Tara ma swój pierwowzór także w filmie Nunnally Johnson Trzy twarze Ewy z 1957 roku, opartym na prawdziwej historii Christine Costner Sizemore. Jego bohaterka Eve White/Black/Jane (nagrodzona Oscarem doskonała rola Joanne Woodward) także jest gospodynią domową z przedmieścia, której życie rodzinne rozpada się przez dysocjacyjne zaburzenia tożsamości. United States of Tara stara się jednak nie powielać schematów i przedstawić podobne wydarzenia w nowej optyce. Przede wszystkim wykorzystuje potencjał komiczny, jaki tkwi w niespodziewanych zmianach wcieleń głównej bohaterki. Kiedy Tara zmienia się w Bucka, kierowcę ciężarówki, który non stop pije piwo i w obcesowy sposób podrywa kobiety, trudno jest zachować powagę, zwłaszcza, że parodia męskości jest całkowitym przeciwieństwem głównej bohaterki i wszystkich męskich postaci w serialu. Podobnie rzecz ma się z Alice, wcieleniem, które jest kopią żon ze Stepford, mającym niewiele wspólnego ze stylem życia nowoczesnej Tary.
Pozostałe osobowości Tary nie mają w sobie pierwiastka komediowego, ponieważ pojawiają się wraz z zyskiwaniem przez główną bohaterkę świadomości traumy, którą przeżyła gdy była dzieckiem. Gimme jest wcieleniem animistycznym, które nie pojawia się zbyt często, ale potrafi przerazić zachowaniem, wyjętym wprost z Walki o ogień Jean-Jacquesa Annauda. Chicken to mała dziewczynka, przerażona i nie rozumiejąca co się z nią dzieje. Nowojorska psycholożka Shoshana jest terapeutką Tary (czyli formą autoterapii jednocześnie), a Bryce kluczowym wcieleniem, pojawiającym się dopiero pod koniec serialu, które sprawia, że główna bohaterka staje się prawdziwie niebezpieczną osobą.
Wszystkie osiem postaci zagrała Toni Collette i ten właśnie fakt zaważył na sukcesie produkcji. Jej zadanie było niezwykle trudne, ponieważ wcielenie się w tak dużą liczbę bohaterów w jednym serialu, przy jednoczesnej konieczności połączenia ich postacią Tary, wydaje się przedsięwzięciem nie do zrealizowania. Aktorka poradziła sobie jednak doskonale i w każdej roli wypada wiarygodnie, a żadne z wcieleń nie jest zagrane słabiej od innych. Nawet leworęczność Bucka (pozostałe wcielenia są praworęczne) nie sprawia wrażenia udawanej. Collette została nagrodzona w 2010 roku Złotym Globem, a było to jeszcze zanim zdążyła zagrać trzy kluczowe dla fabuły postaci.
United States of Tara zachwyca też bogactwem bardzo dobrze napisanych bohaterów drugoplanowych. Max Gregson (John Corbett), mąż Tary, udowadnia, że jest w stanie przezwyciężyć wszelkie trudności, związane z chorobą żony, by ocalić rodzinę. Kate (Brie Larson), nastolatka poszukująca swojego miejsca w prawie dorosłym życiu, para się wieloma zawodami, m.in. internetowymi pokazami dla fetyszystów, by jak najszybciej opuścić dom rodziców, w którym nic nie jest normalne. Marshall (Keir Gilchrist) jest młodym gejem, który przeżywa pierwsze miłości i rozstania oraz odkrywa w sobie powołanie do robienia filmów (wypowiada też pamiętny cytat głoszący, że bycie gejem „to tak, jakby codziennie były święta”). Oprócz nich mamy jeszcze siostrę Tary Charmaine (Rosemarie DeWitt), która miała być postacią poboczną, ale po pierwszym sezonie zyskuje na znaczeniu i obecna jest już w każdym odcinku, biorąc udział we wszystkich wydarzeniach.
Trzeba zaznaczyć, że United States of Tara nie jest serialem o chorobie psychicznej. Owszem, w centrum wydarzeń znajduje się Tara, ale jej zmagania często są przyćmiewane przez to, co dzieje się w życiach jej najbliższych. Dzięki temu cały wydźwięk serialu przenosi punkt ciężkości z problemów jednostkowych na ogólnorodzinne, tworząc zgrabny portret ludzi z przedmieścia, którzy nie mogą się pochwalić brakiem zmartwień. Głowna bohaterka stara się być dobrą matką, ale gdy próbuje pomagać swoim dzieciom w rozwiązywaniu ich problemów zazwyczaj pojawia się któreś z wcieleń i dodatkowo wszystko komplikuje (choć nie zawsze: Buckowi zdarza się ochronić Kate przed jej chłopakiem, a Alice potrafi dać czasami dobrą, choć staroświecką radę). Dzięki temu wzrasta rola Maxa, który staje się figurą ojca odpowiedzialnego, nowoczesnego i przede wszystkim obecnego, co kontrastuje z innymi serialowymi bohaterami takimi, jak Juda Botwin z Weeds, Hank Moody z Californication czy Harry Morgan z Dextera. Także dzieci Tary nie są bohaterami typowo serialowymi, ponieważ w przeciwieństwie do potomstwa z innych produkcji telewizyjnych nie są ani głupie, ani rozpieszczone. Owszem popełniają błędy, ale ewidentnie reprezentują pewną dojrzałość, która charakteryzuje dzieci dorastające w niespokojnych rodzinach.
W całym serialu obecny jest wątek traumy, którą przeżyła Tara. To ona wywołała dysocjacyjne zaburzenia tożsamości i odkrycie czym była jest jedyną nadzieją na wyleczenie. Pod tym względem serial bardzo wyraźnie dzieli się na 3 części: pierwszy sezon to rozpoznanie aktualnego stanu rzeczy i pierwsze teorie, drugi przynosi już sporą dawkę informacji, ale nadal trzyma w napięciu pozwalając się jedynie domyślać, trzecia seria pozwala nam poznać prawdę, ale na hollywoodzkie happy endy nie ma co liczyć. United States of Tara jest więc serialem dla ludzi żądnych nieco większej dawki emocji, związanych z wyjaśnianiem się tajemnic z przeszłości, ale także dla tych, których bardziej przyciągają dobrze skonstruowane postaci i interakcje między nimi. Każdego natomiast zadowoli aspekt komediowy.
Bogactwo interesujących bohaterów, niebanalna fabuła, świetne aktorstwo i wyważona ilość komentarzy społecznych – to największe zalety United States of Tara, które zdecydowały o jego sukcesie. Dodatkowo, produkcji zaniechano po emisji najlepszego, trzeciego sezonu. Zapewniło to niesztampowe zakończenie i uniemożliwiło widzom znudzenie się serialem. Craig Zisk (m.in. Weeds, The Big C) udowodnił, że jest obecnie najlepszym reżyserem serialowym, Diablo Cody pokazał się jako wszechstronna scenarzystka, a Steven Spielberg z dużym powodzeniem wyprodukował nietypowy dla niego serial. United States of Tara jest pozycją obowiązkową dla każdego serialofila, ale nie zawiedzie też tych, którzy mają mieszane uczucia w stosunku do tej formy spędzania wolnego czasu.