Paradoksalnie w wystawach dotyczących architektury najmniej jest właśnie jej samej. Główny problem dotyczy tego, jak pokazać coś, co jest ogromne i przede wszystkim nie da się w żaden sposób przesunąć. Co sprawia, że architektura „jest pokazywana” w ścianach muzeum mimo przeszkód? Złotym środkiem okazała się dokumentacja fotograficzna oraz makiety, czyli miniaturowe trójwymiarowe modele budynków.
W każdej sali ustawiono tablice-ściany, których układ przypomina labirynt. Tym, co uderza w sposobie prezentowania jest minimalizm środków. W porównaniu do poprzedniej wystawy Polowanie na awangardę, która według mnie była za bardzo przesycona tekstem rozmieszczonym wśród obiektów, ta ekspozycja charakteryzuje się wręcz absencją cytatów. Żadnej przytłaczającej narracji, zbyt długich tekstów, które gubiłyby to, co najważniejsze – czyli obiekty. Duże zdjęcia, niewielkie ekrany wyświetlające slajdy czy powiększone plany, a także nieduże makiety wybranych budynków są esencją wystawy. Kuratorka Nina Berre podzieliła obiekty na grupy, które dotyczą budownictwa jedno- i wielorodzinnego, projektów rządowych i edukacyjnych, instytucji kulturalnych, a także tych stworzonych poza granicami Norwegii.
Korsgata 5 Plomba w Oslo
Dwa działy wydają mi się szczególnie ciekawe. Jeden związany jest z połączeniem starych budynków z nowymi, jak na przykład siedziba wydawnictwa Gyldendal w Oslo i kamienica Borkeplassen w Trondheim. W siedzibie wydawnictwa zostały zachowane dwie fasady z lat 80. XIX wieku a następnie nakryte szklanym dachem. Architektom udało się zatrzymać czas i ocalić fragmenty przeszłości, które wbudowano w ultranowoczesne atrium.
Borkeplassen, Trondheim
Instalacje architektoniczne to druga grupa projektów jak Tubaloon, „latarnia” w Sandnes i ogniska dla dzieci z przedszkola w Trondheim. Każdy z tych przykładów charakteryzuje niezwykle oryginalny kształt. Wzniesiona w roku 2006 muszla koncertowa w Kongsbergu ma rzeźbiarską formę, a wykonana została z tkaniny PCV i stalowej ramy. Cebulasty kształt ma pawilon przeznaczony na ogniska, a w deszczowe dni może służyć dzieciom za plac zabaw. Architekci użyli odpadków z placu budowy znajdującego się w pobliżu, układając prostopadłościenne kostki sosnowe w zwężającą się ku górze wybrzuszoną bańkę. Trzeci obiekt - „latarnia” tak naprawdę jest zadaszonym pawilonem, który ma być miejscem spotkań. Dach jest misterną konstrukcją złożoną z sosnowych desek i laminowanego szkła. Po zmierzchu jest on podświetlany, dlatego obiekt nosi nazwę „latarni”.
Patrząc na to, co zostało zaprezentowane na wystawie, można łatwo znaleźć cechy charakterystyczne architektury norweskiej. Duże powierzchnie szklane, ogromne okna-ściany, wysokie pomieszczenia czy gładkie powierzchnie ścian. Drewno, stal i beton to podstawowe materiały.
Ci, którzy wgłębią się w teksty katalogu towarzyszącego wystawie, zmienią zupełnie pogląd na norweską architekturę. To, co wydawało się zwykłą dokumentacją co ciekawszych projektów, tak naprawdę jest zakrojonym na szeroką skalę projektem nadzorowanym przez rząd norweski. Nic nie dzieje się poza ich wiedzą [1].
Bank Nasion Svalbard Global SvalSatveien
Wystawa jest kolejnym etapem prezentacji zmian zachodzących w norweskiej architekturze od 1975 roku. Projekt ten realizowany jest przez Norweskie Muzeum Architektury. Mniej więcej w pięcioletnim cyklu organizowane są wystawy dokumentujące postępy w zabudowie norweskich miast. Ich celem jest, jak łatwo się domyślić, ukazanie polityki państwa i świadomego mecenatu rządu Norwegii. Strategia polityczna jest wyraźnie określona, nastawiona na zrównoważony rozwój i kultywowanie wiedzy [2]. Jak podkreśla autorka tekstu, taka postawa wynika ze skandynawskiego modelu państwa dobrobytu i przejawia się w szczególnej dbałości o jakość i spójność – w tym przypadku architektury. Tylko czy aby polityczne ambicje nie ograniczają kreatywności architektów? Tego Nina Berre nie komentuje, zwraca jednak uwagę na fakt, że rzeczywistość i intencje mogą się nieco mijać w momencie akceptacji projektów. Patrząc na mimo wszystko spójną wizualnie architekturę, można wywnioskować, że ta granica swobody jest spora. Nie są to w żaden sposób zuniformizowane budynki, każdy projekt stawia na innowacyjność i pomysłowość, co nie wyklucza – i wydaje mi się, że o to chodzi – jasnej i sprecyzowanej wizji współczesnego miasta. Jakkolwiek negatywnie kojarzy się ustalanie z góry pewnych typów budownictwa (a zwłaszcza w Polsce okresu PRL-u), nie można tego samego powiedzieć o istniejącej architekturze norweskiej. Mecenat rządu obejmuje jedynie budynki użyteczności publicznej – Opera w Oslo, więzienie Halden czy słynny Bank Nasion Svalbard Global. Takie projekty jak budownictwo jednorodzinne czy lokalne gmachy instytucji są indywidualnymi zleceniami o jednostkowym charakterze, co wyraźnie jest widoczne na wystawie i przywołanych przykładach.
Skocznia narciarska Holmenkollen, Oslo
Ważnym elementem każdej inwestycji są pieniądze, a rząd Norwegii je posiada i świadomie inwestuje w projekty architektoniczne, pozwalając realizować wizje dużych i małych biur architektonicznych. Wizją władz jest stworzenie wizerunku nowoczesnego, bogatego państwa poprzez zaangażowane w rozwój architektury, a za tym idzie zatrudnianie rodzimych architektów. Projektanci mają niezwykle sprecyzowany obraz a poczucie przestrzeni i świadomość krajobrazu przekładają się na ich projekty. Brzmi to jak warunki idealne – kreatywni projektanci i bogaty mecenas. Zgadzam się w pełni ze stwierdzeniem Christera Malmströma, że norweska architektura stanowi znak rozpoznawczy tego kraju [3] i z pewnością ma wiele do zaoferowania.
Współczesna Architektura Norweska 2005-2010
Międzynarodowe Centrum Kultury w Krakowie
13.02-01.04.2012
kurator: Nina Berle
zdjęcia: Rafał Małecki
[1] N. Berre, Odkrycia, katalog „Współczesna Architektura Norweska 2005-2010”, MCK, Kraków 2012.
[2] Tamże, s.11.
[3] Ch. Malmström, Od pejzażu ze snów do miasta rzeczywistego, katalog "Współczesna Architektura Norweska 2005-2010”, MCK, Kraków 2012, s. 24.
PRZECZYTAJ TAKŻE - Architektura z perspektywy fiordu