Analitycy rynku twierdzą, że diamenty to w oczach polskich biznesmenów coraz lepsza inwestycja. Bez wątpienia Anatomia strachu dobrą inwestycją nie była, bynajmniej nie wkroczyła (ang. trespass) też na ekrany z hukiem i trzaskiem. Wkład: 35 milionów dolarów – zysk: ledwo kilkadziesiąt tysięcy i ekspresowe wyjście z kin w stronę supermarketowych półek z DVD; u nas: nawet nie w pierwszej dziesiątce kinowych premier jesieni. Czy najnowszy film Joela Schumachera z diamentem wśród aktorów (łac: diamentum – niepokonany, niezniszczalny) Nicolasem Cagem oraz Nicole Kidman, która diamentowe zegarki oraz same diamenty kocha (pierwsze widzimy niezmiennie w reklamach, o drugim śpiewała dekadę temu w Moulin Rouge) okradanymi, o właśnie, z diamentów, może chociaż przysporzy węglowemu kryształowi popularności na listach życzeń rodzimych złodziei? Pożyjemy, a być może zobaczymy na listach złodziejskich hitów z roku 2011. Trudno jednak stwierdzić, czy rodzimi przestępcy, jak Bolec, syn Szefa w Chłopaki nie płaczą, po inspirację i wzorce lubią sobie sięgnąć do kina (pamiętne „Kocie ruchy”, jeszcze bardziej pamiętna Śmierć w Wenecji Luchino Viscontiego). Osobiście wiem, że młodociany złodziejaszek skradziony mi jakiś czas temu portfel podrzucił, o urocza ironio, właśnie do kina. Mam nadzieję, że poszedł przynajmniej na fajny film*.
Same badania filmowych gustów żyjącej na bakier z prawem grupy społecznej musiałyby być zaiste fascynującą lekturą. Co oni oglądają? Przylądek strachu? A może Jak zabić starszą panią? Ocean's Eleven z Clooneyem czy z Sinatrą? Lepsza Włoska czy Angielska robota? W kwestii rabunkowych planów zainspirowanych kinem pozostaje mieć nadzieję, że googlając „filmy o włamywaczach i/lub atakach na domy” trafią raczej na Anatomię strachu Joela Schumachera niż Funny Games albo Nędzne psy. Przyjaciele złodzieje, apeluję. Zaklinam, na własność naszą, na wolność waszą, obejrzyjcie film Schumachera. Jak to się robi, uczcie się od ekipy Eliasa (w tej roli Ben Mendelsohn i jego wspaniały wąsik).
Konstrukcja filmu jest klasyczna, a cel napadu prosty – na bazie wiedzy operacyjnej zdobytej na etapie przygotowawczym okraść trzeba sejf bogatego handlarza diamentów. Motywacją wspólną szajki – szybki, dynamiczny i wysoki zarobek. Każdy z jej członków ma też swoje cele i aspiracje, ukryte i jawne, z czasem przesłaniające motywację pierwotną.
Po co to zatem w ogóle oglądać? Właśnie dla złodziejskiej drużyny marzeń, którą zwołał Schumacher. Prześwietność szajki niech poświadczy fakt, że Nicolas Cage na pewnym etapie kręcenia Anatomii strachu ogłosił, że już nie chce być protagonistą, lecz chce zagrać w drużynie „tych złych”, co zważywszy jego filmową biografię – byłoby rzeczą wprost niebywałą! Zazwyczaj z opresji ratuje, tu chciał ją zgotować. Skoro Nicolas Cage marzył, by dołączyć do gangu Eliasa, zapewne w jakiejś fikuśnej peruce/bródce (tu ma przynajmniej fantastyczne okulary), mamy tu do czynienia z przestępczym dream teamem. Pozwólcie, że przedstawię.
Elias to używając nomenklatury zaczerpniętej z doskonale obrazującego świat przestępczy serialu The Wire – brain-mózg operacji, a zarazem największy desperado w zestawieniu, który przed niczym się nie cofnie, bo naprawdę najbardziej na świecie potrzebuje forsy. A diamenty to forsa w krysztale, jasna sprawa. Towarzyszą mu Jonah, Młodszy Brat-Psychol, który leki zamienił na tic-taki (Cam Gigandet, Wampir James z pierwszego Zmierzchu), Ty, czyli Osiłek-muscle (Dash Mihok, może jeszcze niektórzy pamiętają go z Romeo i Julii z Leonardo) oraz Dziewczyna Szefa, która crackowej fajeczki nie odkłada nawet w czasie skoku, a i lubi w eleganckie ciuchy napadanych się w wolnych (to mit, że w czasie napadu każda sekunda się liczy i trzeba zabrać fanty i w nogi) chwilach poprzebierać i ich rodzinne filmy pooglądać (Jordana Spiro). Do tego każdy z członków ekipy dysponuje pełną wolnością wyboru fantazyjnych dekoracji, którymi przyozdobi swoje oblicze. Bo tego, co przysłania fizjonomie najfajniejszych złodziei w kinie, nie można raczej nazwać kamuflażem uniemożliwiającym rozpoznanie. Poza tym i tak niezwykle prędko przestaną sobie zawracać głowy kwestią anonimowości. O co innego tu idzie.
Z czasem ważniejsze się stanie budowanie więzi z napadanymi, konflikty międzyludzkie i zwierzenia. Romantycznej relacji z panią domu towarzyszyć będą rodzinne historie, rozmowy o nerkach matki, o życiu i śmierci... Tylko Shrekowej jajecznicy nazajutrz o poranku brakuje. Bo w miarę rozwoju akcji widzimy, że im dłużej trwa to spotkanie, okraszane wybuchami entuzjazmu, bo dużo się tu krzyczy na siebie i do siebie (w różnych konfiguracjach), chwilowymi ucieczkami (Avery, córka Millerów podejmuje chyba ze trzy), tylko po to, żeby dać się złapać i wrócić ze łzami, czyżby szczęścia?, w oczach. Z każdym z przynajmniej dwustu przyłożeń pistoletu do głowy (w różnych konfiguracjach) bliżej jesteśmy do zamówienia pizzy i wymiany anegdot z lat młodości.
Z ekipą, która choć odrobinę przypomina taką, to można przecież konie kraść. Albo diamenty. Od bogatych amerykańskich pośredników, zamieszkujących wypasione (to naprawdę adekwatne określenie dla domostwa państwa Millerów) wille na odludziu, nad których bramami wreszcie ktoś by mógł zacząć umieszczać tabliczki „Właścicielu, wchodząc, żegnaj się z nadzieją, bo tu znikąd pomocy”. Dla złodziei sukces gwarantowany. No chyba, że owym pośrednikiem jest Nicolas Cage (tutaj zwie się Kyle – cóż za okropne imię), a diamentów wcale w sejfie ukrytym, a jakże, za abstrakcyjnym, szpetnym i na pewno wielce drogim obrazem – NIE MA. Ha ha! A to niespodzianka. Gdy sejf zostaje otwarty – brakuje jedynie westchnienia ulgi tak po stronie napadających jak i napadanych. Bo oto wszyscy jadą na tym samym zmierzającym donikąd wózku! Wreszcie mogą sobie dać spokój z jakąkolwiek celowością wydarzeń ekranowych i pogrążyć się w festiwalu krzyków, szarpaniny, pogoni, pogróżek, przesłuchań z pistoletem przystawionym do głowy/strzykawką do szyi. Niech żyją podejrzenia, zdrady, błagania, dobijanie targów, wyznania miłosne i szamotanina – przecinane retrospekcjami opartymi na skontrastowanych przenikających się ujęciach! I tak do pouczającego, a jakże, finału.
A diamenty? Jakie diamenty? Ktoś coś mówił o diamentach? Zapomnijmy o nich! Po co i na co komu one! Przecież Elias z ekipą swoją postawą jasno wskazują nam i wam, o przyjaciele złodzieje, że prawdziwy skarb to drugi człowiek. Skarb to rodzina i przyjaciele! Odrzućcie zatem łomy, ściągnijcie kominiarki i bieżmy wspólnie do kina póki czas! Wesołych świąt!
*W moim cudownie odnalezionym portfelu wszystko, oprócz niewielkiej sumy gotówki (która wystarczyła ledwo na dwa bilety do kina, popcorn i colę), wszystko inne było na swoim miejscu.
Anatomia strachu (Trespass)
reżyseria: Joel Schumacher
scenariusz: Karl Gajdusek
zdjęcia: Andrzej Bartkowiak
muzyka: David Buckley
występują: Nicolas „The Diamond” Cage, Nicole Kidman, Ben Medelsohn, Cam Gigandet i inni
gatunek: Kryminał, Thriller
czas trwania: 91 min
premiera: 2 grudnia 2011 r. (Polska), 1 września 2011 r. (Świat)
Monolith
Kaja Klimek - rocznik 84, pochodzi z Tarnowskich Gór. W KPSC UJ przygotowuje pracę doktorską na temat remiksu w kulturze popularnej. Tłumaczka filmów i książek. W 2011 roku wyróżniona w konkursie dla młodych krytyków filmowych im. Krzysztofa Mętraka. Lubi plastikową biżuterię i serial Moda na sukces. Ale najbardziej Nicolasa Cage'a.
Za seans dziękujęmy CINEMA CITY w Krakowie