Tytuł niniejszej książeczki ma być w moim zamierzeniu najprostszym testem na iloraz inteligencji czytelnika: jeśli pierwsze skojarzenie, które u ciebie wywołują te słowa, to prostacki antykomunistyczny banał – „Masz rację, dziś po tragedii XX-wiecznego totalitaryzmu cała gadanina o powrocie do komunizmu może być tylko farsą” – to szczerze radzę ci już tutaj się zatrzymać i rzucić książkę w kąt.
Załóżmy więc, że nic takiego nie przyszło nam do głowy, nie rzucamy książki i chcemy się dowiedzieć, czego rzecz dotyczy.
Hegel, Marks i brudne jaja mongolskiego wojownika
Za tytułową tragedię Žižek uznaje atak na World Trade Center z 2001 roku, a jego farsowym powtórzeniem jest światowy kryzys finansowy z roku 2008. Elementem przydającym perwersyjnego (a jakże) podobieństwa tym zdarzeniom są przemówienia Busha, które w tych różnych momentach brzmiały niczym dwie wersje tego samego powtórzenia. Stąd też autor książki sięga po Marksowską korektę heglowskiego pojęcia powtórzenia historii ze szczególnym uwzględnieniem uwag o niemieckim ancien reżimie, który tylko roi sobie, że sam w siebie wierzy. Czy nie jest to również przypadłość panującej ideologii liberalnej demokracji? – zastanawia się Žižek i natychmiast odpowiada, że obecnie obserwujemy raczej odwrócenie Marksowskiej formuły, czyli roimy sobie, że nie wierzymy naprawdę w naszą ideologię. Praktykujemy ją jednak mimo naszego wyobrażonego do niej dystansu.
Jaka jest zatem kondycja dzisiejszej lewicy krytycznej w obliczu takiej sytuacji ideologii? Žižek sięga po historyjkę o mongolskim chłopie, przekonanym, że z powodu jego nieposłuszeństwa wojownik ubrudził sobie pyłem jaja, które chłop miał podtrzymywać, gdy wojownik gwałcił jego żonę.
Nie opowiadaj mi o sobie
W istocie bowiem historie, które opowiadamy o sobie samych, mają służyć zaciemnieniu prawdziwego etycznego wymiaru naszych działań. Ta strategia uczłowieczenia przez (auto)prezentację jest również składową ideologii, która swoje podmioty kreuje tak, by eksponować rozdźwięk między rzeczywistością osoby a rolą, jaką musi ona odgrywać wbrew swej prawdziwej naturze.
W Od tragedii do farsy za przykład takiego uczłowieczenia służy obraz Ulrike Meinhof (z filmu Baader-Meinhof, reż. Uli Edel), terrorystki, która jednak pozostaje głęboko ludzka ze swoimi lękami i wątpliwościami. Dokonując etycznych osądów, powinniśmy więc pozostać ślepymi na tego rodzaju opowieści, bo są one z gruntu rzeczy fałszywe. Ostatecznie bowiem celem wszystkich relacji międzyludzkich jest sprowadzenie Innego do kolegi, czyli zneutralizowanie jego toksycznego wymiaru. I dopiero wówczas, gdy Inny zrobi coś, co przekracza nasze intencje, kolega zamienia się w Bliźniego.
Arcyludzki Berlusconi
Włoski polityk otoczony wciąż utrzymującą się aurą skandalu interesuje Žižka właśnie jako skandalista, który brawurowo neutralizuje wszelkie śledztwa dotyczące jego przestępstw i znosi alienację między ponadpartykularną i idealną sferą citoyen i lokalnymi, brudnymi interesami, ponad które pragnie wznosić się majestat polityki. Berlusconi wierzy, że ludzie będą identyfikować się z jego wulgarnym, choć arcyludzkim reality show, bo ucieleśnia w nim obraz przeciętnego Włocha, z jego upodobaniami do błazeństwa i bufonady.
Arcyludzki w swej wulgarności i autoprześmiewczości Berlusconi jest również... Kung-Fu Pandą politycznego światka. Miś z filmu marzy o zostaniu świętym wojownikiem kung-fu, jednak cały ten pseudoorientalny spirytualizm podszyty jest i umniejszany przez cyniczno-wulgarne poczucie humoru, które jednak nie osłabia skuteczności wschodniego spirytyzmu, bo film w gruncie rzeczy bardzo poważnie traktuje obiekt swoich drwin. Dlatego Berlusconi jest dokładnie tym, czym się wydaje że jest, ale pozór ten mimo wszystko jest nadal zwodniczy.
Przestań robić, pomyśl i powiedz to!
Wszystkie wcześniejsze rozważania autora Przekleństwa fantazji prowadzą do apelu o ponowne przemyślenie komunizmu. Tylko właściwie po co upierać się przy komunizmie, jeśli:
liberalno-demokratyczny kapitalizm działa lepiej niż jakakolwiek znana alternatywa, jeśli liberalno-demokratyczny kapitalizm jest, jeśli nie najlepszą, to przynajmniej najmniej złą formą społeczeństwa?
Jeśli... Dla Žižka kapitalizm zawiera dziś tak silne antagonizmy, że mogą one przeszkodzić jego nieskończonej reprodukcji. Jednym z takich antagonizmów jest zbliżające się zagrożenie katastrofą ekologiczną, które wymaga by uznać jej wagę i uczynić z niej wspólną sprawę. I właśnie ta wspólna sprawa uzasadnia wskrzeszenie komunizmu.
Komunizm należy przeciwstawić socjalizmowi, który w miejsce egalitarnej zbiorowości oferuje ograniczoną wspólnotę. Idea komunistyczna przetrwała szereg niepowodzeń na drodze do jej urzeczywistnienia i jest uporczywie powracającym widmem. Co więcej (a zawołanie to kieruje Žižek przede wszystkim do zwolenników polityki antypaństwowej), jeśli nie ma się wyraźnego pomysłu, czym zastąpić państwo, to nie należy się od niego dystansować, lecz podejmować próby przekształcania go tak, by samo ono działało w sposób niepaństwowy. A zatem wieszczona przez autora dyktatura proletariatu (rodzaj koniecznego oksymoronu) będzie możliwa tylko wówczas, gdy dokonane zostanie radykalne przekształcenie państwa, które odtąd będzie się opierać na powszechnej partycypacji.
Od tragedii do farsy kończy bardzo poważny apel o powagę właśnie. Powagę, czyli powrót do komunizmu, tak, jak powracają doń na starość antykomunistyczni lewicowcy. I Slavoj Žižek nawołuje: nie bójcie się, przyłączcie się, wróćcie. Pobawiliście się w swój antykomunizm i przeprosiliście za to. Trzeba znów być poważnym!
W swojej ostatniej książce Žižek jest nadzwyczaj poważny, nie tracąc przy tym nic ze swego poczucia humoru. I – jak we wszystkich poprzednich tekstach – nie ukrywa swojej pozycji, jako podmiotu stronniczego i zaangażowanego. Lecz choć konstatuje wielość i względność prawd, nie waha się twierdzić, że jego prawda jest bardziej prawdziwa. Raz jeszcze więc słyszymy tę samą melodię, przesunięciu ulegają jedynie okoliczności czasowe omawianych wydarzeń.
Oczywiście, u słoweńskiego filozofa strategia tych powtórzeń jest celowa i przemyślana. Działają one jako pewne figury, którymi Žižek manipuluje, w każdym ze swoich tekstów układa w innej konfiguracji, czy też wpisuje w inne tło. Dlatego też powtórzenia nie tracą na sile i wyrazistości, choć momentami chciałoby się przeczytać coś innego, choćby nawet mniej brawurowego. Tymczasem Žižek z uporem powraca do swoich ulubionych konceptów. I może nic w tym dziwnego, skoro jedną z kluczowym jego repetycji jest formuła z Beckettowskiego Worstward Ho: Spróbuj raz jeszcze. Przegraj raz jeszcze. Przegraj lepiej. Tymczasem jednak, czy przeprosiliście już za swój antykomunizm i możecie być poważni?
Slavoj Žižek, Od tragedii do farsy, czyli jak historia się powtarza
przeł. Maciej Kropiwnicki, Barbara Szelewa
Wydawnictwo Krytyki Politycznej, 2011