Alexander Payne, obok Todda Solondza (Opowiadanie, Palindromy) i Noaha Baumbacha (Walka żywiołów, Margot jedzie na ślub), jest amerykańskim twórcą kina autorskiego, którego interesuje rodzina. Domeną reżysera jest kameralny dramat, natomiast narzędziami twórczej pracy są wnikliwa psychiczna obserwacja oraz realizm, który przybiera odcień tragikomiczny. Gdyby pokusić się o próbę pobieżnej charakterystyki stylu każdego z wymienionych filmowców, twórczości Solondza można by nadać etykietę hiperrealistycznej groteski, Baumbacha wyodrębnić za sprawą amorfizmu i literackości narracji, zaś atrybutem Alexandra Payne'a bezapelacyjnie jest ironia. Reżyser posługuje się nią w sposób mistrzowski, by wyrazić dystans do fenomenu ludzkiego życia i zarazem dotrzeć do jego głębi.
    
Twórca posiada również rzadką umiejętność dowartościowania codzienności, która stanowi kanwę dla mikrodramatów wykreowanych w jego opowieściach. Bohaterowie poprzednich filmów: emerytowany urzędnik (Schmidt) oraz para przyjaciół – niespełniony pisarz i jowialny aktor (Bezdroża) wiodą właściwie przeciętne, niezbyt bogate w nieoczekiwane zwroty akcji życie. Mają prozaiczne problemy, takie jak przejście na emeryturę i dostosowanie się do nagłej zmiany tempa życia; pogodzenie się z rozwodem czy uniesienie konsekwencji jednorazowej zdrady. Ale jednocześnie mierzą się z najbardziej dramatycznymi decyzjami, są zmuszeni, by stanąć oko w oko z prawdą o sobie. Docierają do punktu zwrotnego i potrzebują na nowo określić siebie, nadać sens swej egzystencji.

W przypadku Spadkobierców próba, jakiej zostaje poddana rodzina Kingów, jest ze swej natury dramatyczna. Nieszczęśliwy wypadek, a w jego następstwie śpiączka żony i matki dwóch córek, rozregulowuje naturalny rytm codzienności zwykłej rodziny. Męski protagonista, w którego wcielił się, w niegwiazdorski sposób, George Clooney, zostaje oderwany od obowiązków zapracowanego prawnika. Czuwając przy nieprzytomnej żonie, zdaje sobie sprawę z truizmu, który zwykliśmy wyrażać słowami wiersza księdza Jana Twardowskiego – kocha, ale nie zdążył tego odpowiednio okazać. Teraz może już być za późno. Tymczasem, w związku z nieobecnością żony, czeka go dawno zapomniany obowiązek opieki nad córkami. Tym trudniejszy, że dziewczęta dzieli duża różnica wieku, więc konieczne będzie zastosowanie zróżnicowanych środków wychowawczych. Dziesięcioletnia Scottie radzi sobie z kryzysem emocjonalnym dzięki kontrowersyjnym praktykom artystycznym, zaś siedemnastoletnia Alex sięga po bardziej tradycyjne środki – używki oraz psychiczne wyparcie. Bezradny, pozbawiony autorytetu ojciec nie poddaje się w staraniach o odnowienie relacji z córkami. Nawet jeśli dwie strony nie znajdują porozumienia i ranią się nawzajem, podtrzymują dialog, nie oddalają się od siebie.

Utwór Payne'a obiera za temat najtrudniejszy, transgresywny moment w życiu człowieka. W kulturach plemiennych rytuałom przejścia, takim jak narodziny, małżeństwo czy śmierć, towarzyszyły obrzędy angażujące wspólnotę, ułatwiające jej członkom zetknięcie z nieznanym. Człowiek cywilizacji zatracił zarówno ideę wspólnotowości, jak i wiarę w obrzędowość, stając się bezbronnym wobec traumy nieistnienia. Payne ukazuje śmierć w jej wielu odcieniach – tragicznym i irracjonalnym, wzniosłym i banalnym – z perspektywy tych, którzy są jej świadkami. Portretuje postawy ludzi, którzy wobec potęgi i nieuchronności śmierci są słabi i nieodporni, a przecież sobie radzą. Przechodzą przez wstrząsające, reorganizujące egzystencję doświadczenie metafizyczne. Na szczęście zostaje ono rozproszone i przetworzone przez żywioł codzienności, która pozwala zachować równowagę. I to jest zwykłe, naturalne, właściwe.

Obserwacja życia codziennego w sytuacji krytycznej przynosi, zamierzone przez reżysera, tragikomiczne rezultaty. Ironia losu, która służy za zasadę świata, decyduje o tym, że Elizabeth, choć pogrążona w śpiączce, staje się motorem napędzającym akcję, stymulującym gorączkowe, chaotyczne działania postaci. Wiadomość o zdradzie żony i przeświadczenie o niechybnym rozkładzie związku wyzwala w bohaterze nawałnicę emocji: chęć konfrontacji z kochankiem, pragnienie odwetu, poszukiwanie zadośćuczynienia, by wreszcie doprowadzić do wybaczenia i pojednania. Paradoksalnie, rozmowy Matta ze śpiącą żoną oraz wzruszający, skromny akt pożegnania pełnią funkcję konsolidacyjną i ustanawiają symboliczne przymierze między małżonkami, którzy utracili bliskość.
   
Gdyby filmy Payne'a pozbawić lekkości, jaką nadaje mu komediowe zabarwienie, mielibyśmy do czynienia z dylematami i problemami bergmanowskimi. Jednak amerykański reżyser nigdy nie pozostawia swoich bohaterów w desperacji, bez światełka nadziei. Wierzy, że człowiek znajduje myśl – niteczkę, której się chwyta i dzięki której na nowo zagnieżdża zagrożone istnienie. Dla Schmidta była to korespondencyjna adopcja, dla pisarza z Bezdroży - szansa na nową miłość, zaś Kingowi ocalenie niesie odzyskana w obliczu kryzysu rodzina. Akcentowanie związków międzyludzkich jako niezbędnych składników indywidualnego rozwoju człowieka czyni utwory Payne'a głęboko humanistycznymi.
        
Obok głównego nurtu opowieści toczy się wątek, który można by określić jako kolonialny. Kingowie są bowiem spadkobiercami polinezyjskiego dziedzictwa Hawajów. Zarówno w sensie dosłownym – spadek stanowi dziewicza ziemia jednej z wysp – jak i metaforycznym, poprzez tradycję i język, które – przenoszone we krwi, lecz niepielęgnowane – zanikają. Hawaje straciły niezależność państwową z początkiem dwudziestego wieku, ale już przez poprzednie stulecie ulegały nieodwracalnemu procesowi anglicyzacji. Mieszanie się ras oraz ekonomiczne i kulturowe wpływy Zachodu odcisnęły swe piętno na tyle, że hawajski folklor stał się, również dla miejscowych, jedynie atrakcją turystyczną. Nie należy oczekiwać, że za sprawą filmu Payne'a poszerzymy wiedzę o starożytnej kulturze Hawajów. Zdaje się, że nie posiadają jej sami bohaterowie. Mimo to wzywa ich utracona scheda. Uniwersalne doświadczenie Matta Kinga zbliża go do ojczyzny przodków i nie może pozostać bez wpływu na wiążącą decyzję w sprawie ziemi. Być może utopijną, ale szlachetną. W końcu takie rozwiązania pragniemy oglądać w kinie.





Spadkobiercy (The Descendants)
reżyseria: Alexander Payne
scenariusz: Alexander Payne, Nat Faxon, Jim Rash
zdjęcia: Phedon Papamichael
obsada: George Clooney, Shailene Woodley, Amara Miller, Nick Krause, Patricia Hastie, Beau Bridges i inni
kraj: USA
rok: 2011
czas trwania: 115 min
premiera: 16 listopada 2011 r. (USA), 17 lutego 2012 r. (Polska)
Imperial - Cinepix