19-letni Sasza (Sascha Kekez) jest gejem zakochanym w swoim nauczycielu gry na fortepianie (Tim Bergmann). Gdy ten mówi mu, że wyjeżdża na stałe do Wiednia, w młodym chłopaku coś pęka i na wierzch wychodzą wszystkie skrywane wcześniej emocje. Na domiar złego tytułowy sekret Saszy nie łatwo jest ujawnić, ponieważ czarnogórskie pochodzenie warunkuje w jego rodzinie patriarchat i postrzeganie homoseksualizmu jako życiowej tragedii (przynajmniej według twórców). Matka (Zeljka Preksawec) chce zrobić z syna pianistę, ojciec (Predrag Bjelac) ma bardzo wąską i staroświecką wizję męskości, a brat (Jasin Mjumjunow) flirtuje z Jiao (Yvonne Yung Hee), po uszy zakochaną w Saszy. Młody bohater musi zatrzymać przy sobie ukochanego, zaspokoić ambicje matki, nie rozzłościć ojca i unikać interakcji z pozostałymi bohaterami, żeby nie komplikować dodatkowo sytuacji.



Todorović połączył w filmie wątki etniczne, małżeńskie, homoseksualne, rodzinne i kilka innych mniej eksponowanych. Włożył wszystko do jednego worka, po czym potrząsnął nim i nie zauważając lekkiego nadmiaru treści, zmontował w gay teen movie. Wprowadził też niepotrzebne postaci takie, jak wujek Pero (Ljubisa Gricic), postać o usposobieniu nawet bardziej prymitywnym niż (pozorna) głowa rodziny Vlado, którą z jakiegoś powodu umieszczono w filmie jako kontrast dla całej reszty.
To wszystko sprawia, że na pierwszy plan wysuwa się w filmie etniczny aspekt całej sytuacji. W pewnym momencie dochodzi też do podziału bohaterów na mniej i bardziej dostosowanych do życia we współczesnych Niemczech, co skutkuje całkiem oryginalnym finałem wszystkich perypetii.



Problem z Sekretem Saszy polega na chęci zadowolenia wszystkich. Homoseksualiści mają się cieszyć z historii zakochanego nastolatka. Imigranci powinni doceniać próbę oddania wewnętrznych konfliktów, związanych z kulturą tradycją itd. Osoby szukające łamania seksistowskich wzorców w postaciach kobiecych przypuszczalnie mogłaby zadowolić końcówka filmu. Obrońcy wartości rodzinnych także mają tu coś dla siebie. Niestety reżyser zapomniał o tym, że nadmiar często wypacza główną ideę albo wręcz uniemożliwia wyekstrahowanie jej z całości.



Zdjęcia Andreasa Köhlera (nominowany wcześniej do Złotej Żaby) wyciągają film z otchłani niedopracowania, dodając całości trochę charakteru. Nie mogły jednak uratować całości, która choć pomysłowa i ciekawa jako sama historia, topi się we własnym sosie jeszcze zanim akcja nabierze tempa. Kilka dobrych scen, jak na przykład ta, w której Sasza kupuje magazyny o zabarwieniu erotycznym, może świadczyć o umiejętnościach reżysera i aktorów, które przez większość seansu pozostają jednak w sferze domysłu.



Ogólny wydźwięk Sekretu Saszy nie jest ani banalny ani niepotrzebny. Jednak droga do niego prowadząca jest tak kręta, że rodzi się pytanie czy warto wybierać się akurat nią w tę podróż? Na ekranach polskich kin ciągle niewiele jest filmów prezentujących postaci nieheteronormatywne. Powoli zaczyna się to zmieniać, ale wciąż brakuje filmów bardziej bezkompromisowych i odmiennych estetycznie (queerowych także formalnie). Sekret Saszy jest w gruncie rzeczy kinem familijnym, mało odważnym i stereotypowym. Nikogo nie zachęci do comming outu, ale nie powinien też odstraszyć. Nie ma w nim jednak złej woli twórców, a to już jakiś sukces.



Sekret Saszy (Sasha)
scenariusz i rezyseria: Dennis Todorovic
muzyka: Peter Aufderhaar    
zdjęcia: Andreas Kohler    
grają: Sascha Kekez, Rolf Sundberg, Zeljka Preksavec, Predrag Bjelac i inni
kraj: Niemcy
rok: 2010
czas trwania: 102 min
premiera w Polsce: 21 października 2011 r.
Tongariro Releasing


Maciej Badura - rocznik '85. Kulturoznawca, amerykanista, Ph. D. wannabe. Interesuje się amerykańskim kinem niezależnym, filmem kanadyjskim, queerem i transgresją wszelkiego rodzaju. Kiedyś napisze monografię o Harmonym Korine. Nade wszystkich ceni sobie Todda Solondza. Nałogowo ogląda seriale. Platonicznie zakochany w Sashy Grey, Williamie Faulknerze i telewizyjnych programach o sprzątaniu.