Na pozór powieść Śmierć nie ulega przedawnieniu utkana została z elementów doskonale już znanych z innych kryminałów: są w niej dosyć „zwyczajne” zbrodnie (na przykład przemoc domowa wobec dzieci), jest grupa policjantów z wydziału zabójstw zmagająca się z przestępczością w dużym mieście (akcja rozgrywa się w Monachium), jest w końcu główny bohater, nadkomisarz w średnim wieku, dziwak i ekscentryk, który jest jednak wyjątkowo skuteczny w policyjnej robocie. Ale tylko na pozór…

Najpierw słów kilka o fabule. Monachijscy policjanci prowadzą równolegle kilka spraw. Najważniejsze są dwie: poszukiwania sprawców serii brutalnych napaści na taksówkarzy i „odgrzana” sprawa zaginionej sześć lat wcześniej dziewczynki, której ciała nie odnaleziono. W obie emocjonalnie zaangażowany jest główny bohater powieści, nadkomisarz Polonius Fischer. Bandyci tak skatowali jego kobietę-taksówkarkę, że trafiła do szpitala w stanie śpiączki, zaś sprawa zaginionej dziewczynki lata temu o mało nie zrujnowała jego policyjnej kariery.
Do tego dręczą go wyrzuty sumienia, że nie zrobił wystarczająco wiele, aby do końca wyjaśnić ten tajemniczy przypadek. Wbrew wszystkim i wszystkiemu postanawia jeszcze raz zająć się sprawą zaginionej.

Fischer to jak dla mnie jedna z najbardziej pokomplikowanych, frapujących postaci z prozy kryminalnej. Syn prostytutki, przez lata zakonnik (benedyktyn), po kryzysie wiary zdecydował się pracować w policji i stał się jednym z efektywniejszych śledczych monachijskiej policji. Zdystansowany, może nawet nieco aspołeczny, a przy tym bardzo empatyczny. Sprzeczność? A jakże, to postać pełna spękań… Koledzy uważają go wirtuoza przesłuchań, który potrafi wyciągnąć prawdę z każdego, płynnie przechodząc z roli współodczuwającego spowiednika w rolę bezlitosnego inkwizytora. I właśnie opisy przesłuchań są najbardziej poruszającymi fragmentami powieści Ani.

Fischer uważa, że każdy człowiek skrywa w sobie „wewnętrze więzienie”, w którym zamyka traumy, lęki, wyparte kłamstwa… Jego zadaniem jest włamanie się tam, za pomocą wszelkich możliwych środków. W imię prawdy i sprawiedliwości. Już przesłuchanie młodej matki, która udusiła swojego synka, jest bardzo sugestywne, pełne emocji (opis bezgłośnie płaczącej policyjnej protokolantki jest bardzo poruszający). Ale to nic w porównaniu z przesłuchaniem – kluczowym dla całej akcji powieściowej – matki zaginionej dziewczynki, które odbywa się w nocy na cmentarzu, nad pustym grobem córki – oczywiście z pogwałceniem wszelkich policyjnych procedur. Ani napisał o tym tak sugestywnie, porażająco, z takim ładunkiem emocji, że nie byłem w stanie przeczytać tego za jednym razem.

Mocna rzecz. Bardzo!


Friedrich Ani, Śmierć nie ulega przedawnieniu,
przeł. Elżbieta Kalinowska,
Czarne, Wołowiec 2011

Robert Ostaszewski - pisarz, krytyk literacki, wydał (wraz z Martą Mizuro) powieść kryminalną Kogo kocham, kogo lubię. Wkrótce nakładem wydawnictwa W.A.B. ukaże się jego kolejny kryminał Sierpniowe kumaki napisany wspólnie z Violettą Sajkiewicz.

Tekst pochodzi z blogu Autora