W Mission: Impossible – Ghost Protocol, filmie dokumentującym pracę szpiegów, gdzie Ethan Hunt oraz IMF [Impossible Mission Force] uchylają rąbka tajemnicy na temat swoich niemożliwych misji, brakuje tylko jednego znajomego elementu podanego w nowej oprawie. Nie spotkamy tu agenta Luthera Stickella [aka Ving Rhames]. Po wyjątkowo długich staraniach, przekupieniu kilku pośredników [również tych o z rosyjska brzmiących nazwiskach, których rzecz jasna – nie mogę zdradzić, ściśle tajne] udało mi się skontaktować ze specjalnym agentem Stickellem. Zgodził się wyjaśnić, dlaczego tym razem nie dołączył do technicznego zaplecza agenta Hunta. Ten fascynujący, szczerze zabawny rozmówca i... prawdziwy fan kina, tylko z Czytelnikami e-splot.pl dzieli się swoimi spostrzeżeniami na temat najnowszej fabularyzacji działań IMF, której dokonał Brad Bird, wcześniej spec od animacji, również oskarowych: Ratatuj i Iniemamocni.
Kaja Klimek: Proszę pozwolić, że najpierw wyrażę ogromną wdzięczność za to, że zgodził się pan na rozmowę. Starałam się zachować wszelkie środki ostrożności, których wymagał pan przy pierwszym kontakcie. Przyznam szczerze, że byłam przekonana, że to będzie misja zaiste niemożliwa!
Luther Stickell: [śmiech] Nie ma sprawy, to dla mnie prawdziwa przyjemność. Ethan Hunt [aka Tom Cruise, wszystkie przypisy od red.] przez te wszystkie lata nauczył mnie, że wszystko może się udać. Nie ma spraw beznadziejnych. Takich trzech, jak nas dwóch, to nie ma ani jednego. Znasz to powiedzenie? Zawsze bawi mnie do łez.
To prawda, jest zabawne, choć w sumie nie do końca wiadomo, o co w nim chodzi, prawda? Ale skoro tak płynnie przeszliśmy do pańskiej znajomości z Ethanem, zahaczmy o Ghost Protocol, ostatnią z dotychczasowych misji: niemożliwych. Niestety nie bierze pan w niej udziału. Jak to się stało?
Kryzys. Cięcia. Decyzja wierchuszki. Każą to jadę, nie każą – zostaję w domu i cieszę się normalnym życiem. Ale ciemne okulary mam zawsze pod ręką, jeśli wiesz o co mi chodzi. Zawsze jestem gotowy w trzy – co ja mówię, półtorej! – minuty wyjść z domu i ruszyć na misję [sprawdza komórkę]. W przypadku Ghost Protocol tak się nie stało, ale też sytuacja była trochę inna. Nie będę wdawał się w szczegóły, bo warto, żeby twoi czytelnicy wybrali się do kina i obejrzeli, z czym Ethanowi przyszło się borykać tym razem. Ale przyznam szczerze, że jak niektórych tajnych i poufnych misji, których dokumentacji nie ujawniliśmy szerszej publiczności – a wierz mi, było ich do tej pory o wiele więcej niż trzy – w tym wypadku czuję lekkie ukłucie zazdrości, że mnie nie zabrali. Powiem tak: zazwyczaj to ja byłem wesołkiem-technikiem w drużynie. Tutaj Benji Dunn [aka Simon Pegg] częściowo przejmuje moją rolę... Nie zrozumcie mnie źle, Benji to naprawdę świetny gość. Uwielbiam jego akcent, miło patrzeć, z jaką uciechą wreszcie zrzucił kitel [to jego pierwsza misja: niemożliwa w terenie] i może pochwalić się swoimi gadżetami.
[przerywa] Luther... Mogę mówić ci Luther, prawda? Proszę, nie zdradzaj za dużo szczegółów!
Okej, okej, zapędziłem się. Wybaczcie.... No i jasne, że możesz, tym bardziej, że z moich źródeł wiem, że znasz i lubisz ten serial [nawiązuje do serialu BBC z Idrisem Elbą]. Wracając do tematu. Ethan i jego żądza bycia wiecznie w centrum uwagi, bo na tym chyba skończyłem? Tak było przez lata, ale chłopak się rozwinął, dorósł, spoważniał od tamtego 1996 roku. O Mamo, to już tyle lat minęło! Starzejemy się... [puszcza oko i gładzi się po łysinie].Nieważne zresztą, prawdziwy agent na emeryturę nie przechodzi nigdy. Spójrz tylko na Jamesa. Wiesz, o którym Jamesie mówię? Tym staruszku z Wysp, co zawsze od nazwiska się przedstawia [rechocze; i to adekwatne słowo]. Etan, inaczej niż Jamek, niespecjalnie wdawał się w romanse. Najpierw myślał tylko o misji, potem myślał o misji, potem długo, długo o niczym innym, potem o misji... a na końcu pojawiały się kobiety... Pamiętasz tę naszą przygodę hiszpańsko-australijską na przełomie mileniów? Tę z dużą ilością motocykli i wirusami o greckich nazwach? John Woo to ma fantazję. Myślałem, że z tą Złodziejką [Nyah Nordoff-Hall aka Thandie Newton] to będzie „to”, ale „to” jednak nie potrwało zbyt długo. Misja jednak zawsze ostatecznie była na pierwszym miejscu. Do chwili, gdy pojawiła się Julia [aka Michelle Monaghan]. Ale o tym nie chciałbym rozmawiać.
Oczywiście, zostawmy ten temat... Wspomniałeś o Benjim i jego gadżetach.
No tak, nowoczesne technologie to mój konik. Dużo się na tym polu zmieniło. Pamiętam te czasy, gdy szukaliśmy dyskietki. Pamiętam, jak ciągle rozłączał się nam Internet w pociągach i jak traciliśmy łączność, bo szumiały wentylatory. A dzisiaj mają kamery w formie soczewki kontaktowej! Co za udogodnienie! Co prawda my zawsze mieliśmy te opatentowane specjalne maski i modulatory głosu. Świetny z tym był ubaw po godzinach pracy... Ale o tym może, jak to się u nas w Stanach mówi, off the record. Zawsze było też dużo sprzętu do wspinaczki, bo co jak co, ale Ethan to chłopak, który lubi się wspinać, nawet bez zabezpieczenia. Szalony gość. Uwielbia też akrobacje i zjazdy na linach. A propos lin, znasz tę najsłynniejszą scenę, którą później nawet sparodiowaliśmy? Potem jeszcze sparodiowali ją w Shreku... Zabawny film, ale tylko jedynka. Brad też nawiązał do tamtej sceny w czasie przygotowań do ostatniej akcji. Powiem tylko tyle, że wiąże się to z tym nowym tajemniczym gościem [William Brandt aka Jeremy Renner] i... kolczugą. Te wszystkie liny przypomniały mi się, gdy oglądałem zapis innej akcji z Ghost Protocol. Bo widzisz, Benji niby ma ten cały supernowoczesny sprzęt, który widać już nawet w trailerze, ale ostatecznie czasem tylko stara dobra lina potrafi uratować sytuację. Pomnijcie moje słowa przy perypetiach towarzyszących spotkaniu w najwyższym budynku świata w Dubaju. Plakat też do tego nawiązuje. Swoją drogą kawał dobrej graficznej roboty, nie sądzisz?
O tak, plakat jest naprawdę świetny. Ale mówiłeś o trailerze. Czy twoim zdaniem on adekwatnie oddaje to, jak przebiegać będzie misja Ghost Protocol?
Wiem, o co ci chodzi. Świetnie się rozumiemy swoją drogą, jakbym rozmawiał ze sobą. Trailer, który mi pokazałaś [mowa o tym, który można obejrzeć w polskich kinach], jest, cytując naszego kolegę po fachu – wstrząśnięty, ale i mocno zmieszany. I bez oliwki. Czyli: cechuje go wyjątkowo ostro zaburzona chronologia w służbie reklamy. Szczególnie wyraźnie widać to, gdy ogląda się go po filmie, co też ma swoje zalety i jest dodatkowym źródłem rozrywki, które bardzo sobie cenię. Najbardziej jednak zastanawia mnie zamazanie tej świetnej koszulki Ethana ze znanym muzykiem urodzonym w USA [śmiech] w scenie wysadzenia Kremla. I jak ściąga tę kurtkę... Pomyślałem sobie wtedy: „Ryan Gosling nie zrobiłby tego lepiej” [LS ma tu na myśli scenę na parkingu stadionu w filmie Drive]. Swoją drogą: Wielkie nieba, wysadzić Kreml na samym początku filmu! Brad wziął sobie do serca słowa Alfreda Hitchcocka... [spogląda sponad okularów przeciwsłonecznych] Tak, lubię też klasyczne kino. Najpierw trzęsienie ziemi, a potem napięcie rośnie, dobrze pamiętam? To trzeba mieć naprawdę mefistofeliczną osobowość!
Skoro jesteśmy przy mefistofelicznych osobowościach... Porozmawiajmy przez chwilę o szwarccharakterze.
Powiedziałbym, co o tym całym Kurcie Hendricksie [aka Michael Nyqvist] myślę, ale nie wypada, bo nie chciałabyś zacytować... Poza tym znowu byś mnie zaczęła uciszać, że za dużo zdradzam widzom, którzy jeszcze w kinie nie byli, prawda? Wiem przecież, że spoilerowanie powinno być karane bez sądu. Zatem ograniczę się tylko do stwierdzenia, że jak na szwarccharakter – wyjątkowo wredny. Nawet ten blondyn, z którym musieliśmy się męczyć poprzednim razem [Owen Davian aka Philip Seumour Hoffman] i organizować mu tę jego upragnioną „króliczą łapkę” to było w porównaniu z nim małe piwo. Mimo tej całej akcji z Julią.... Ale jak mówiłem, o tym nie chcę rozmawiać.
Tak, tak. Oczywiście. Zmieńmy temat na lżejszy. Jak podoba ci się ostatnia kolekcja Versace?
[śmiech] Hej, dziewczyno, znasz mnie na wylot. Do dziś nie mogę odżałować tych dwóch przepięknych garniturów, które mi podziurawili w czasie naszych misji. Jasna sprawa, że od lat cenię sobie szyk i elegancję i mam słabość do tego domu mody. Versace nadal niezastąpiony. Ale garnitury Williama i Ethana całkiem nieźle skrojone.
[Atmosfera się rozluźnia, wywiad zmierza do końca. Przez chwilę rozmawiamy o Nicolasie Cage'u, Luther jednak nie autoryzował tego fragmentu, pozwolił jedynie o tym wspomnieć]
Pozostaje mi zatem zapytać o twoje najbliższe, oczywiście nie te opatrzone klauzulą „ściśle tajne”, plany. Powiedz zatem jeszcze, czy szykujesz dla swoich fanów, w tym mojej skromnej osoby, jakieś niespodzianki?
Tak mam jedną. Szczegóły w Mission: Impossible – Ghost Protocol. Gdybym zdradził więcej, musiałbym cię zabić. A ten wywiad uległby zniszczeniu za 5 sekund [śmiech].
Miejsce wywiadu: ściśle tajne
Czas wywiadu: ściśle tajny
Temat wywiadu: Mission: Impossible – Ghost Protocol
Misję poprowadził: Brad Bird
Misję zaplanowali: Josh Appelbaum i André Nemec
Założyciel IMF: Bruce Geller (serial Mission: Impossible)
Agenci: Tom Cruise, Simon Pegg, Jeremy Renner, Paula Patton.
Szwarcharakter: Michael Nyqvist
Rok 2011
Kaja Klimek - rocznik 84, pochodzi z Tarnowskich Gór. W KPSC UJ przygotowuje pracę doktorską na temat remiksu w kulturze popularnej. Tłumaczka filmów i książek. W 2011 roku wyróżniona w konkursie dla młodych krytyków filmowych im. Krzysztofa Mętraka. Lubi plastikową biżuterię i serial Moda na sukces. Ale najbardziej Nicolasa Cage'a.