Spektakl jest przykładem „rozkwitającego” utworu artystycznego. Jak twierdzi sam dyrektor Śląskiego Teatru Tańca, Jacek Łumiński, znaczący wpływ na formę widowiska miało, poprzedzające polską premierę, miesięczne tournée zespołu po Azji, obejmujące Seul, Sajgon, Pekin oraz Macau. Każde wystawienie wiązało się z częściową zmianą struktury spektaklu. Wzbogacany o indywidualne wrażenia i emocje tancerzy, stawał się coraz bardziej wielowarstwowy i innowacyjny w swoim przekazie.
Nie całkiem ciemny, nawet kolorowy jest złożony z krótkich historii ukazujących, jak wielobarwny i skomplikowany jest człowiek. Tancerze za pomocą „piramid ludzkich” budowanych spontanicznie, w nieustannym ruchu, manifestowali potrzebę przynależenia do grupy społecznej, a jednocześnie niebezpieczeństwa z tym związane. Zawrotna prędkość, z jaką dokonywały się zmiany w zachowaniach tancerzy, oraz symultanizm zdarzeń rozgrywanych na scenie chwilami utrudniały odbiór, aczkolwiek zwracały uwagę na istotę spektaklu – nieprzewidywalność każdego człowieka, jego indywidualizm duchowy i fizyczny. Widowisko oparte na koncepcie zbudowanym przez Jacka Łumińskiego porusza również problem globalizacji. Nieustanny ruch obrazuje próbę ucieczki od destrukcyjnej przeciętności.
Bardzo ważną część spektaklu stanowią wypowiedzi samych artystów. Są to wycinki z przeszłości, które przytaczają, nieraz żenujące historyjki, w żaden sposób niepomagające odbiorcy poznać tancerzy bliżej, jednak dla nich samych wypowiedzenie ich na głos jest istotne. Dla niektórych to możliwość powrotu do dzieciństwa, dla innych – szansa na zerwanie z bolesną przeszłością.
Fundamentalną rolę w spektaklu odegrała muzyka. Utwory Vivaldiego, przeplatane z polską muzyką ludową czy Suicide, uwypuklają główny problem poruszany w przestawieniu – różnice kulturalne, tożsamościowe; jak również budują specyficzny, nietuzinkowy nastrój widowiska. Warto także zwrócić uwagę na różnorodne kostiumy tancerzy, które podkreślają, że nie jest to szablonowa grupa, lecz zbiór zróżnicowanych jednostek. Istotną rolę odegrało również światło, budując nastrój przedstawienia, oraz ciekawe wykorzystanie rekwizytów, przede wszystkim intrygujący taniec na drabinie.
Widowiska Śląskiego Teatru Tańca nie można sprecyzować, dookreślić. Nieporównywalnego i nowatorskiego stylu choreograficznego Łumińskiego nie sposób zamknąć w jakichkolwiek ramach, poruszyć wszystkich wątków zawartych w jego koncepcji, odkryć każdy ukryty symbol. Ja skupiłam się na zinterpretowaniu spektaklu w kontekście zagubionej jednostki, poszukującej prawdy o sobie. To historia człowieka znajdującego się na granicy przeszłości i przyszłości, jednocześnie pragnącego samotności, jak i akceptacji ze strony społeczeństwa. Emocje związane z tym stanem świetnie wizualizują tancerze STT ruchem scenicznym oraz mimiką twarzy. Uważam jednak, że warto rozważyć również inne możliwości odczytania przekazu widowiska, ponieważ zamysłem twórców takich spektakli, jak Nie całkiem ciemny, nawet kolorowy, jest osobista refleksja nad poruszanym tematem.
Śląski Teatr Tańca
Nie całkiem ciemny, nawet kolorowy (na szczycie góry trudno się zgubić)
Choreografia: Jacek Łumiński
Muzyka: Arturas Brumsteinas, Polska muzyka ludowa, Suicide (band), Kampec Dolores, Diamanda Galas i Antonio Vivaldi
Tańczą: Korina Kordova, Katarzyna Sikora, Sylwia Hefczyńska – Lewandowska, Sebastian Zajkowski, Tomasz Graczyk, Jacek Szwesta, Song Nan
Światła: Paweł Murlik
Premiera w Nowym Jorku – 18.08.2011