Nowy snobizm: polskość
Można odnieść wrażenie, że każdy chce być Polakiem (chyba, że już nim jest). Tymczasem Jake Bianski chciałby być Włochem. Tak głosi tytuł z zamierzenia romantycznej, i z założenia komedii, która dopiero teraz wchodzi na nasze ekrany (premierę w USA miała w 2007 roku). Reżyser filmu, Jason Todd Ipson, napisał tę rolę specjalnie dla – jego zdaniem – obiecującego młodego aktora, Jaya Jablonskiego. Jeden z portali internetowych wygłasza zatem ostrożną (bo opatrzoną pytajnikiem) tezę, czy to aby nie kolejny Polak robiący karierę w Hollywood. Trzeba zaznaczyć, że Jay Jablonski urodził się 32 lata temu w Stanach Zjednoczonych, a jego rodzice nazywają się Lou i Mary Beth. Nazwisko, dzięki któremu dostaje role bohaterów o polskich korzeniach, zawdzięcza bliżej niesprecyzowanemu pokoleniu przodków z Krakowa. Z okazji premiery swojego filmu w Polsce Jablonski po raz pierwszy przyjechał do naszego kraju, dyplomatycznie wyraził zachwyt i chęć ponownej wizyty, ale zew krwi nie okazał się na tyle silny, by aktor zrezygnował z powrotu do Ameryki zaraz po konferencji prasowej.
Podobnie rzecz się ma z Pawłem Szajdą, z tą drobną różnicą, że żaden polski krytyk nie przyrównał go do aktora-amanta filmu pornograficznego (casus Jablonskiego).
Z ziemi polskiej do Ameryki
Jedyną prawdziwą gwiazdą Hollywood _made in Poland_ pozostaje Apolonia Chałupiec. Ona z kolei nie snobowała się na polsko brzmiące nazwisko, dlatego świat, w tym Ameryka, poznał ją jako Polę Negri. Dzika kotka filmu niemego nigdy perfekcyjnie nie opanowała języka angielskiego, dlatego przełom dźwiękowy wykreślił ją z branży. Wcześniej popularność zdobytą w Stanach dzięki kinu podsycała jako swoisty trendsetter: przechadzała się po ulicach z młodą panterą na smyczy, malowała paznokcie u stóp, sandały ubierała tylko na bose nogi (do dziś nie wszyscy słyszeli o takiej możliwości) i pokazywała się u boku najgorętszych męskich gwiazd filmowych: Chaplina i Valentino. Jedna z teorii spiskowych na temat śmierci włoskiego amanta mówi nawet, że Negri przyrządziła ukochanemu koktajl ze sproszkowanych diamentów, zabijając go w ten sposób swoją miłością. Żałoba Negri była widowiskowa i krótkotrwała jak fajerwerk, co tym bardziej zniechęciło do niej publiczność i przyspieszyło koniec kariery.
Nie wiadomo, czy Alicja Bachleda-Curuś na pokładzie samolotu do Los Angeles czytała biografię Apolonii, ale podobne strategie budowania popularności w Hollywood podpowiadają, że tak. W każdym razie w Polsce więcej rozgłosu przyniósł jej romans z Colinem Farrellem niż doceniona przez amerykańskich krytyków rola w filmie o handlu żywym towarem, _Trade_. Na rok 2009 zaplanowano premiery trzech kolejnych produkcji z naszą _Zosią_. Jak tak dalej pójdzie, Bachleda-Curuś zacznie odpowiadać na rutynowe grzeczności Amerykanów z szerokim uśmiechem, a nie jak do tej pory słowami: _Well, Im missing my family and I have some doubts..._
Jestem podręcznikowym przypadkiem American Dream
Naszą najmocniejszą marką aktorską na hollywoodzkim rynku pozostaje Iza Miko, choć jej gościnny występ w charakterze gwiazdy zza oceanu w _Kochaj i tańcz_ wywołał raczej solidarny jęk zawodu niż zachwytu. Na łamach jednego z kobiecych pism Iza starała się załagodzić niewątpliwą zazdrość rodaków o czerwony dywan i dom w LA opowieściami o trudnych początkach na obczyźnie. Nie rozpiła się chyba tylko dlatego, że chcąc korzystać z darmowych posiłków, uczęszczała na spotkania Anonimowych Alkoholików i msze święte. Teraz Miko skromnie przyznaje, że Polska to dla niej za mało, bo jej twarz zdobi elewacje budynków wielkich jak stąd do San Francisco. Żeby mogła zagrać w swoim pierwszym filmie, _Coyote Ugly_ (2000), nie posiadając specjalnej wizy, zyskała poparcie Sharon Stone i Petera Gabriela. Iza _Skazana Na Sukces_ Miko wystąpiła do tej pory w 18 amerykańskich produkcjach, co jest wynikiem imponującym, nawet jeśli, jak sama twierdzi, czyta setkę scenariuszy miesięcznie. Co prawda niewiele z tych filmów trafia na nasze ekrany, więc możemy tylko wierzyć Izie na słowo, że gra w coraz lepszych. Szczerze życzymy naszej dziewczynie dalszych sukcesów. A także zalecamy uważniej autoryzować wywiady, patrz: informacja o tym, że jada marchewki, które, obłożone lodem, przylatują do niej z Polski samolotem. Przy hollywoodzkim formacie gwiazdorstwa najlepiej zachować zdrowe, polskie poczucie obciachu.
Fot. Pola Negri
« powrót