W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów w naszej "Polityce Cookies".
„Jeżeli wróg długo się nie poddaje, to trzeba go zabić” – tą stalinowską logiką jeden z bohaterów „Chodorkowskiego” kwituje metody walki politycznej Władimira Putina. Trudno uznać to stwierdzenie za przesadę, gdy przyjrzymy się bliżej historii Michaiła Chodorkowskiego, który w tej chwili odsiaduje na Syberii kolejny już wyrok, tym razem za kradzież własnej ropy...
Głośna i powszechnie znana każdemu, kto choć trochę interesuje się polityką, historia najbogatszego człowieka w Rosji (do 2004 roku), jest idealnym tematem na dokument. Przede wszystkim dlatego, że przypomina scenariusz zimnowojennego kina akcji, w którym władze wschodniego państwa eliminują każdego, kto stanie na ich drodze. W 2003 roku Michaił Chodorkowski stał się taką właśnie przeszkodą dla ówczesnego prezydenta, który znany jest z niskiej tolerancji na sprzeciwy i krytykę. Potentat naftowy w ciągu kilku zaledwie dni zaliczył szereg samobójczych wystąpień telewizyjnych, w których mówił wprost o korupcji i prywacie, jaka zżera rosyjską gospodarkę. Nie tylko ośmielił się zadać niewygodne pytania apodyktycznej głowie państwa, ale także podjął decyzję o nieemigrowaniu z kraju, w którym zaczęło grozić mu realne niebezpieczeństwo. Reszta to prawdziwy thriller polityczny: Chodorkowski zostaje wyciągnięty ze swojego odrzutowca tuż po powrocie z USA i osadzony w więzieniu, zanim w ogóle sąd uzna go za winnego (w końcu proces to tylko formalność). Po tej demonstracji siły reszta zarządu Jukosu ucieka do Tel Awiwu. Główny bohater filmu zostaje skazany na 8 lat więzienia za niepłacenie podatków i wysłany do ośrodka karnego na Syberii. Zachodni politycy wypowiadają się o całej sprawie z dużą rezerwą, nie chcąc narazić się Putinowi, a Chodorkowski nie wyjdzie z więzienia co najmniej przez kolejnych pieć lat.
Reżyser Cyril Tuschi wykazał się dużym wyczuciem, jeżeli chodzi o konstrukcję filmu.
Po pierwsze, wprowadził animowane wstawki, przypominające pod względem estetycznym komiksy Franka Millera. Ich mroczny klimat doskonale wkomponował w niewesołą historię pogwałcenia praw człowieka na oczach społeczności międzynarodowej. Po drugie, zdobył się na humorystyczne komentarze, które rozładowują nieco napięcie w odpowiednich momentach, nie trywializując jednak całości filmu. Kiedy narrator mówi, że 1/3 ludzi popierających Chodorkowskiego robi to ze względu na jego fizyczną atrakcyjność, a jednego z liderów opozycji charakteryzuje poprzez przyznany mu tytuł najseksowniejszego rosyjskiego polityka, widzowie mogą się zaśmiać i zrzucić z siebie choć odrobinę nieprzyjemnej prawdy, którą są bombardowani. Po trzecie wreszcie, Tuschi wprowadza kilka wątków osobistych. Zwierza się ze swojej fascynacji całą sprawą, z lęku, jaki towarzyszy mu podczas zbierania informacji (boi się podzielić los Litwinienki, który również ma w filmie swój epizod), a także bez zbędnej kokieterii przyznaje, że pewnie nic mu tak naprawdę nie grozi, bo przecież jest Niemcem, a jak wiadomo Zachód będzie walczyć (tylko) o swoich.
Chodorkowski nie jest też przegadany przez ekspertów. Zwierzenia syna i byłej żony dodają filmowi lekkości, która nie jest łatwa do osiągnięcia w przypadku dokumentu o polityce, biznesie i niesprawiedliwości. Mimo to pozostawia on silne wrażenie i zachęca do regularnego aktualizowania stanu wiedzy o całej sprawie (a materiałów jest sporo, choćby wywiady, jakich udzielił Paweł Chodorkowski kilka dni temu w Polsce). Na tle tego wszystkiego zaskakujące wydaje się, jak wielu młodych Rosjan uważa byłego oligarchę za zwykłego przestępcę i popiera zastosowane wobec niego represje. Dowodzi to przede wszystkim tego, jak silnym (a przez to niebezpiecznym) politykiem jest Władimir Putin.
Film Tuschiego zaczyna się od panoramy syberyjskiego krajobrazu i podobnym ujęciem się kończy. Historia zatoczyła krąg. Dzień wyjścia na wolność stał się początkiem kolejnego procesu, w którym Chodorkowskiego oskarżono o kradzież 350 milionów ton ropy (jak sam twierdzi, gdyby chcieć przewieźć tę ropę pociągiem, to byłby on na tyle długi, by kilkukrotnie opleść Ziemię). Absurdalne zarzuty nie po raz pierwszy w historii złamały życie człowieka, który, zamiast siedzieć cicho, postanowił bronić swoich poglądów czy też dążyć do obnażenia szkodliwych dla państwa mechanizmów polityczno-ekonomicznych. Interesujące wydaje się też to, że Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu miał nieczęstą okazję bronić praw właściciela miliardowego imperium, a nie ludzi pokrzywdzonych przez korporacyjne mechanizmy. Warto więc obejrzeć Chodorkowskiego. To historia pięknie sfilmowana, niesłychanie wielowątkowa i niestety prawdziwa.
Chodorkowski (Khodorkovsky) scenariusz i reżyseria: Cyril Tuschi kraj: Niemcy rok: 2010 czas trwania: 111 min
Maciej Badura- rocznik '85. Kulturoznawca, amerykanista, Ph. D. wannabe. Interesuje się amerykańskim kinem niezależnym, filmem kanadyjskim, queerem i transgresją wszelkiego rodzaju. Kiedyś napisze monografię o Harmonym Korine. Nade wszystkich ceni sobie Todda Solondza. Nałogowo ogląda seriale. Platonicznie zakochany w Sashy Grey, Williamie Faulknerze i telewizyjnych programach o sprzątaniu.