym z gęstego, dusznego dymu rocka noir. Porównywani są do Fucked Up, przez których zresztą zostali zaproszeni na wspólną trasę. A na żywo – petarda. Co wiedzą ci, którzy widzieli ich już ostatniej jesieni na klubowych koncertach w Polsce i o czym przekonają się wszyscy pozostali już na OFF Festivalu.

Iggy And The Stooges (US)
Panie i panowie, z dumą informujemy, że Iggy And The Stooges wystąpią na OFF-ie! Przyjeżdżają w odpowiedzi na prośby wiernych fanów. Przyjeżdżają, byśmy mogli zedrzeć sobie gardła przekrzykując Iggy'ego w "Raw Power", "I Wanna Be Your Dog" i "Search and Destroy". Przyjeżdżają, by gitarowej młodzieży, dokazującej na wszystkich scenach OFF Festivalu, pokazać jak to się naprawdę robi. Iggy And The Stooges – pionierzy i zarazem mistrzowie punk rocka, synonim scenicznego szaleństwa i witalnej siły rock and rolla.

Jacaszek (PL)
Gdański artysta Michał Jacaszek swoimi elektroakustycznymi pejzażami zwrócił na siebie już uwagę całego świata – dość powiedzieć, że najnowszy album Jacaszka, czyli "Glimmer", ukazał się z nalepką Ghostly International. My cenimy go również za melancholijne, rozpoetyzowane "Treny" i zatopiony w kościelnych pogłosach "Pentral".

Kim Gordon & Ikue Mori (US)
Znana przede wszystkim z kultowej formacji Sonic Youth wokalistka i basistka wystąpi na OFF-ie z rewelacyjną, improwizującą perkusistką Ikue Mori, znaną m.in.
ze współpracy z Ensemble Modern i Johnem Zornem oraz albumów nagrywanych dla Tzadik Records.

King Creosote i Jon Hopkins (GB)

Co może łączyć folkowego barda z muzykiem zanurzonym w eksperymentalną elektronikę? Kenny Anderson, szkocki singer/songwriter, występujący jako King Creosote i Jon Hopkins, londyński producent znany ze współpracy z Imogen Heap, Brianem Eno i Coldplay, dowiedli że bardzo wiele. Ich wspólny album "Diamond Mine", wydany przez Domino wiosną 2011, to zapierające dech w piersi połączenie kruchych pieśni Kinga Creosote z nagraniami terenowymi i minimalistycznymi podkładami Hopkinsa. Nominacja do prestiżowej nagrody Mercury i obecność płyty na listach najlepszych brytyjskich wydawnictw minionego roku to więc żadna niespodzianka.











kIRk (PL)
Choć Paweł Bartnik, Olgierd Dokalski i Filip Kalinowski tworzą razem już od ponad dekady, ubiegły rok był dla nich przełomowy – za sprawą premiery znakomitego albumu "Msza Święta w Brąswałdzie". Ale entuzjastyczne recenzje to jedno, a koncerty – zupełnie inna sprawa. Jak sprawdzi się na żywo mroczna, rozimprowizowana wizja elektroniki i okolic, której hołduje kiRk? Przekonamy się niebawem.

Kurt Vile and The Violators (US)
Nie, to nie bezczelny pseudonim. Ten długowłosy bard, pochodzący z przedmieść Filadelfii, imię doskonale dopasowane do nazwiska zawdzięcza tacie, wielkiemu miłośnikowi muzyki. Od ojca dostał też pierwszy instrument - banjo, by mógł grać bluegrass i country. Ale choć wpływy takich brzmień wciąż pozostają żywe w muzyce Vile'a, dzisiaj bliżej mu do Bruce'a Springsteena. Nie dosłownie, ale przez podobnie eklektyczne podejście do muzyki – z jednej strony Kurt pozostaje wierny folkowej tradycji, ale z drugiej, w aranżacje i brzmienia, przemyca dźwięki bliższe światu gitarowej alternatywy. Nic dziwnego, że jego ostatni album, wydany w 2011 roku przez Matador Records "Smoke Ring For My Halo", tak zachwycił fanów i krytyków.

Matthew Herbert (GB)

Matthew Herbert, brytyjski ideolog i wizjoner współczesnej elektroniki. Znany z obsesji na punkcie wykorzystywania w muzyce dźwięków "znalezionych", przyjeżdża do nas ze swoim najnowszym, kontrowersyjnym programem "One Pig", czyli historią świni "od narodzin do talerza". Rzecz nie dla nadmiernie wrażliwych… a może właśnie przede wszystkim dla nich?















Mordy (PL)
Formacja powstała w połowie lat 90. w Sopocie i chlubne dziedzictwo trójmiejskiej alternatywy słychać w każdym ich dźwięku. W muzyce Mord spotyka się wszystko – od jazzu przez rock po elektronikę – i wszystko jest równie uprawnione. Najnowszy na to dowód powstał w 2011 roku i nosi tytuł "Nobody"

Nerwowe Wakacje (PL)
Grupa założona w 2007 roku przez Jacka Szabrańskiego (The Car Is On Fire) i Michała Szturomskiego (Afro Kolektyw). Z jednej strony odwołują się do dziedzictwa Skaldów i Czerwonych Gitar, z drugiej wyraźnie słychać, że zjedli zęby na alternatywnym graniu z Wysp. Niby są retro, a przecież w stu procentach aktualni. Debiutancki album Nerwowych Wakacji, zatytułowany przewrotnie "Polish Rock", był jednym z najważniejszych wydawnictw na rodzimym rynku w 2011 roku.

Nils Frahm (DE)
Kompozytor i producent z Berlina, znany z melancholijnej, medytacyjnej muzyki opartej głównie na oszczędnych partiach pianina. Dla zwolenników ambientu i muzyki współczesnej, prawdziwie nocne dźwięki.

Other Lives (US)
Pochodzą z kowbojskiego Stillwater, w stanie Oklahoma, ale niewiele mają wspólnego z muzyką country & western. Krytycy dopatrują się w Other Lives już raczej amerykańskiej odpowiedzi na Radiohead, albo najpoważniejszej konkurencji dla The National. Jesse Tabish - lider formacji, wokalista, kompozytor i multiinstrumentalista – nie dba jednak o szufladki, ale robi swoje. Najlepszym dowodem wydany w połowie 2011 roku album "Tamer Animals", na którym chamber folk spotyka nowojorski minimalizm i przesyła pozdrowienia europejskiemu indie rockowi.

Papa M (US)
Multiinstrumentalista David Pajo, znany głównie z charakterystycznej gry na gitarze i uwielbiany za płyty nagrane z kultową formacją Slint, to jeden z najbardziej aktywnych twórców na scenie niezależnej. Gra właściwie wszystko – od hardcore przez post-rock po folk i wszystko, co pomiędzy. Jako Papa M ma już na koncie kilkanaście wydawnictw, drugie tyle zarejestrował w innych konfiguracjach – by wspomnieć choćby "Millions Now Living Will Never Die" i "TNT" Tortoise czy "It's Blitz!" Yeah Yeah Yeahs.

Piętnastka (PL)

Instrumentalny projekt Piotra Kurka, który zadebiutował w ubiegłym roku kasetą wydaną dla małej wrocławskiej wytwórni Sangoplasmo Records. Chwalona w recenzjach "Dalia" to minimalizm i psychodelia, ale koncertowe wcielenie Piętnastki - Hubert Zemler (perkusja), Sławomir Księżniak (gitara) i Piotr Kurek (elektronika, organy) - jest bogatsze i… jeszcze bardziej nieprzewidywalne.

Retro Stefson (IS)
Za co kochamy muzykę z Islandii? Za melancholijne, minimalistyczne, wsobne pieśni o morzu, lesie i śniegu, prawda? No więc tak się składa, że Retro Stefson… nie mają z tym nic wspólnego. Ledwie nastoletni wówczas muzycy zadebiutowali w 2006 roku na słynnym festiwalu Iceland Airwaves i z miejsca okrzyknięci zostali jednym z najlepszych zespołów koncertowych na wyspie. Od tamtej pory robią wszystko, by podtrzymać tę reputację, a serwowana przez nich wybuchowa mieszanka popu, funku, latino, bluesa i hard rocka rozrusza nawet największego ponuraka.

Shabazz Palaces (US)
Raper w barwach  Sub Pop Records? Dla Ishmaela "Butterfly" Butlera nie ma rzeczy niemożliwych – dwie dekady temu już był na szczycie, kiedy z nowojorską formacją Digable Planets na nowo definiował hip-hop, na pokrytej złotem płycie "Reachin' (A New Refutation of Time and Space)". Później na długie lata zniknął fanom z radarów, by najpierw powrócić ze swym macierzystym zespołem, a następnie zaskoczyć nie tylko hiphopowy świat, ale wszystkich wielbicieli muzyki alternatywnej swoim nowym wcieleniem, czyli Shabazz Palaces. Nic dziwnego, że debiutancki album Shabazz Palaces "Black Up" znalazł się w niejednym zestawieniu najlepszych płyt 2011 roku.

Sleep Party People (DK)
Jeden z najbardziej tajemniczych zespołów tegorocznego OFF Festivalu. Liderem grupy jest niejaki Biran Batz, zaś tożsamość pozostałej czwórki jest nieznana. Na pewno nie rozpoznamy ich po twarzach, bo podczas występów zakładają maski królików.
Na szczęście nie zagłuszają swojej muzyki, w której można odnaleźć post-rockowe klimaty, zabarwione stylistyką lo-fi.  Niektórzy określają ich twórczość jako mieszankę Mogwai, Sigur Ros i GusGus.

Spectrum (GB)

























Po rozpadzie kultowej formacji Spacemen 3, jednej z najważniejszych w historii psychodelicznego rocka, Jason Pierce poszedł swoją drogą, znaną jako Spiritualized, a Peter Kember swoją… Nagrywał i występował pod szyldami Sonic Boom, Experimental Audio Research i Spectrum, a my na OFF Festivalu będziemy gościć go w tym ostatnim wcieleniu. Hałaśliwe i barwne zarazem brzmienie grupy i niezwykła rozpiętość formalna - od przebojowych piosenek po improwizowane drone'y – sprawiły, że My Bloody Valentine uznali Spectrum za idealny support na ich powrotną trasę w 2009 roku.

Suicide (US)
Ministry i Nine Inch Nails – dobra rzecz. Depeche Mode – wiadomo. Przyjdźcie na koncert Suicide, a na własne oczy i przede wszystkim uszy przekonacie się, skąd to się wzięło. Punkowa agresja i nieludzki chłód dźwięków syntezatora plus nawiedzone, przerażające wokalizy Alana Vegi – ich wizjonerskie nagrania trzeba znać, a konfrontację z Suicide na żywo niełatwo przeżyć. "Ktoś powiedział, że Suicide to najbardziej punkowy zespół wszech czasów, bo nawet punki nas nienawidziły" – powiedział kiedyś Vega. Na OFF Festivalu Suicide zagrają w całości swój debiutancki album.

Swans (US)
Powrót Swans na scenę i do studia, który świętowaliśmy w 2010 roku, musiał się wydarzyć. Niewiele jest bowiem w historii rocka zespołów, które miałyby równie wielki wpływ na to, co gra się na gitarach od połowy lat 90. Od My Bloody Valentine, przez Godflesh, Neurosis i Godspeed You! Black Emperor po Sunn O))). Od shoegaze'u, przez post-rock po industrial metal i drony – wszędzie słychać echo Wielkiego Wybuchu, który miał miejsce w Nowym Jorku, w pierwszej połowie lat 80. Wiele lat minęło od wydania "Filth", pełnowymiarowego debiutu Swans, termin No Wave znają już tylko pilni czytelnicy podręczników do historii muzyki popularnej, ale jedno pozostaje bez zmian – natchniona determinacja, ten boski szał z którym prorok hałasu Michael Gira i jego kompani odgrywają swój sceniczny rytuał.
Wszystko wskazuje na to, że na OFF Festivalu usłyszymy już kompozycje z powstającej właśnie, kolejnej płyty zespołu, zatytułowanej "The Seer"

Świetliki grają "Ogród koncentracyjny" (PL)
Jak głosi legenda, razu pewnego poeta Marcin Świetlicki został poproszony o przeczytanie swoich wierszy Czesławowi Miłoszowi i jego świcie podczas jakiejś Bardzo Ważnej Uroczystości. Świetlicki skrzyknął kolegów z punkowo-nowofalowej formacji Trupa Wertera Utrata i swe poezje wykrzyczał nobliście prosto w nos.





















Nie wiemy, co na to twórca "Ziemi Ulro", ale i muzycy, i Świetlicki eksperyment uznali za udany, bo powstały Świetliki – jeden z najbardziej oryginalnych zespołów na polskiej scenie alternatywnej. Nie tylko ze względu na warstwę literacką piosenek, ale też przez gitarowe figury Tomasza Radziszewskiego i chłodny puls sekcji Dyduch/Piotrowicz. Od "Ogrodu Koncentracyjnego", po ostatni póki co album "Las putas melancolicas" Świetliki nie przestają zaskakiwać i zachwycać, pielęgnując przy tym pozycję pierwszych outsiderów polskiej sceny muzycznej. Nas zabiorą w powrót do przeszłości – zagrają w całości kultowy debiut z 1995 roku "Ogród Koncentracyjny".

The House of Love (GB)
Brzmienie brytyjskiej sceny indierockowej przełomu lat 80. i 90. jest nie do podrobienia. Chwytliwe melodie, tu i ówdzie delikatnie smagnięte psychodelią i hałasem - The House of Love przez dwa lata rozbudzali apetyty znakomitymi singlami, by wreszcie wiosną 1988 roku wydać debiutancki album, który z miejsca zapewnił im kultowy status wśród fanów i pokłony krytyków. Niestety, trzy płyty później grupa zawiesiła działalność. Na szczęście powrócili w 2005 roku, na scenę i do studia, co zaowocowało albumem "Days Run Away"

Ty Segall (US)
A gdyby tak Beatlesi zaczynali w garażu na przedmieściach San Francisco? Miłośników teorii światów równoległych zapraszamy na koncert Ty Segalla. Dorastał w miasteczku o wiele mówiącej nazwie Laguna Beach, gdzie czas wolny od szkoły spędzał, jak sam twierdzi, na surfowaniu i słuchaniu The Beach Boys, Misfits i Black Sabbath, a kiedy przeprowadził się do San Francisco, połknął bakcyla psychodelii. Eksperymentował w różnych składach i z rozmaitymi brzmieniami, od nieśmiałego lo-fi po ciężką jazdę, a dokąd go to zaprowadziło, łatwo przekonać się za sprawą albumu "Goodbye Bread" i epki "Spiders", wydanych niedawno nakładem Drag City Records.

Thurston Moore
Tego artysty przedstawiać nie trzeba, ale niech formalnościom stanie się zadość. Thurston Moore to współzałożyciel i filar nowojorskiej ikony noise rocka, formacji Sonic Youth, znakomity i oryginalny gitarzysta, autor kultowych piosenek, ale i muzyki eksperymentalnej oraz filmowej, niezależny publicysta i wydawca. W 2011 roku zachwycił nas wyprodukowanym przez Becka albumem "Demolished Thoughts", wypełnionym pięknymi akustycznymi balladami. W każdym wcieleniu, zarówno tym hałaśliwym, jak i melancholijnym i wyciszonym, Thurston przekonuje nas równie mocno, dlatego bardzo się cieszymy mogąc po raz pierwszy gościć go na OFF Festivalu.
 
anbb: alva noto & blixa bargeld
Siła duetów nie polega na łączeniu dwóch idealnie pasujących do siebie połówek, lecz na zestawianiu ognia z wodą. Zasadę tę wcielają w życie Carsten Nicolai, znany wielbicielom eksperymentalnej elektroniki jako Alva Noto oraz Hans Christian Emmerich, który jako Blixa Bargeld burzy mury i muzyczne schematy w Einstürzende Neubauten, a do tego przez lata partnerował Nickowi Cave'owi w Bad Seeds. Alva Noto to chłód, minimalizm i precyzja, Blixa Bargeld z kolei reprezentuje odwagę, ekspresję, pierwiastek nieprzewidywalności. Panowie współpracują od wielu lat, ale dopiero w 2010 roku udało im się oficjalnie zadebiutować wybitną płytą "Mimikry". Być może na OFF-ie usłyszmy dalszy ciąg tej opowieści..
 
Baroness
Baroness, to obok Isis i Mastodon, jedna z najciekawszych metalowych grup, które pojawiły się na amerykańskiej scenie po roku 2000. Z jednej strony w pracy sekcji i w masywnych riffach odwołują się wyraźnie do dziedzictwa Metalliki czy nawet Black Sabbath, z drugiej, odważnie poszukują  nowych rozwiązań brzmieniowych i inspiracji w gatunkach odległych od metalowej ortodoksji, w tym punku i garażowym noise rocku. Po dwóch świetnie przyjętych płytach – "Red Album" i "Blue Record" – oraz serii koncertów u boku największych, Baroness wzięli sobie w 2011 roku wolne. A raczej pod okiem Johna Congletona (m.in. Explosions in the Sky, St. Vincent), szykowali kolejny album, zatytułowany "Yellow & Green", którego premierę wyznaczono na lipiec br.
 
Josh T. Pearson
Teksańczyk Josh T. Pearson kiedyś stał na czele nieodżałowanej formacji Lift to Experience, z którą wydał tylko jeden, dziś już kultowy album "The Texas-Jerusalem Crossroads". Od niemal dekady gra solo, ale nie rwał się do nagrywania – dopiero przed rokiem, kiedy los go rzucił do Berlina, zarejestrował tam, a potem wydał z nalepką Mute, pierwszą solową płytę "Last of the Country Gentlemen", prawdziwy folkowy diament. "To nie tyle piosenki, co otwarte rany" – zauważył recenzent "Mojo". Szykuje się koncert dla tych, którzy nie boją się i nie wstydzą emocji.
 
Nosowska
Urodzona w ostatni dzień wakacji, jest jedną z najbardziej pracowitych polskich wokalistek – w ostatnich latach niemal co roku nagrywa nową płytę – z macierzystą formacją Hey lub solo. O ile Hey wciąż jeszcze trzyma się, chociaż coraz mniej kurczowo, szeroko pojmowanej estetyki rockowej, o tyle pod swoim nazwiskiem Katarzyna wydaje płyty, które nie mają granic stylistycznych i równie swobodnie porusza się w brzmieniach gitarowych, jak i w zimnym, elektronicznym sosie. Dowodem szósta płyta Nosowskiej, przewrotnie zatytułowana "8", jedno z najlepszych wydawnictw na polskiej scenie alternatywnej w 2011 roku.
 
Kanał Audytywny
Łukasz "L.U.C" Rostkowski i Bartłomiej "Spaso" Spasowski znowu razem, czyli wrocławski Kanał Audytywny wraca na OFF-a! Zacierająca granice pomiędzy hip-hopem, jazzem, nową elektroniką i… performancem formacja nagrała trzy płyty – "Spasoasekuracja", "Płyta Skirtotymiczna", "Neurofotoreceptoreplotyka Jako Magia Bytu" – po czym rozpadła się na czynniki pierwsze. Ale wracają, by znów nas zadziwiać, uczyć i bawić.


Akron/Family
Jak zachowuje się folk z głębokiej amerykańskiej prowincji przesadzony do nowojorskiego garażu? Nie więdnie, wręcz przeciwnie – zakwita sprzężeniami, rozsadza ramy tradycyjnej piosenkowej formy, owocuje nowymi brzmieniami, ale nie traci korzeni w postaci dobrze skomponowanych numerów. Studyjne eksperymenty i koncertowe improwizacje Akron/Family nie bez przyczyny katapultowały zespół na szczyt sceny zwanej - w zależności od ilości prądu - freak folkiem lub nowym rockiem psychodelicznym. Dowody znajdziecie na koncercie, ale wcześniej warto się zapoznać z płytami, choćby ostatnią, póki co, "Akron/Family II (The Cosmic Birth and Journey of Shinju TNT)" z 2011 roku. 

Megafaun

Dobrzy kumple Akron/Family i niejakiego Justina Vernona, z którym współtworzyli zespół DeYarmond Edison, zanim każdy poszedł swoją drogą – Justin ku sławie, jako Bon Iver, a Brad Cook, Phil Cook i Joe Westerlund, od tamtej pory jako Megafaun, w nieznane, na spotkanie z posthippisowską muzyką spoza trendów i czasu. Jest w tym i tradycja country, i rockowy pazur, i nawet dziwactwa na miarę Zappy czy Beefhearta, a wszystko to podane z luzem, na jaki stać tylko rezydentów Karoliny Północnej. "Nadaje się to równie dobrze do nocy spędzonej w słuchawkach, jak i tańców w sypialni w leniwy niedzielny poranek" – twierdzi recenzent Pitchforka. Na scenę Trójki nadaje się to tym bardziej…

Afro Kolektyw
Kiedy ta warszawska formacja debiutowała – ponad dekadę temu "Płytą pilśniową" – mówiło się o nich, jako o wielkiej nadziei rodzimego hip-hopu i zestawiało z The Roots. Dzisiaj, po wydaniu "Piosenek po polsku", autorzy entuzjastycznych recenzji dopatrują się w Afro Kolektywie raczej jedynych godnych kontynuatorów najlepszych poprockowych tradycji polskich lat 70. i 80. Jakkolwiek trudno by nie było za nimi nadążyć, dwa wyznaczniki stylu Afro Kolektywu pozostają niezmienne – znakomici instrumentaliści, pędzący naprzód z groovem rzadko spotykanym nad Wisłą i jedyny w swoim rodzaju frontman Michał "Afrojax" Hoffmann, który niewielu ma w tym kraju równych sobie szermierzy słowem - wali złośliwościami na odlew, maskuje się humorem i zasłania ironią.

Metronomy
Electropopowa maszyna do porywania tłumu do tańca. Opatentowana w angielskim Devon, w 1999 roku, kierowana przez Josepha Mounta,multiinstrumentalistę i showmana. Ich ostatni, trzeci album "The English Riviera" nie tylko dostarczył nam garści klubowych hitów, niezbędnych na każdej dobrej imprezie, ale też został doceniony przez krytyków, czego dowodem nominacja do prestiżowej Mercury Prize. Ale i tak uwielbiani są przede wszystkim za żywiołowe, widowiskowe koncerty… Metronomy rozchwytywani są również jako remikserzy, współpracowali m.in. z Gorillaz, Franz Ferdinand, Goldfrapp i Lady Gaga.

The Antlers
"Chcieliśmy zabrać ludzi na wspólny rejs po wodach dźwięku. Zapraszamy ich do świata, który wypracowaliśmy jako grupa – trzej ludzie, którym radość sprawia to, co odkrywają w muzyce, komponowaniu utworów i nagrywaniu" – twierdził przy okazji ubiegłorocznej premiery albumu "Burst Apart" Peter Silberman, lider The Antlers. Pochodzącej z Brooklynu indierockowej formacji uwierzył nie tylko serwis Pitchfork, rekomendujący płytę szyldem "Best New Music" czy "Drowned In Sound", który uznał album za najlepszą płytę 2011 roku ("rzadko zdarzają się płyty tak bezwstydnie, szczerze emocjonalne"), ale i publiczność takich festiwali jak Primavera Sound czy Lollapalooza. 

Bardo Pond
Założona w 1989 roku przez grających na gitarach braci Gibbons, amerykańska formacja Bardo Pond to jeden z tych zespołów, które przechowały i rozwinęły formułę psychodelicznego, poszukującego rocka. Uważani nie bez powodu za najważniejszych przedstawicieli spacerockowej sceny zwanej Psychodelfią, mają już na koncie osiem oficjalnych albumów plus mnóstwo epek czy wydawanych w kolekcjonerskich nakładach improwizowanych jam sessions. Recenzenci znajdują w ich brzmieniu zarówno nawiązania do wczesnego Pink Floyd, jak i krautrockowy chłód czy noise'owy jazgot. Trudno na koncercie nie ulec potędze i hipnotycznym właściwościom tej muzyki.

Shangaan Electro
Dog – naprawdę nazywa się Richard "Nozinja" Mthethwa – do niedawna trudnił się naprawą telefonów komórkowych. Teraz jest wydawcą, producentem i gwiazdą nowej muzyki, która podbija nie tylko Afrykę, ale już cały świat. Z Limpopo w Republice Południowej Afryki do modnych klubów Zachodu Shangaan Electro poniosła wybuchowa mieszanka granej w opętańczym tempie muzyki tanecznej wymieszanej z etniką – jeśli perspektywa opętanego tańca przy zasuwającej w tempie 180 bpm marimbie wydaje wam się kusząca, to może być wasz koncert festiwalu!

Mikołaj Trzaska gra "Różę"
Mikołaj Trzaska, współzałożyciel i saksofonista grupy Miłość, później lider Łoskotu, to jedna z najważniejszych postaci sceny yassowej, odpowiedzialnej za ostatnią ważną rewolucję w polskiej muzyce niezależnej. Współpracował m.in. z Tymonem Tymańskim, Marcinem Świetlickim i Andrzejem Stasiukiem, Jurijem Andruchowyczem i Kenem Vandermarkiem, odważnie przekracza granice gatunkowe i kulturowe. Na OFF-ie zagra, po raz pierwszy na żywo, piękny soundtrack do wstrząsającej "Róży" Wojciecha Smarzowskiego.
To kontynuacja i rozwinięcie projektu, który rozpoczynamy w ramach OFF Clubu (przypominamy – Katowice, 11-13 maja), gdzie Barn Owl, A Hawk And A Hacksaw i Tima Hecker zagrają na żywo muzykę do filmów Anki i Wilhelma Sasnalów, Siergieja Paradżanowa i Wernera Herzoga.

Apteka
Z tej Apteki zdrowsi nie wyjdziecie… Choć to już 30 lat na scenie, Jędrzej "Kodym" Kodymowski, lider trójmiejskiej formacji, nie stracił nic ze swojego radykalizmu. Nowa, znakomita płyta grupy - "Od pacyfizmu do ludobójstwa" – to jednak nie tylko najbardziej gniewne, ale i artystycznie najbardziej udane dzieło Apteki od czasów kultowej "Mendy". W studiu Kodyma wsparli m.in. Agim Dżeljilji z Oszibarack (zajął się produkcją) i James Morton (występuje m.in. z Portishead), ale na scenie nie będzie miejsca na niuanse – Apteka live to niezmiennie psychodeliczny, punkowy cios prosto w szczękę.

High Places

Garść ambitnej elektroniki z lat 80. rodem i szczypta współczesnej indie-psychodelii – oto przepis nowojorskiego z pochodzenia, ale kalifornijskiego z wyboru duetu High Places na artystyczny sukces. To, co proponują Mary Pearson i Rob Barber może budzić dalekie skojarzenia z The Knife czy Xiu Xiu (nagrali z nimi zresztą split), ale to oryginalne dźwięki, w których więcej światła, otwartości i zachęty do dobrej zabawy. Dowodem najnowszy album formacji "Original Colors", wydany jesienią ubiegłego roku przez kultową wytwórnię Thrill Jockey.

Andy Stott
Manchesterska wytwórnia Modern Love, choć niewielka, już zdążyła wyrobić sobie markę wśród wielbicieli nowej muzyki elektronicznej. Nic dziwnego, że pod ich szyldem znalazł schronienie Andy Stott, producent o wyrobionej już reputacji, który w 2011 roku, za sprawą wydawnictwa "Passed Me By", tchnął nowe życie w dub techno. Gościliśmy już na OFF-ie Actress, więc pora poznać faceta, który rzucił mu wyzwanie…

Beneficjenci Splendoru
Do niedawna wydawać się mogło, że Beneficjenci Splendoru nigdy nie opuszczą domowej twierdzy Marcina Staniszewskiego, muzyka i dziennikarza, że zostaną wyłącznie projektem studyjnym. Chwalonym wszem i wobec – zarówno debiut "Trendywaty chłopiec", jak i druga płyta "Tęczy wybielacz" zgarnęły entuzjastyczne recenzje. Okazało się na szczęście, że hermetyczny avant-pop Beneficjentów Splendoru będzie miał wcielenie live – wzmocnione o wokalistkę i multiinstrumentalistkę Izę Lamik, perkusistę Roberta Alabrudzińskiego (Daktari, Strange Brew) i gitarzystę Wojtka Bubaka (Lachowicz, Sensorry). Jeżeli Beneficjenci Splendoru zagrają w sobotę, to koniecznie powinniście pod Scenę Trójki za… wy już dobrze wiecie co, a jeśli nie wiecie, odpowiedź znajdziecie w utworze "Ręce pełne robota". Jeśli zagrają innego dnia – możecie się udać na ten koncert statecznym krokiem. Ale tak czy owak, nie wolno go odpuścić.

DOOM
Daniela Dumile mogliście poznać za sprawą projektów Danger Doom (z Danger Mousem) i Madvillain (z Madlibem), ale jego najważniejsze wcielenie to nieprzenikniony DOOM, przez lata MF Doom - gdzie MF było skrótem od Metal Face, raper bowiem kryje swą twarz za stalową maską. Już od solowego debiutu w 1999 roku albumem "Operation: Doomsday" słuchany i poważany w hiphopowym undergroundzie i poza sceną rapową, gdzie doceniono jego oryginalny, choć hermetyczny styl. Dzisiaj DOOM nagrywa z największymi, ale już nie z pozycji ubogiego krewnego – to jedna z najważniejszych, najbardziej charyzmatycznych postaci hiphopowej awangardy, co docenili chociażby muzycy Portishead, zapraszając go w ubiegłym roku na festiwal ATP pod ich kuratelą.

Chrome Hoof gra "Hydrozagadkę"
Ledwie wczoraj zakończyliśmy OFF Club w nowej, odświeżonej formule (Barn Owl, A Hawk And A Hacksaw i Tima Hecker grali na żywo muzykę do filmów Wilhelma Sasnala, Siergieja Paradżanowa i Wernera Herzoga), a już przeszczepiamy ten pomysł na OFF-a! Tym razem naprawdę mocna rzecz: oto kultowa "Hydrozagadka" Andrzeja Kondratiuka - czyli pierwszy polski superbohater As, na tropie Doktora Plamy i innych złoczyńców - otrzyma nową oprawę dźwiękową, przygotowaną i wykonaną na żywo przez brytyjską grupę Chrome Hoof. Czego się spodziewać? Wszystkiego! Założona przez basistę Cathedral orkiestra łączy przecież funk, disco, metal i jazz w jedyną w swoim rodzaju wielobarwną muzykę jutra. 

The Wedding Present gra "Seamonsters"
W tej, założonej w 1985 roku w Leeds, formacji życzliwa brytyjska prasa upatrywała godnych następców The Smiths. I choć poza pierwszym etapem kariery nękani ciągłymi zmianami składu Wedding Present nie mieli tyle szczęścia, udało im się zaproponować kilka albumów, bez których trudno byłoby sobie wyobrazić wyspiarską scenę gitarową przełomu lat 80. i 90. Ot, choćby trzecia pozycja w dyskografii grupy – "Seamonsters" – wyprodukowana przez Steve'a Albiniego. I choć niedawno Wedding Present przypomnieli o sobie udanym, dziewiątym albumem studyjnym "Valentina", na OFF-ie przeniosą nas w rok 1991 roku i poszczują właśnie Potworem Morskim – usłyszymy "Seamonsters" w całości.

Snowman
Poznańska grupa związana z Kayaxem, pupile recenzentów. Snowman zadebiutował w 2009 roku krążkiem "Lazy", a pod koniec ubiegłego roku przypomniał o sobie płytą "The Best Is Yet To Come" – ich oryginalna, wielowątkowa muzyka, łączy ambitny pop z jazzem, czasem urzeka lirycznością, to znów atakuje rockowym pazurem. Od niedawna frontman zespołu, Michał Kowalonek, jest nowym wokalistą Myslovitz.

Łona / Webber
"Nie pytaj dokąd i skąd idziemy" – rymuje na "Cztery i pół", swojej najnowszej płycie, szczeciński raper Łona. Nie pytamy więc, bo dla nas najważniejsze, że w tej podróży Łona odwiedzi Katowice. Jest rzadkim przypadkiem rapera, który nikomu się nie kłania, ale mimo to, łączy najodleglejsze środowiska – ulicznych piewców trueschoolu, którzy doceniają jego oryginalność i warsztat, jak i niedzielnych konsumentów rapu, którzy zachwycają się ironią i erudycją. Tak czy owak, Łona to absolutny top polskiego hip-hopu i cieszymy się, że wystąpi na OFF-ie. 

Tides From Nebula & Blindead
Blindead, trójmiejska formacja prowadzona przez eksgitarzystę Behemoth, jako pierwsza w Polsce rozpoczęła harce na rozległym postmetalowym terytorium, interpretując gatunek na swój własny, oryginalny sposób. Zwieńczeniem tej drogi jest póki co porażający album koncepcyjny "Affliction XXIX II MXMVI", historia autystycznej dziewczynki, jedna z najlepszych płyt w historii rodzimego ciężkiego grania. Ich dobrzy kumple, warszawski kwartet Tides From Nebula, słyną z porywających koncertów,  czym świadczą nie tylko liczne wygrane konkursy, ale i fakt, że po zobaczeniu ich live Zbigniew Preisner zaproponował Tides From Nebula produkcję płyty, co zaowocowało świetnym albumem "Earthshine". Co szykują Blindead i Tides From Nebula na pierwszy wspólny set? Tego jeszcze nie wiemy, ale spodziewamy się najlepszego…


Pissed Jeans
Amerykańska formacja, żywe wcielenie wartości reprezentowanych przez Sub Pop - są hałaśliwi, wkurzeni i prawdziwi. Noiserockowy kwartet z Pensylwanii świetnie sprawdza się na płytach – koniecznie sprawdźcie "King Of Jeans" z 2009 roku! – ale ich żywiołem są koncerty. Podejdźcie bliżej, jeśli nie lękacie się szaleństwa i chaosu… Z dumą informujemy również, że piosenka Pissed Jeans – "False Jesii Part 2" – będzie oficjalnym motywem muzycznym tegorocznej edycji naszego festiwalu. Usłyszycie ją między innymi w reklamach promujących OFF.

Purity Ring
Corin Roddick i Megan James proponują futurystyczny pop, w którym spotykają się wątki znane z muzyki klubowej, r'n'b i eksperymentów indie. Już ich pierwszy singel "Unrighted", puszczony w świat na początku 2011 roku, zachwycił recenzentów, m.in. Pitchforka i "Guardiana", a album Kanadyjczyków to jedno z najbardziej wyczekiwanych wydawnictw na scenie niezależnej w tym roku.

Kuedo
Nie stronimy na OFFie od ambitnej, zapatrzonej w przyszłość elektroniki. Jamie Teasdale dał się poznać od jak najlepszej strony już jako połowa dubstepowego duetu Vex’d, ale rozwinął skrzydła, kiedy rozpoczął pracę na własny rachunek, pod szyldem Kuedo. Jego debiutancki album, wydany przez Planet Mu "Severant", a jeszcze bardziej jego wyczyny koncertowe, potwierdzają, że dla Jamiego muzyka elektroniczna nie ma granic - tu dubstepowe basy spotykają się ze starszym o pokolenie synth popem, a nawet disco.

Fanfarlo
Założona przez mieszkającego w Londynie Szweda, Simona Balthazara, grupa Fanfarlo umiejętnie lawiruje pomiędzy folkową rzewnością, a rockową dosłownością. Porównywani do Beirut z jednej i Radiohead z drugiej strony, Fanfarlo potwierdzili, że mówią – a właściwie śpiewają – własnym głosem na drugim albumie "Rooms Filled With Light", wyprodukowanym przez Bena H Allena (Deerhunter, Animal Collective).

Kobiety

Nie prowadzimy takich statystyk, ale gdyby sprawdzić, jaki zakątek Polski był do tej pory na OFF Festivalu najmocniej reprezentowany, idziemy o zakład, że wygrałoby Trójmiasto. Podziwiamy i wspieramy tamtejszą scenę, więc obecność Kobiet na OFFie była tylko kwestią czasu. Pretekst ku temu nadarzył się znakomity – wydany jesienią 2011 roku album "Mutanty" to jedna z najlepszych rodzimych płyt alternatywnych ostatnich lat.

Profesjonalizm

Jazzowy sekstet powołany do życia przez równie znakomitego, co szalonego pianistę Marcina Maseckiego, skupia największych wymiataczy warszawskiej sceny. Szuszkiewicz, Górczyński, Duda, Domagalski i Rogiewicz – każdy z tych dżentelmenów to marka sama w sobie. Razem zaproponowali świeże, choć w przewrotny sposób nawiązujące do rodzimej tradycji gatunku, spojrzenie na jazzową materię, na entuzjastycznie przyjętej płycie "Chopin Chopin Chopin". A na koncertach? Wszystko się może zdarzyć.

Cool Kids Of Death
Łamią zasady, prowokują, zmuszają do myślenia. Łódzka grupa Cool Kids Of Death należy do tych, które się albo kocha, albo nienawidzi – ale obojętnie przejść obok nich nie sposób. Zdefiniowali na nowo polską muzykę rockową wydanym przed dekadą debiutem, sprowokowali dyskusję pokoleniową opublikowanym przez "Gazetę Wyborczą" tekstem Kuby Wandachowicza "Generacja Nic", a w 2011 roku zaszokowali  wszystkich świetnym, choć niespodziewanie mocno elektronicznym, niemal tanecznym albumem "Plan ewakuacji". Zapamiętajcie ten tytuł, bo kiedy Cool Kids Of Death będą wchodzić na Scenę Trójki, powinniście ewakuować się spod innych scen, by nie przegapić jedynego w swoim rodzaju doświadczenia, jakim jest koncert łodzian. Tu wszystkie chwyty są dozwolone.

Paula i Karol
Ona i on. Polka z Kanady i wrażliwiec z Warszawy. Paula Bialska i Karol Strzemieczny - sprawcy wielkiego poruszenia na rodzimej scenie niezależnej, jeden z najciekawszych debiutów ostatnich lat. Właśnie przypomnieli o sobie drugim albumem, bezpretensjonalnym i znakomitym "Whole Again", na którym gościnnie udzielają się m.in. Radek Łukasiewicz (Pustki) i Piotr Zabrocki. Chwalą ich wszyscy, nie tylko w naszym kraju. Brytyjski "The Guardian" umieścił Paulę i Karola na liście młodych artystów, na których warto zwrócić uwagę, bo to zespół w rodzaju "przyjdź na nasz koncert i złamiemy ci serce, a potem je naprawimy". Swoją drogą, Anglicy mogli właśnie przekonać się na własnej skórze jak to działa – kiedy czytacie te słowa, Paula i Karol, koncertem na festiwalu Liverpool Sound City kończą trasę po Wyspach.

Minerals
Porównywani, nie bez powodu do Coldplay czy Radiohead, nawiązują – choćby przez cover "Odchodząc" – do twórczości Republiki… Dawno nie było w polskiej muzyce rockowej debiutu tak dojrzałego jak "White Tones" formacji Minerals. Ich muzykę cechują niebanalne kompozycje, opierające się  na bogatym, gitarowym brzmieniu i charakterystycznym wokalu Filipa Pokłosiewicza.

Stephen Malkmus And The Jicks
Wreszcie przestaliśmy go pytać o powrót Pavement. Było, minęło, kto chciał – ten zobaczył. A lider jednego z najważniejszych zespołów w historii rocka alternatywnego znów może w pełni poświęcić się swojemu obecnemu artystycznemu wcieleniu, znanemu światu jako Stephen Malkmus & The Jicks. Nagrana w ubiegłym roku płyta "Mirror Traffic", wyprodukowana przez Becka i wydana przez Domino, to kolejne potwierdzenie, że choć Malkmus unika świateł reflektorów, jako songwriter wciąż jest niedościgniony. Ale nie tylko charakterystycznym brzmieniem i mocnymi melodiami jego piosenki stoją – warto przyjrzeć się i tekstom, pełnym celnych obserwacji i kąśliwego humoru.

Demdike Stare
Sean Canty i Miles Whittaker odrobili również zadanie domowe z muzyki psychodelicznej lat 60., a kultowe, stare horrory znają pewnie na pamięć. Muzyka Demdike Stare to fascynujący, mroczny mariaż ambientu z dubem, a ich koncerty, wzbogacone o sample filmowe, to przeżycie jedyne w swoim rodzaju. Czasy, kiedy metalowcy mieli monopol na straszenie nas muzyką, dawno minęły…

Group Doueh
Grają od prawie 30 lat, ale przez większość tego czasu pozostawali dobrze skrywaną tajemnicą miasteczka Dakhla, położonego na terenie Sahary Zachodniej. W 2005 roku zostali odkryci przez kultową amerykańską wytwórnię Sublime Frequencies – jej szef po prostu usłyszał Group Doueh – w marokańskim radiu i po wspólnej europejskiej trasie w 2009 roku z Omarem Souleymanem pozostają pupilkami mediów i ozdobą festiwali (na przykład ATP, gdzie wystąpili na zaproszenie Animal Collective).

Dzikie przeciwieństwo dopieszczonego brzmienia Tinariwen – "Uncut"
Brzmienie zardzewiałego noża, ale utwór precyzyjny jak laser chirurgiczny. Jesteście na togotowi? -"New York Times"
Moc burzy piaskowej zaklęta w sześciu strunach gitary - "Brainwashed".

Coldair
Solowy projekt Tobiasza Bilińskiego, lidera Kyst. Niemal popowe melodie i właściwa lo-fi oszczędność urzekały już na debiucie "Persephone" sprzed dwóch lat, ale Coldair w pełnej krasie to dopiero album "Far South", wydany jesienią ubiegłego roku. "Można mnożyć porównania i snuć metafory, ale nie bardzo jest sens. Raz, że każdy słuchacz dopasuje swoje, dwa, że nie jest to płyta skłaniająca do wymiany opinii. Wręcz przeciwnie, cudownie jest przy niej pomilczeć" – pisał o drugiej płycie Coldair recenzent portalu T-Mobile Music. Słusznie. Pomilczmy więc razem.

Napszykłat

Poznaniacy Robert Piernikowski i Marek Karolczyk kroczą własnymi ścieżkami, lawirując pomiędzy eksperymentalnym hip-hopem, noisem a współczesną elektroniką. Wydany w 2011 roku album "Kultur Shock" to jedno z najbardziej oryginalnych wydawnictw rodzimej alternatywy, a współpraca z MC Dälekiem ściągnęła na nich oczy hiphopowego undergroundu. Nic więc dziwnego, że duet jest zapraszany na imprezy od Słowacji, przez UK po Japonię. W tym roku wystąpi również na hiszpańskim festiwalu Primavera Sound.
 
Levity
Trio jazzowe? Tylko na pierwszy rzut ucha. Od tego zresztą zaczynali, ale już w 2010 roku śmiało zabrali się za dekonstrukcję naszego pomnikowego kompozytora na znakomitej płycie "Chopin Shuffle" (nagranej wspólnie m.in. z legendarnym japońskim trębaczem Toshinori Kondo). Jeszcze dalej poszli na swojej trzeciej płycie "Afternoon Delights" z końca 2011 roku. To już nie jazz, ale współczesna muzyka improwizowana z (post)rockowym pazurem. Muzyków Levity usłyszeć można było wcześniej - w przypadku pierwszych dwóch również na OFF Festivalu - w takich składach jak: Pink Freud, Wojtek Mazolewski Trio/Quintet, Profesjonalizm czy Trifonidis Orchestra.

Mazzy Star
Podobało nam się to, co zrobiła z The Chemical Brothers i Massive Attack, ceniliśmy The Warm Inventions, ale i tak nie mogliśmy się doczekać, kiedy zjawiskowa Hope Sandoval znów zaśpiewa "Fade Into You" (pierwsza dwudziestka najlepszych utworów lat 90. wg "Pitchforka"!), a kto wie, może i coś nowego… Wreszcie spełniły się nasze marzenia - Hope znów koncertuje i nagrywa u boku Davida Robacka.  Na OFF Festivalu Mazzy Star pojawią się nie tylko po to, by przypomnieć swoje piękne, rozmarzone, misternie skonstruowane piosenki sprzed dwóch dekad, ale być może i po to, by uchylić rąbka tajemnicy i przedstawić nam nowe nagrania, z albumu zapowiadanego na jesień tego roku. 

Chromatics
Trio z Portland, w stanie Oregon, które od ponad dekady cyzeluje charakterystyczne, nieco duszne i przybrudzone, brzmienie swojej retro-elektroniki. Komercyjny sukces przyszedł jednak dopiero za sprawą fenomenalnej ścieżki dźwiękowej równie znakomitego filmu "Drive", której twórcą jest nikt inny jak Johnny Jewel, producent i muzyk Chromatics. Ich najnowszy, 90-minutowy album "Kill For Love" to w pewnym sensie rozwinięcie tamtej estetyki, poszerzenie jej o nowe pomysły i brzmienia. "To współczesne arcydzieło, nic dodać, nic ująć" – entuzjazmował się recenzent "Pitchforka". Nie polemizujemy.

Dâm-Funk
Kto jest odpowiedzialny za rehabilitację boogie i funku na indie-scenie? Odpowiedź może być tylko jedna: Dâm-Funk! Damon G. Riddick - multiinstrumentalista, DJ, wokalista i producent z Kalifornii – dał się poznać światu w 2007 roku, kiedy podpisał kontrakt z wytwórnią Stones Throw, dla której zaczął miksować i nagrywać autorskie numery (jego drugi album, "Toeachizown" z 2009 roku już dziś uważany jest za kultowy). Legendą obrosły też organizowane przez Dâm-Funka cotygodniowe imprezy Funkmosphere - i wierzymy, że atmosfera podczas jego występu w Katowicach będzie równie gorąca!

Kristen
Zespół Michała Bieli, znanego również ze Ścianki, który istnieje od 15 lat i niezmiennie zachwyca unikalnym połączeniem rocka alternatywnego i free jazzu. Dowodem wydany w 2010 roku album "Western Lands" – nagrany m.in. przy współudziale Etama Etamskiego, Kuby Suchara (Mikrokolektyw) i Marcina Ciupidro (eks-Robotobibok) - i późniejsza o rok epka "An Accident", będąca do niego swoistym aneksem. Kristen nie zabiegają o rozgłos – a szkoda, gdybyście ich lepiej znali, mielibyście znacznie lepsze zdanie o współczesnej polskiej muzyce.

The Shipyard
Piotr Pawłowski, basista legendarnych Made In Poland i filar projektu Heart & Soul, z udziałem Rykardy Parasol, założył The Shipyard po przeprowadzce do Trójmiasta. To nie zwykły zespół, a właściwie alternatywna supergrupa, bo do Piotra dołączyli perkusista Filip Gałązka (Tymon & The Transistors, Brygada Kryzys, Izrael), gitarzystka Nela Gzowska (Kobiety), wokalista Rafał Jurewicz (Sound Of Pixies) i gitarzysta Michał Miegoń (Kiev Office, Karol Schwarz All Stars). Ich muzyka to hałas, melodia i ciężar – połączenie shoegaze'u, zimnej fali i punka. Debiutancki album The Shipyard – "We Will Sea" – zapowiadany przez Nasiono Records na koniec sierpnia, na pewno będzie wydarzeniem. Koncert na OFFie też.

Keira Is You
Postrockowe pejzaże i wrażliwość emo – niewiele mamy w Polsce zespołów kroczących tą samą ścieżką co Keira Is You. Niewielu mamy też artystów równie samodzielnych, co kwartet z Chorzowa. Dość powiedzieć, że od powstania w 2008 roku zwiedzili już całą Europę na organizowanych samodzielnie trasach, a ich płyty – póki co dwie: "Nothing Else Will Happen" (2009) i "One Of Those Things That You Do Once In A Lifetime And Hopefully Learn A Lesson From" (2011) - można kupić również w USA i Japonii. Zespół stale współpracuje ze szwedzkim producentem Magnusem Lindbergiem, na co dzień muzykiem szwedzkiej grupy Cult Of Luna.

Z przykrością musimy poinformować, że nie dojdzie do koncertu Suicide na festiwalu, ze względu na problemy zdrowotne Alana Vegi, lidera formacji. Życzymy mu rychłego powrotu do zdrowia i mamy nadzieję, że zobaczymy się w przyszłym roku.
Z przyczyn od nas niezależnych nie wystąpi również grupa Das Racis.

Savages
"Nie chciałam pisać piosenek o miłości, chciałam coś bardziej brutalnego" – oto jak Jehnny Beth, wokalistka Savages, przedstawiła się Pitchforkowi. Nie kłamała. Koncerty tego londyńskiego kwartetu to oczyszczająca kąpiel w gniewie, niepokoju i złości, na jakie stać tylko dziewczyny, które nie mają nic do stracenia, za to sporo do powiedzenia. Grają razem od niedawna – pierwszy koncert Savages dały w styczniu, pierwszy singel – "Flying to Berlin" – wyszedł w maju, ale już mówi się o nich, jako o godnych spadkobierczyniach The Birthday Party, Joy Division czy Pop Group.

The Twilight Sad
Szkocka formacja The Twilight Sad wykonuje muzykę, w której chłód krautrocka łączy się z punkową prawdą, a wszystko to spowija hałaśliwa mgła shoegaze'u. Albo, mówiąc prościej – wykonuje bezbrzeżnie smutną, ale i głośną muzykę, rozpisaną na rozdzierający serce głos Jamesa Grahama oraz gitarę, perkusję, akordeon i niezidentyfikowane hałasy. Do Katowic przyjeżdżają promować swój najnowszy, wysoko oceniany przez recenzentów, album "No One Can Ever Know".


Źródło: off-festival.pl