W przypadku takiego festiwalu jak Unsound nie powinno się mówić o „gwiazdach”, zatem wspomnę raczej o artystach, którzy mogą być szerzej znani. Występ Biosphere (Geir Jenssen) oraz duetu Stars of the Lid (Brian McBride oraz Adam Wilitzie) w Kościele Św. Katarzyny będzie nie lada gratką dla wielbicieli rozlewających się dźwięków ambientu. Biosphere to przeszło dwudziestoletni, jednoosobowy projekt norweskiego muzyka Geira Jenssena, który odegrał ważną rolę na początku lat 90., kiedy to ambient house rozwijał się jako ważna część młodej jeszcze wtedy w Europie kultury klubowej. Muzykę Jenssena określa się jako arctic ambient – artysta czerpiąc inspiracje z krajobrazu rodzimej Norwegii i używając (szczególnie w ostatnich latach) metody field recording tworzy wspaniałe, czasami mroczne, czasami majestatyczne muzyczne obrazy arktycznego krajobrazu. Twórczość Stars of the Lid dla laika może wydać się bardzo podobna do muzyki Biosphere, jednak różnice są znaczne, przede wszystkim w inspiracjach i samym brzmieniu, czy raczej wybrzmiewaniu.
Ponownie, na tegorocznym festiwalu będzie dużo dubstepu. Tym razem organizatorzy sięgnęli głębiej i sprowadzili samego szefa wytwórni Hyperdub – Kode9 (Steve Goldman), który wystąpi wraz z pół-rapującym, pół-recytującym Space Apem. Do grona dubowców dołączy holenderski muzyk 2562, Ikonika i Untold. Podczas festiwalu będzie można potańczyć do minimal techno i dobrego house’u, a wykonawcą wartym zapamiętania na pewno jest Monolake (Robert Henke). Jego występ pt. _Live Surround_ będzie miał eksperymentalny charakter, dla uzyskania efektu imprezy elektronicznej o nowych jakościach będzie wykorzystywał wielokanałowy dźwięk. Wspomniane już przeze mnie zabawy z world music przyniosą najprawdopodobniej fantastyczne efekty. Wystarczy wymienić grupę Moishe Moishe Moishele, której członkowie, jak sami twierdzą, grają „żydowski acid house” albo awangardowy projekt Digital Fanfare białoruskich muzyków klasycznych i szwajcarskiego producenta muzyki elektronicznej, którzy podczas festiwalu zadebiutują na żywo.
Pozostaje jeszcze grupka muzyków, których twórczość można wrzucić do worka „muzyka eksperymentalna”. W każdym razie będzie trochę drone’u, a to za sprawą niezłej Grouper (Elizabeth Harris), która gra „lekki”, trochę folkowo-psychodeliczny drone (jednak nie idzie tak daleko jak np. Pocahaunted, w stronę muzyki szamańskiej) oraz sensacji, która zelektryzowała wielu wielbicieli wibrujących brzmień, czyli zespołu Sunn O))). Bazowo duet (choć na ostatniej płycie skorzystali z dodatkowych instrumentów), będący czołowym przedstawicielem doom metalu połączonego z dronem, czasem określanego jako doom drone, czyli muzyki ciężkiej, powolnej i destrukcyjnej, przetaczającej się po słuchaczach jak walec. Występy Sunn O))) na żywo przeszły już do legendy ze względu na intensywność fizycznego odbioru dźwięków. Wibracje, pogłos i niskie częstotliwości, na których opiera się muzyka tego zespołu, potrafią bardzo szybko doprowadzić do bólów głowy, złego samopoczucia i tym podobnych. Muzykę ambient porównuje się często do morza – jest rozległa i stateczna. Muzyka Sunn O))) to najciemniejsze i najgłębsze miejsce Rowu Mariańskiego, w którym ciśnienie rozsadza wszystko i w którym życie jest niemożliwe.
Wszystko wskazuje na to, że Unsound powtórzy swój ubiegłoroczny sukces artystyczny. I oby tak dalej, bo to mój faworyt wśród krakowskich festiwali muzycznych.
"Unsound":http://unsound.pl/pl
20 – 24 października, Kraków
« powrót