Otwierający album Moon rozpoczyna się melodią harfy, przypominającą bajkę na dobranoc, mówiącą o upadku i ponownych narodzinach. Animacja w appie pokazuje kolejne fazy księżyca, połączone ze sobą nitką zawijającą się wokół kości ogonowej – w tym miejscu powstaje i z niego wychodzi wszelkie istnienie. Wizualizuje również cykle muzyczne, budujące utwór powtarzanych melodii. Słychać niskie uderzenia, jakby coś pod powierzchnią dawało o sobie znać. Instrumentalnie album operuje górnymi i dolnymi rejestrami, stając się alegorią kosmosu i ziemi. Niskie dźwięki są samplowane komputerowo lub pochodzą z takich urządzeń, jak Transformator Tesli. Thunderbold wykorzystuje odgłos przypominający rozdarcie materiału. W książce Oliviera Sacksa Muzykofillia, będącej inspiracją dla albumu, porażenie prądem stało się początkiem rozwoju umiejętności kompozycyjnych w jednym z opisywanych przypadków. Transformator Tesli używany podczas występów spycha do lamusa wszelkie efekty pirotechniczne, ale nie jest najdziwniejszym źródłem dźwięku. Współpraca z duetem Matmos, który już od czasu Verspertine tworzy z Björk, pozwala na użycie każdego dźwięku we wszechświecie.
Po wpływem Muzykofillii Björk patrzy na muzykę niczym na naturalną „wydzielinę” żywego organizmu. Autor, neurolog Olivier Sacks, przywołuje słowa Nietzschego „dziś jeszcze słucha się muzyki mięśniami”, pokazując, jak mózg warunkuje odbiór dźwięku i jego powstawanie. Biophillia staje się próbą ukazania tego procesu. W dźwięcznym, koronkowym Crystalline Björk śpiewa o kryształach rosnących pod ziemią, które niczym kwiaty przebijają się na powierzchnię. Wypuszczając singiel, artystka prosiła o słuchanie tego utwory na słuchawkach i dopiero z nimi na uszach odczuwa się obecność linii basu, która nagle przebija się przez wysokie tony gamelanu, żeby zaatakować breakbeatowym, metalowym rytmem z podobną siłą i gęstością co Pluto. W tamtej piosence słyszało się, że głos się topi i poddaje brutalnej sile przesterowanego, ciężkiego pulsu. W Crystaline Björk nie próbuje walczyć z rytmem, a jej głos kontynuuje długie frazy dźwiękowe, panując nad breakbeatowym, zwielokrotnionym „Amen break’em”. Pozwala mu wybrzmieć, ukazując, jak integralną częścią ciała jest technologia.
W kolejnych utworach docieramy do coraz niższych rejestrów. Cosmogony wykorzystują chór i podłużne frazy instrumentów dętych blaszanych, aby wprowadzić kilka wizji powstania świata wokół ciała. Sekcja rytmiczna wydaje się efektem zatopienia perkusisty w smole. Album został skomponowany w większości na komputerowym tablecie, co pozwala od początku korzystać z sampli i nie ogranicza do myślenia o muzyce poprzez klawiaturę fortepianu – podziału na tony i standardowe skale. Edycja Deluxe zawiera drewniane pudełko z kluczami, w których tonacjach są poszczególne utwory. Dark Matter jest w nim głuchy, a w animacji widzimy, jak kręgi dwunastostopniowej skali chromatycznej, poprzez kolorowe nitki, tworzą niemal wszystkie możliwe skale. Słyszymy niskie dźwięki na niekończącym się vibrato i nieznacznie wyższy głos obudowujący jądro utworu niezrozumiałymi słowami. Uderzenia, jakimi operuje Hollow, wydają się pochodzić początkowo z instrumentów smyczkowych, przechodząc w coraz wyższe urywane odgłosy organów. Stapiające się niemal w jedno utwory stawiają opór w słuchaniu. Odrzucenie delikatnych melodii prowadzi do skondensowanych, ciężkich kompozycji. Na końcu utworu szaleńcze dźwięki wyciągają coraz wyżej głosy. Opowieść prowadzi nas do potężnych przodków, którzy okazują się – niczym czarna materia – niemożliwi do jednoznacznego wytłumaczenia. Powoli oddalamy się i dostrzegamy, iż jesteśmy wewnątrz łańcucha DNA.
Kolejne utwory opowiadają o relacji dwóch istot. Virus app pokazuje, jak wirus atakuje komórkę. Przewrotność gry w tym przypadku polega na przerwaniu ataku, lecz wraz z nim następuje zatrzymanie utworu. Połączenie dwóch osób wiąże się z destrukcją, a głos Björk otoczony nakładającymi się melodiami, ukazuje nową siłę. Frazy dźwiękowe są niezwykle wydłużone i na końcu stają się mocniejszy. Utrata głosu po ostatniej płycie zmusiła Björk do odrzucenia starych przyzwyczajeń strukturalnych i w Virus wydaje się stosować jazzowe akcenty, z niespotykaną siłą. Poświęcenie prowadzi do odnalezienia wspólnego pola porozumienia, którego tematem są kolejne Sacrifice i Mutual Core. Słyszymy, jak breakbetowe, ciężkie, smoliste linie basu są w idealnej równowadze z dźwiękami gamelanu i czelestą. Porozumienie natury z technologią wydaje się możliwe, dając piękne i zrównoważone kompozycje.
Kończący płytę Solstice, wykorzystując dźwięki harfy, jest klamrą dla albumu. Z nocy przechodzimy do dnia, a nasze serce, niczym ziemia, przebywa drogę po elipsie, gdzie z ciemności wyłania się światło. Utwór łączy jedynie głos i dźwięki harfy. Towarzyszące całej płycie zwielokrotnione melodie instrumentów oraz chór zostają tu odrzucone. Każdy z nas ma we wnętrzu światło, a wszyscy połączeni jesteśmy energią, rezonującą między nami. Prostota utworu wyraźnie odcina się od wielowarstwowości albumu.
Biophillia jest nie tylko niesamowicie pięknym dziełem, ale i interaktywną nauką biologii muzyki. Destylując z projektu jedynie muzykę, jest dziełem podobnie zawiłym i skondensowanym jak Medulla. Cztery lata, które minęły od ostatniej płyty, nie były wypełnione jedynie proekologiczną aktywnością, ale również przygotowywaniem maszyny, która urzeczywistniłaby filozofię Björk. Muzyka wraz z całym wszechświatem jest wewnątrz ciała. Technologia spełnia rolę stetoskopu, amplifikując wewnętrzne życie dźwiękowe. Björk na początku swojej kariery stwierdziła, że tworzenie muzyki jest jak skomponowanie wypadku samochodowego. Po wysłuchaniu czuje się lekki wstrząs, jakby przeleciało nam przed oczami całe życie od zarania dziejów do dzisiaj. Czuje się krążącą krew, jakby na ciele, niczym na tafli wody, rozchodziły się kręgi.
Björk, Biophillia
Universal Music, 2011
Track list
01. Moon 5:41
02. Thunderbolt 5:15
03. Crystalline 5:07
04. Cosmogony 4:56
05. Dark matter 3:23
06. Hollow 5:49
07. Virus 5:22
08. Sacrifice 4:39
09. Mutual core 5:11
10. Solstice 4:30